Ten i poprzedni film to filmy, które podejmują się ciekawego tematu, ale i kończą marnie.
Świetny pomysł, a więc jednym słowem i to jest chyba jedyny plus tego filmu, to Cronenberg
chciał oddać miałkość naszych czasów, tą bezpłciową belejakość, tą nudę, tą
codziennością czasów obecnych, to bez uczuć i wszystkiego tego co posiadali nasi
przodkowie, to wszystko spowodowało, że film też dość prędko robi się tak samo miałki jak
świat, który nas otacza. Jeśli więc chodzi o mimezis czasów obecnych to udało się
cudownie, ale właśnie przez to dokładne odwzorowanie film stał się nudnym. I to jest
właśnie błąd wielu twórców, którzy chcą by ich filmy były realne do bólu, bardziej rzeczywiste
niż rzeczywistość i w wyniku czego są miałkie, nudne - tak jak czasy w których żyjemy. A pan
Croneneberg nigdy do miałkich nie należał, więc mam nadzieje, że jakiś konkret się w
duszy starzejącej obudzi i jeszcze jedyny chyba wyłaniający się na tle miałkiej kinematografii
kanadyjskiej zjawiskowy reżyser stworzy coś mocnego. Czekamy;)