Z muzyką zespołu zetknęłam się wcześniej, nie wpłynął na to film. Znałam "Love'll tear us apart", "She's lost control" czy "Atmosphere" - a więc sztandary. Teraz moja znajomość twórczości zespołu staje się coraz szersza, i nie zaprzepaszczę tego...
Film uważam za cudowny, doskonały, no i co tu dużo mówić...piękny. Jestem pod wrażeniem pomysłu na 'wstawki' muzyczne, a przede wszystkim na czarno-biały obraz /jak dobrze, że pan Corbijn odszedł od koncepcji koloru, bo teraz nie wyobrażam sobie, jak miałoby to wyglądać/
Pojawiały się opinie, że jest to film dla fanów - 'bolesne' wg mnie stwierdzenia, gdyż uważam, że nie można tak powiedzieć o żadnym obrazie kinowym - różni ludzie idą do kina z różnymi zamierzeniami ;) a film jest o życiu - o trudnościach, w pewnym sensie, bardzo podobnego nam człowieka - ciekawi, skłania do refleksji, wzrusza, wreszcie - uczy.
Teraz zamierzam 'uzbroić się' w książkę wdowy i mam nadzieję, że tak samo jak film, historia Iana "...przejmie mnie z oddali"
pozdrawiam fanów i 'niefanów' :)