Wiem, że narażę się fanom Conana i wszyscy napiszą że się mylę i się nie znam ale powiem tak: to po prostu wielkie tandetne kino fantasy. Początek obiecujący, a potem kicha. Straszne rozczarowanie. Nie rozumiem zachwytów nad tym filmem. Arnold w roli Conana jest jakiś taki drewniany. Scenariusz jest słaby, aktorstwo przeciętne, a Conan w filmie jest cały czas jest z jakąś rozebraną kobietą, co bardzo irytuje. Jedynie walki na miecze są niezłe. No i może jeszcze muzyka. "Conan Niszczyciel" jest zdecydowanie lepszy. Szczerze odradzam tym którzy nie oglądali, bo naprawdę nie warto. Czekam nam jakiś komentarz. Może ktoś mnie poprze, ale wątpię.
Zadziwię Cię, ale popieram Twoje zdanie. Oglądałam to wczoraj po raz pierwszy i nie obajrzałam do końca, po dwóch godzinach zrezygnowałam - uznałam, że korzystniejsze będzie jeśli pójdę spać niż będę siedzieć i dalej to oglądać. Może dla fanów fantasy jest do dobry film, ale dla mnie niezbyt.
Całe szczęście że tacy ludzie, nigdy nie zrozumieją geniuszu tego filmu. Arnold gra "drewnianie", bo taka właśnie jest postać Conana. Scena "z rozebraną kobietą" jest raptem jedna. A sequel może oryginałowi buty czyścić.
Oczywiście, że film ten ma swoje wady. Ale klimat jest niszczycielski. Zresztą, w którym filmie fantasy jest tak dobrze dobrana scenografia? Kiedy Conan udaje się na pielgrzymkę do góry zagłady, dosłownie każdy statysta ma zapewniony strój dopracowany w każdym szczególe! Zresztą nie tylko w tej scenie, w zasadziej każdej!
Film jest genialny. Muzyka epicka, sceny walki super, postać i gra Arnolda 10/10. Nie rozumiem ludzi którzy mówią że gra drewnianie? Conan to nie skrzypek czy malarz tylko wojownik,który w większym stopniu jest rycerzem niż barbarzyńcą. Przyznać musicie ze takiej dekapitacji jak na końcu nie ma w żadnym filmie na świecie, a scena gdy Conan znajduje swój miecz jest jedną z najlepszych w historii.