PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=726013}

Człowiek, który zabił Don Kichota

The Man Who Killed Don Quixote
6,2 10 662
oceny
6,2 10 1 10662
5,0 26
ocen krytyków
Człowiek, który zabił Don Kichota
powrót do forum filmu Człowiek, który zabił Don Kichota

I nie, nie mówię tu o głównym bohaterze tego filmu.
30 lat walki o ten projekt, przetrwanie największych katastrof, nieszczęśliwych wypadków i podłych ludzi zaowocowało... średniakiem i to raczej z tych gorszych.
W myśleniu o funkcji kobiet w kinie Gilliam zatrzymał się na etapie dinozaura, nie odpuścił sobie stworzenia karykaturalnej postaci złego ruska i udało mu się w to wszystko wcisnąć jeszcze żart o Trumpie...
A najlepsze, że Gilliam już tak naprawdę nakręcił taki sam film lata temu, tylko znacznie, znacznie lepszy, mam na myśli Fisher Kinga.
"Człowiek, który zabił" na początku dużo obiecuje i czaruje i przez długi czas miałam nadzieję, Gilliam faktycznie ma coś ciekawego do powiedzenia - o marzeniach jako sile wyniszczającej, o moralności sztuki, o niezmienności ludzkiej natury (wątek imigrantów), ale ostatecznie scenariusz brodzi we mgle, rzuca ledwo sformułowane pytania na wiatr, aby szybko od nich uciec w bolesny banał. I to nie jest tak, że ja stronię od banałów. wiem też, że Gilliam kocha banały, szczerze wierzy w moc przyjaźni i wyobraźni, ALE tutaj po prostu nie wyszło. Film nie ma na tyle uroku i sympatycznych postaci, z którymi możemy się zżyć, aby dać się zaczarować.
Najbardziej nie do wybaczenia jest fakt, że Gilliam w pewnym momencie porzuca swoją najciekawszą, najlepiej skonstruowaną postać, jaką jest Don Kichot, genialnie zagraną przez Jonathana Pryce'a i nie pozwala jego roli odpowiednio wybrzmieć i widzom chociaż raz realnie się wzruszyć.
W sumie to mi smutno, bo Gilliama lubię i cenię, wiele pięknego kina mi podarował, ale... cóż, nie każdy może być Scorsese, który nie zwalnia tempa, a jedne ze swoich najlepszych filmów zrobił po 70stce.
Parnassus zapowiadał się genialnie, ale poza feerią pomysłów, wiało nudą, Don Kichot miał być opus magnum, a jest jednym ze słabszych jego dzieł. Zabrakło uroku i energii na dopracowanie tematu.
Pełna recenzja:
https://www.youtube.com/watch?v=0VuCIUGCxc4

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
tisoc

Miłość i pokój z tobą.

nynavee

i z tobą.

ocenił(a) film na 4
tisoc

Niestety tisoc, jaka by nie była recenzja nynavee, to jego/jej wpis nie jest bezsensownym i prymitywnym trollingiem pozbawionym argumentów. A Twój i owszem.

Chomato

o ludzie....
jakie argumenty?
o czy ty mówisz
wg ciebie własne zdanie "z czapy" to argument?
jeśli napiszę ci, że bracia Mroczek to wyżyny aktorstwa bo dają z siebie wszystko, są wyraziści, bezbłędni empatycznie i merytorycznie, to wg ciebie to są argumenty że Mroczkowie to giganci aktorstwa?
proszę cię

ocenił(a) film na 7
tisoc

Moim zdaniem nynavee pisze z sensem, choć (znów moim) trochę za krytycznie.
Gilliam rzeczywiście kręci od dawna jeden film - z zaciekłą obroną fantazji i jej praw przed realnym życiem. Faktycznie, chyba najbardziej konsekwentnym i logicznym - choć też może nieco cukierkowym, z typową rolą ciapowatego Williamsa - był Fisher King. Kolejne opowieści o innych fantastach i wariatach, jak baron Muenchausen czy ów Parnasus, kwestię tę powielają.
Zresztą, mój ulubiony Brasil i ucieczka z Orwella w krainę wyobraźni (obłędu?) to też ten temat.
Tym niemniej stanowią one osobistą wariację świetnego marzyciela kina na temat innych marzycieli i dlatego je lubię. Jakby ktoś na nowo opowiedział znane bajki. W bajkach są schematy, kobiety i mężczyźni dobrzy lub źli, smoki przewidywalne. Ale takie ich prawo (zresztą, ostatnia scena Olgi Kurylenko trochę jej postać poprawia).
Co do Rosjan, to fakt - ostatnio u Gilliama pełnią tę samą rolę, co za mej młodości Niemcy w kinie. Jak zły - to Niemiec.
Dziś obejrzeliśmy z żoną "Człowieka, który zabił..." i nam się podobało, magia działała, a krytyczne głosy także rozumiem. Poza tym ten film wizualnie przerósł np. barokowego Parnasusa (i nie do końca logicznego także).

ravQ

no właśnie o tym od samego początku piszę.
"Człowieka, który zabił..." jest takim filmem, w którym właśnie magia działa, czytaj "udał się obraz reżyserowi".
ja wiem, że na wszystko można wylewać pomyje, tak jak zresztą delektować się guanem czemu nie ale czy o to tu chodzi?

ocenił(a) film na 7
tisoc

Na wszystko można wylewać pomyje, bo to jest często najprostsza forma "recenzji" (czemu nie: "Obywatel Cane" to nudny, głupi film bez żadnego przesłania - i co mi zrobicie ;), jednak "pomyje" to krytyka bez uzasadnienia, albo z bzdurnym uzasadnieniem ("propagandówka... (tu wpisz "lewacka" lub "katolska"). Nynavee swoją krytykę uzasadnia. Częściowo się zgadzam, bo np. wątek reżysera, który przyniósł spokojnym (szczęśliwym?) ludziom załamanie życia wydawał się pociągający, a został niedopracowany. Z drugiej - to nadal kino, które lubię, inteligentne kino fantastyki i wizji, jakich mało, Gilliam jako współczesny ciemny romantyk nie zawodzi. Trudno, mamy prawo różnić się, Ty, Nynavee i ja w odbiorze tego samego dzieła. Gdybyśmy się nie różnili, to po kij to forum? Bylebyśmy potrafili różnić się z kulturą.

ravQ

gdyby wątek reżysera, który przyniósł spokojnym (szczęśliwym?) ludziom załamanie życia został dopracowany miałbyś do czynienia z zupełnie innym filmem. a ten obraz jest właśnie lekki (nie mylić z prymitywnym) , Gilliamowsko magiczny, błyskotliwie i bez najmniejszej zadyszki opowiedziany, zagrany, zrealizowany ot magia działa...
i tyle

ocenił(a) film na 7
tisoc

Ale być może filmem po prostu bliższym ideałowi. Tak jak niektóre filmy Tarantino są przełomowe i genialne, a niektóre (dla mnie) po prostu odtwórcze i nudnawe w strzelaninowo-rozwałkowej schematyczności. Krytyka to także wytykanie autorowi, że mógł wybrać drogę trudniejszą i ciekawszą, a poszedł na łatwiznę, wykorzystał utarte już szlaki, nie podjął solidniej tematów, które poruszył (gdyby nie poruszył, sprawa miałaby się inaczej).
Zauważ, że oceniłem film całkiem wysoko. Co nie znaczy, że uważam go za genialny i nie dopuszczam krytyki. Film przerasta większość obrazów wyświetlanych przez cały rok w kinie i nie całkiem dorasta do możliwości Gilliama. Dla mnie tylko tyle i aż tyle.
Pozdrawiam

ravQ

wcale nie uważam, że Gilliam poszedł na łatwiznę i przez to nie wybrał trudniejszej drogi, bo dla mnie, była by to droga w przepaść, stylistyczną, rozwalającą zupełnie ten film. przecież tutaj nic nie brakuje , wszystko jest w idealnych proporcjach.
przecież ustaliliśmy już: MAGIA DZIAŁA!
pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
tisoc

MAGIA DZIAŁA, ja po prostu uznaję prawo innego odbiorcy do krytyki.
Zauważyłbym tylko, że pewne zarzuty nynavee mają uzasadnienie:
- dość tradycyjna rola kobiety (wamp, ofiara do obrony),
- schematyczny obraz Rosjan (już w Parnasusie).
To, czy porzucił jakiś wątek, czy nie - to oczywiście sprawa indywidualnych ocen, miał prawo robić taki film, jaki mu się podobał.
Jest to dla mnie film bardzo dobry, zwłaszcza na tle ogólnym, ale w dorobku Terry'ego nie należący do pierwszej - powiedzmy - czwórki.

ravQ

no i kropka

ocenił(a) film na 7
ravQ

no i zmieniła się mądrość etapu i obraz Rosjan jest na czasie... co za wredne czasy

fajera

Fakt, teraz już trudno Rosjan bronić. I w sumie nie ma po co bronić, jak obalą s...syna, to może zacznę (to ja, RavQ, tylko łatwiej mi zalogować się przez facebook). O filmie to ja już w sumie zapomniałem, chyba nie odcisnął się silnym piętnem na mojej niewinnej czterdziestoparoletniej duszy :)

nynavee

Film jest inny od tego co współcześnie oferuje fabryka Hollywood czy komedie europejskie. Autor filmu wykazuje się szeroko pojętą wiedzą i zongluje. Nie każdy ten spektakl polubi. Na pewno warto zobaczyć choćby dla aktorów i aby się przekonać jak utalentowanym aktorem jest Adam Driver

ocenił(a) film na 4
JohnTheBrave

No ja właśnie nie wiem, czy to Gilliam go tak źle prowadził, czy on sam nie umie grać.

Chomato

Akurat Driver (obok Pryce'a) jest jednym z najmocniejszych punktów tego filmu (i to nie tylko ja mam takie zdanie) więc nie wiem czy Twoje wywody to próba podjęcia merytorycznej dyskusji czy raczej niczym niepoparty hejt. Zakładam, że to drugie.

nynavee

Nie wytrzymałem 40 sekund tego wideo.

ocenił(a) film na 8
nynavee

"Człowiek, który zabił" na początku dużo obiecuje i czaruje i przez długi czas miałam nadzieję, Gilliam faktycznie ma coś ciekawego do powiedzenia - o marzeniach jako sile wyniszczającej, o moralności sztuki, o niezmienności ludzkiej natury (wątek imigrantów), ale ostatecznie scenariusz brodzi we mgle, rzuca ledwo sformułowane pytania na wiatr, aby szybko od nich uciec w bolesny banał. I to nie jest tak, że ja stronię od banałów. wiem też, że Gilliam kocha banały, szczerze wierzy w moc przyjaźni i wyobraźni, ALE tutaj po prostu nie wyszło. Film nie ma na tyle uroku i sympatycznych postaci, z którymi możemy się zżyć, aby dać się zaczarować.

Co za brednie, które można napisać o wszystkim. Widzę jakie filmy oglądasz i w ogóle nie dziwi mnie to, że oceniasz hollywoodzką papkę wyżej niż ten film, ale miej litość i nie maluj się na znawcę kina Terrego Giliama. Przez takich ludzi jak ty, którzy zaniżają ocenę, wartościowe kino zmaga się z problemami finansowymi, a gówniane blockbustery mnożą się jak grzyby po deszczu.

terazpl

Kurczę, film typowy dla Gilliama - baśniowy, kolorwy, momentami trochę jakby metafizyczny - jeden z najlepszych moim zdaniem w jego karierze. Owszem, nie do każdego to trafia - ale ocena 6,5 podczas gdy pocornowe gnioty w stylu "Legionu Samobójców" czy "Jumanji: Przygoda w Dżunglii" dostają niemalże tę samą ocenę napawa mnie smutkiem. "Gówniane blockbustery mnożą się jak grzyby po deszczu" - dokładnie. Ale jak widać jest popyt, jest podaż. A weźmy takie filmy jak "Manchester by the Sea", "Paterson", "3 billboardy za Ebbing" czy "Tamte Dni, Tamte Noce"- na seansach puchy, byłam praktycznie sama z narzeczonym na sali i to podczas weekendów premier tych filmów. Podczas gdy na kupy od Marvela, Vegi czy inne Grey'e bilety rezerwować trzeba było z kilkudniowym wyprzedzeniem. O czymś to świadczy i niestety nie dziwi mnie, że kina studyjne powoli upadają skoro 80% widzów to ludzie, którym do szczęścia wystarczy litr coli, wiadro popcornu i naparzanko-przygodówka praktycznie bez żadnej fabuły.

ocenił(a) film na 6
olka0207

Dzielenie filmów i widzów łatwą i prostą linią demarkacyjną nie ma sensu. Powstaje ogrom bardzo złego kina ambitnego i naprawdę coraz więcej kina komercyjnego, które nie dość, że bawi, to ma sporo do powiedzenia.
Ciągle zresztą zapomina się, że kino jest sztuką, ale jednocześnie rozrywką. Nie oczekujmy, że wszyscy i zawsze będą chcieli pójść do kina (wydać tę aktualnie gigantyczną sumę na bilet) i silić się na przemyślenia. Jesteśmy tylko ludźmi. Nie wywyższajmy się tylko dlatego, że wolimy pójść na Gilliama zamiast na Marvela. Zresztą (na szczęście!) dzisiaj nadeszły czasy, że jest naprawdę spory procent publiczności, który po Marvelu pójdzie na Gilliama. A kino ambitne z samej definicji jest takie, że nie cieszy się tak dużą popularnością, jak kino komercyjne. I tyle.

Inna sprawa, że akurat "Człowiek, który zabił don Kichota" jest filmem w znacznym stopniu bardzo prostym, z pewnością z ambicjami, ale filmem niezbyt udanym (w moim mniemaniu). To kino nieskładne, o trochę megalomańskim przesłaniu samego reżysera, który nieskromnie kreuje się na don Kichota współczesnego kina.
Ale każdy ma prawo do własnej oceny i nazywanie czyjejś oceny jako niekompetentnej, złej i jeszcze na dodatek, że w ogóle do tej oceny nie jest uprawniony, tylko dlatego, że ma inne zdanie niż Ty, jest po prostu słabym argumentem, czy też wręcz żadnym argumentem.

Zle_Filmy

"Ale każdy ma prawo do własnej oceny i nazywanie czyjejś oceny jako niekompetentnej, złej i jeszcze na dodatek, że w ogóle do tej oceny nie jest uprawniony, tylko dlatego, że ma inne zdanie niż Ty, jest po prostu słabym argumentem, czy też wręcz żadnym argumentem" - powiedz to fanom Marvela to Cię zjedzą.
Dla mnie boom na te wszystkie wydmuszki z Dwaynem Johnsonem, Jackiem Blackiem, DC czy Marvel jest naprawdę niezrozumiały - przecież to kino pozbawione absolutnie jakiejkolwiek treści, robiące ludziom papkę z mózgu i mające do zaoferowania jedynie spektakularne efekty specjalne (choć i to nie zawsze się sprawdza, bo np. CGI w "Black Panther" było w niektórych momentach fatalne).

Zle_Filmy

Niech sobie każdy ogląda co chce, niemniej jednak jest to dla mnie przygnębiające, że takie "Avengers: Infinity War" ma ocenę wyższą niż klasyki typu "Obywatel Kane" i wszyscy pieją z zachwytu jaki to genialny film. To moja osobista refleksja i tyle. Nie mówię, że kino schodzi na psy - bo zawsze znajdzie się coś godnego uwagi. Popularność tzw. popcorniaków dowodzi jednak, że społeczeństwu niewiele potrzeba do szczęścia

ocenił(a) film na 6
olka0207

Z tym, że blockbustery są aktualnie lepsze niż kiedykolwiek i to też trzeba docenić. Oczywiście, że nie są to filmy (w większości) skłaniające do refleksji, ale jeśli umie się w nich opowiedzieć dobrą historię za pomocą fajnie napisanych postaci, a samo kino jest satysfakcjonujące technicznie, to myślę, że należy to docenić. Notabene uważa, że w tym roku np. "Czarna pantera" zrobiła świetną robotę pod względem świadomości prawa osób czarnoskórych i w sprytny sposób przemyciła historię afroamerykanów do blockbustera. I takie przemycanie całkiem niegłupich treści charakteryzuje dobre filmy komercyjne.

I nadal twierdzę, że trudno oczekiwać, że statystyczny widz, zmęczony pracą, dziećmi etc., nagle odpali sobie do poduszki "Słodkie życie" Felliniego. Na dodatek, edukacja filmowa, to taka sama edukacja jak każda inna, a ona, przynajmniej u nas w kraju, nie istnieje. Nie należy się spodziewać, że ludzie będą czytać klasykę literatury, jak nikt ich w szkole nawet dobrze czytać nie nauczył.

Zle_Filmy

No dobrze można oczywiście się grzać że blockbudyery przemycają jakieś ważne treści ale Pantera czy Infiniti War żeby nie wiem jakie miały efekty nie ròwnaką się z filmami Gilliama, ktòre tych "przemycanych" treści majæ 10 razy więcej. I może Don Kichot nie jest najlepszym filmem Gilliama to smutne jest że jest gorzej oceniamy niż Avengers czy filmy Vegi (i żeby nie było Marvela lubię oglądać)

Jutro_futro

Nie ma to jak porównywać dwa zupełnie inne gatunki filmowe. Smutne jest to, że terminator ma większą ocenę niż ten film

ocenił(a) film na 7
Jutro_futro

Jak bardzo lubie filmy Gilliama, tak w przypadku Don Quichota nie zgodzę się że tych ważnych treści jest w nim aż tak duzo. Tak naprawdę on trochę przypomina filmy o superbohaterach - tylko tutaj superbohater jest mały i ulomny, a jego jedyną supermoca jest niezachwiana wiara w siebie i swoją misję. Nawet jezeli chodzi o fantastycznosc i odrealnienie postaci, jest to trochę film "komiksowy" - z tym, że akurat w tym przypadku reżyser bardzo się stara, żeby każdą co bardziej fantazyjna wizję uprawdopodobnic i wytłumaczyć (snem, bałem przebierańców czy inscenizacja odgrywana przez sasiadow). I tu poczułam się trochę zawiedziona, bo pozostawienie niektórych scen jako czystych aberracji rzeczywistości, bez próby ich racjonalnego tłumaczenia, dałoby temu filmowi nutkę szaleństwa, której mi tu trochę zabrakło.
W każdym razie - jest to także kino rozrywkowe: dowcipne, z wątkiem miłosnym (a jakze!), atrakcyjne wizualnie - kolorowe i efektowne. Może tylko troszkę bardziej erudycyjne i bawiące się odniesieniami do innych wątków kultury, niż przeciętny film o superherosach, no i naznaczone indywidualnym stylem reżysera. Ale jakiejś szczególnej głębi w nim nie znajduje.

olka0207

Dziwne, że nikt nie czepia się "Indiany Jonesa" , "Powrotu do przyszłości" i innych starszych filmów z nurtu popularnego. Zaskakujące: film popularny jak sama nazwa wskazuje jest popularny, bo jest nastawiony by bawić a film dla konesera wskazuje juz elitarna grupę odbiorców. 50 lat temu funkcje blockbusterow pełniły filmy kostiumowe trwajace po trzy godziny, obecnie kino z superbohaterami. Zmieniają się tylko gusta, kiedyś lubowano się w historiach ze starożytności, później był krótki okres filmów katastroficznych, dalej kino akcji a teraz superbohaterowie

JohnTheBrave

"Dziwne, że nikt nie czepia się "Indiany Jonesa" , "Powrotu do przyszłości" i innych starszych filmów z nurtu popularnego." - bo to dobre filmy?

El_Draque

Dobre czy złe to nie są kryteria oceny filmów dla ludzi poważnych. Tak to gimnazjalista może film podsumować.

JohnTheBrave

Zapomnialem zupelnie, ze dorosli nie rozrozniaja dobra i zla... oraz dobrego i zlego. Przeciez wlasciwe kryterum musi byc jakos bardziej skomplikowane, zionace intelektualnym polotem, glebia psychologicznego ... halo! dalem ci prosta odpowiedz na zadane pytanie, ale jasne, ze zawsze sie mozna dopier...iczyc.




ocenił(a) film na 4
JohnTheBrave

Pewnie z tego samego powodu, co nie jojczą nad utworem Salt'n'pepa Push it, ale jak usłyszą Cardi B WAP to dostają skrętów. Za 20 lat kolejne pokolenie będzie gloryfikowało dzisiejsze kino rozrywkowe i pisało jak to filmy w 2040 schodzą do kanałów jakości. Ktoś tu porównał średnią Avengersów do Obywatela Kane'a zapominając, że każda produkcja jest oceniana w swojej klasie i w swojej przestrzeni czasowej. Do almanachu muzy X i tak wchodzą tylko nieliczne perełki i uśredniona opinia na filmwebie nie jest żadnym wyznacznikiem. Osobiście nie cierpię filmów spod baraku Marvela, ale nie oburza mnie ich popularność i wysokie noty, zapewne na swojej kanwie są bardzo dobre i pozwólmy oceniać to fanom i krytykom. Świetnie, że kino się rozwija i Batman Tima Burtona nie jest ani lepszy, ani gorszy od Mrocznego rycerza, może się co najwyżej bardziej lub mniej podobać. Takie dorabianie jakości do kina popularnego lat 80'90' jednocześnie ujmując dzisiejszym blockbusterom to oznaka tetryczenia.

olka0207

Filmy Marvela mają swoich fanów. Do których również ja się zaliczam

EmCa_2

Ucieło resztę:/
Jeszcze raz: fan Marvela nie głosuje na film Marvela biorąc pod uwagę jego wartość intelektualną i artystyczną. Głosuje na film Marvela. Nie należy dorabiać do tego ideologii o upadku moralnym ludzkości.
Zwłaszcza, że gro publiczności to dzieciaki.

nynavee

to prawda, film stara się nas oczarować i trochę oszołmić...na początku może i się to udaje, jednak z czasem rozwleczone i kulawo nakręcone sceny w połączeniu z dziwnymi dialogami zaczynają po prostu denerwować. Nie miałam wielkich oczekiwań jeśli chodzi o ten film, nie będę o nim rozmyślać przez długi czas. Główni bohaterowie zagrali bardzo dobrze, postacie drugoplanowe irytujące i niezbyt potrzebne. Za dużo wątków i chaosu, choć zamysł doceniam.

http://skazaninapopcorn.blogspot.com/2018/08/obedny-rycerz-po-angielsku.html?m=1

ocenił(a) film na 6
nynavee

Co było nie tak z żartem o Trumpie? Przyrównanie go do dziecka kierującego się wyłącznie id było bardzo zabawne, do tego w pełnej zacięcia manierze Skarsgarda.

nynavee

nic dodać nic ująć. To "coś" nawet nie stało koło "Fisher King"
żal mimo wszystko...

ocenił(a) film na 9
nynavee

Ty sobie chyba żarcisz typie. Jeśli nic nie widziałeś w tym filmie poza "banałami" i bredzisz coś o roli kobiet (XDDDDDD) w kinie to polecam przestać oglądać filmy i skupić się na przeglądaniu blogów na Tumblrze, traktujących i identity politics.

edit:
I prosze, skończcie forsować kanał na YT, nie dla psa pieniądze z patronite, skasujcie konto

nynavee

Totalnie się zgadzam. Strasznie spłycono postać Don Kichota - zresztą tak samo jak postać głównego bohatera granego przez Drivera.
Nie pokładałam wielkich nadzei w tym filmie, ale po godzinie byłam nim już po prostu zmęczona. Film był strasznie nierówny... Chwilami okropnie się dłużył żeby potem zbombardować widza nadmiarem wątków i absurdalnych zwrotów akcji. Szkoda...

nynavee

Coś było w tym filmie, coś tak konsekwentnie robione, że nie do oglądania, beznadziejność się pogłębia, straszne.

ocenił(a) film na 6
nynavee

oj jak bardzo się z Tobą zgadzam. jedna z gorszych produkcji Gilliama. na prawdę całym sercem próbowałam coś wyciągnąć z tego filmu, ale nie było z czego.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones