I nie, nie mówię tu o głównym bohaterze tego filmu.
30 lat walki o ten projekt, przetrwanie największych katastrof, nieszczęśliwych wypadków i podłych ludzi zaowocowało... średniakiem i to raczej z tych gorszych.
W myśleniu o funkcji kobiet w kinie Gilliam zatrzymał się na etapie dinozaura, nie odpuścił sobie...
Oby miał jeszcze więcej okazji na pokazanie swojego talentu. Ma potencjał i to jaki duży, szkoda że tak dużo osób tego nie dostrzega.
Zobaczyłem w czołówce, że Gilliam, to stwierdziłem, że może być dobry, choć nie miałem żadnych wyśrubowanych oczekiwań.
Pierwsze 20-30 minut trzeba było się skupić i dostroić do rytmu opowieści i poznania bohaterów. A potem popłynęło. Świetna gra aktorska, budująca magię całej opowieści. Mnóstwo smaczków, niedomówień...
Wieloletnie kłopoty z realizacją tego filmu odbiły się niestety na jego ostatecznej, powstałej wersji. Film, choć nie pozbawiony wdzięku, licznych, znanych i uroczych "Gilliam-izmów", pozostaje dziełem niespójnym, zbyt eklektycznym i za długim. Sceny perełki mieszają się w nim z wyraźnie wymuszonymi, autentycznie...
2 godziny z życia, których Ci nikt nie odda. Nawet Adam Driver. Kilka dobrych momentów abstrakcyjnego humoru i nieźli aktorzy, to wszystko. Niestety, nie są w stanie pomóc scenariuszowi, który sama nie wie o co mu chodzi.
Wnoszę, że osoba która napisała ten tekst: "Gdy twórca reklam cofa się w czasie z XXI-wiecznego Londynu do XVII-wiecznej La Manchy, Don Kichot bierze go za Sancho Pansę." nie oglądała filmu. Nie ma tam żadnego Londynu ani cofania się w czasie...
Przyznaję - jestem totalnie zaskoczona; jako gorąca fanka Terrego Gilliama ( i jego brytyjskiej świty) - pierwszy raz nie wiem jak się odnieść do tego dzieła:( Powstawał podobno w wielkich bólach i męce i a ja dokładnie się tak czułam oglądając go. Ani to komedia, ani przygoda, pomysł na fabułę powstawał chyba podczas...
więcejTak pomyślałem w połowie filmu... Chciałem wyjść z żoną z kina... Ale nie! To niemożliwe, to nie może być aż tak słabe!
Zostaliśmy. I to był błąd.
Mógłbym długo i kwieciście zgniatać ten "obraz" , ale skupię się na kilku zaledwie elementach które mnie zdruzgotały:
1. Bełkot aktora odgrywającego główną rolę: niczym...
'Requiem dla snu' - to jest dobra psychodela, która nie tylko zaskakuje symboliką, ale pokazuje morał w ludzkim wymiarze. A to nawet nie jest satyra (może poza wątkiem z islamem).
Terry klei przypadkowe sceny. Film do obejrzenia na raz, by dać się zaskoczyć pokręconemu umysłowi Gilliama. Ale jako całość, film to...
Któż z nas, nie słyszał chociaż raz, o rycerzu błędnym i jego giermku wiernym? Oto mamy tutaj przyjemność z Don Kichotem i Sancho, a tak naprawdę ze zwariowanym staruszkiem i artystą, geniuszem, twórcą filmu, który sam nie wie, czego chce, a prace nad nowym dziełem idą mu dość mozolnie. Zresztą naszemu Terry'emu...
Jak wyżej - typowy dla Gilliama baśniowy klimat, przepiękne zdjęcia, cudowne lokalizacje, dużo symboliki i nieoczywistości no i znakomici aktorzy w rolach głównych (J. Pryce i A.Driver). Nie sugerujcie się oceną 6,5 (zważywszy na fakt, że gnioty w stylu "Jurassic World" czy "Liga Sprawiedliwości" mają podobne)....
Ładne plenery, dobrane kostiumy, ciekawe pomysły niby się coś rozkręca, coś ciekawszego, jakaś akcja, retrospekcje, ale nie do końca w tym kierunku, zmyłki, dłużyzny, imaginacje bohatera raz rzeczywiste innym razem abstrakcyjne, nie trzymają się kupy, łączenia akcji raz całkiem rzeczowe, liniowe, innym razem...