Jeśli zupełnie nie masz pomysłu na film, zrobisz byle co, nie masz pojęcia o podstawach sztuki filmowej i na dodatek nie wiesz co to scenariusz, dobre zdjęcia itp. itd. to znalazłeś się w dobrym miejscu i czasie. Teraz mamy czas, w którym można pokazać wszystko w byle jaki sposób i masz gwarantowane, że banda psycho - snobistycznych fanów uzna cię za wcielenie filmowego geniusza. To nic, że przeciętny gimnazjalista napisałby lepszy scenariusz, to nic, że lepsze filmy można znaleźć na "Youtube" - ważne że ma się słynne nazwisko i wtedy można nawet pokazać odchody na środku ulicy, a z pewnością znajdą się tacy, co znajdą w tym sztukę z najwyższej półki.
Co do filmu - z założenia lekka satyra refleksyjno - ironiczna. W praktyce - kicz, tandeta, żałosny pseudo-artystyczny "twór" pozbawiony najmniejszych oznak czegokolwiek...
Dno i 3 kilo mułu - 2/10
Twoje już od dawna ignoruje, po prostu wróciłem do starego wpisu. A tu zobaczyłem, że wciąż powtarzasz jak zaklęty te same nie poparte niczym opinie. Dobijający jest ten brak argumentów.
Sam sobie zaprzeczasz, bo skoro je ignorujesz to dlaczego ciągle odpisujesz? Nie chcę Cię martwić, ale oprócz masochizmu masz jeszcze rozdwojenie jaźni....
No to wyjątkowo tu jesteś masochistą i wyjątkowo tu masz rozdwojenie jażni - zadowolony?
No to musisz uważać, bo podczas takiego bezwładu możesz się o coś mimowolnie uderzyć i wtedy to już będzie ból nie tylko psychiczny, ale i fizyczny, no a wtedy byłoby mi przykro, że przeze mnie cierpisz...
Może Ci się ten styl nie podobać, ale nie przesadzajmy! Już sama muzyka w jego filmach zwraca uwagę. Robi filmy niebanalne, nie przegadane i tak realne, że aż magiczne.
Zawsze jest klimat, który może się podobać lub nie. Lubię to, że bohaterowie przedstawieni w tak sympatyczny sposób, że nie się ich nie lubić. Lubię oszczędną grę aktorską w tych filmach, bo naprawdę nie potrzeba wiele, żeby pokazać coś ważnego.
Nie wiedziałam, że Kaurismaki jest uznany za dobrego reżysera. Przez przypadek trafiłam na jego filmy, dlatego, że interesuję się Finlandią i bardzo mi się spodobały. Nie wiem jak inni, ale to nie jest snobizm z mojej strony, że mi się zwyczajnie podoba ten styl.
Nie ma sensu przejmować się tą opinią, jest tylko napisana tak, aby zwrócić na siebie uwagę, ten koleś pisał identyczne pod całkiem różnymi filmami, zresztą jak możesz sprawdzić wszystkim filmom wstawia takie same, zwykle bardzo niskie oceny. Na takie osoby mówi się, że cierpią na syndrom cynicznego dupka.
Ten reżyser ma bardzo charakterystyczny sposób kręcenia filmów, bardzo spokojny, kadry są bardzo wysmakowane plastycznie, a w fabułach opowiada o wyzysku ludzi pracy, którą może zwyciężyć jedynie solidarność społeczna. Jeśli spodobał cię się ten jeden to zachęcam do kolejnych, widziałem prawie wszystkie.
No cóż...jest takie powiedzenie - jedni lubią zapach perfum, a inni jak im nogi śmierdzą...- Ty należysz do tych drugich, no i w porządku, bo to Twoja sprawa, ale nie staraj się na siłę wmawiać innym swojego zdania, bo to po prostu dziecinada jest...
Nie dalej jak kilka tygodni temu sprzedano na aukcji w brytyjskim domu aukcyjnym obraz za kilka mln. dolarów - obraz przedstawiający białą linię na czarnym tle...,no ale to świetny artysta był wszyscy mówili...:-) . Moja siostrzenica, która ma 6 lat namalowałaby to samo w ciągu góra 2 godzin, ale nikt nie zapłaciłby za to nawet złotówki (pomijam rodzinę) i tak to jest niestety ze współczeną sztuką..., jak i z tym filmem niestety.
Twierdzisz, że taki sam film może nakręcić każdy i to w bardzo krótkim czasie. Dobra, czekam jutro na link na YouTube gdzie zamieścisz identycznie wykonany film. Scena po scenie. Dwie godziny wystarczą. I się nie wymawiaj, sam mówisz, że to prościzna, amatorszczyzna, potwierdź swoje słowa czynami. Pamiętam, jak kiedyś pisałeś tak o "Koniu Turyńskim", że nakręcisz taki film w dwie godziny. Później obejrzałem film o jego kręceniu, używali tam helikoptera, aż się zdziwiłem.
Dobrze sobie zdajesz sprawę, że do takiego projektu potrzeba środków finansowych, sprzętu, ekipy, aktorek/aktorów, odpowiedniej lokalizacji itd.,itd., więc nikt z marszu tego nie zrobi..., ale oczywiście jeśli cokolwiek, kiedykolwiek nakręcę to link podeślę :-)
Życzę wielu udanych seansów filmowych oraz wielu ożywionych dyskusji na Filmwebie :-)
Zaraz zaraz, wykręcasz się, sam wielkosobotnie mówiłeś, że to film amatorski. Czyli taki, który może nakręcić każdy dyletant. Ja, czy ty. Nie przyjmuje twoich tłumaczeń, bo jeśli jest tak jak twierdziłeś taki film powinieneś nakręcić z marszu. Przypominam dodatkowo nakręcił go człowiek o którym stwierdziłeś, że to "beztalencie z IQ 80". Chcesz powiedzieć, że jesteś jeszcze niżej od niego? Przecież wiesz, że żadnej amatorskie produkcji nie powstrzyma brak ekipy, lokacji, czy pieniędzy. Do dzieła! Konkludując, wciąż uważasz ten film za amatorski, a jeśli tak to jakie masz na to mocne przesłanki? Empirycznie tego nie chcesz potwierdzić.
A co ma wspólnego amatorstwo z posiadaniem sprzętu, środków finansowych itd.? Określenie amatorszczyzna odnosi się do umiejętności lub jej braku (w tym przypadku) do "robienia" filmów. Przecież chyba nie myślisz na serio, że ktoś będzie inwestował przynajmniej kilkanaście tys. zł po to, żeby zupełnie obcej osobie cokolwiek udowodnić...
Amatorstwo to także baraki sprzętowe i w ekipie. Mam wrażenie, że nie rozumiesz słów, którymi się posługujesz. Są festiwale kina amatorskiego, tym się one wyróżniają, różnymi brakami. Dodam, że wciąż nie wytłumaczyłeś na czym polega ta amatorszczyzna, pewnie sam nie wiesz.
Czepiasz się słówek, bo już chyba nie masz czego, zwłaszcza że określenie amator potocznie znaczy po prostu kogoś, kto jest słaby w tym co robi, a niekoniecznie kogoś, kto nie jest zawodowcem - naprawdę nigdy się z takim określenien nie spotkałeś? I to jest po części odpowiedź na drugie pytanie, na które już pisałem wyżej, ale napiszę najprościej jak się da, żebyś zrozumiał - gościu nie umie robić filmów, ale je robi i naprawdę nie wiem czego tu nie rozumiesz? Nie będę przecież na Twoje zachcianki pisał 3 stron recenzji, bo niby po co?
Przykro mi, ale twoja deficjencja amatora jest błędna. To, że kręci filmy źle tego nie oznacza, zresztą ja się z tym nie zgadzam. Nawet tego nie starsza tłumaczyć. A to popularne definicje amatora:
1. osoba zajmująca się czymś nieprofesjonalnie, niemająca doświadczenia w danej dziedzinie;
2. miłośnik czegoś, osoba znajdująca w czymś przyjemność; człowiek zajmujący się czymś hobbistycznie;
3. osoba mająca upodobanie w czymś, lubiąca coś;
4. osoba chętna do nabycia czegoś, zainteresowana czymś; reflektant (odmiana "amatorowie" przestarzała)
Prędzej ty jesteś amatorem (sam mówisz, że oglądasz filmy hobbistycznie), niż on, bo on kręci filmy zawodowo , więc profesjonalnie (to jego praca), nawet jeśli uważasz że robi to źle. Rozumiesz już?
Mam wrażenie, że rozmawiam ze ścianą...przecież pisałem, że jest to określenie w mowie potocznej, a nie definicja słownikowa. Jeśli Ty nie stosujesz jej min. w taki sposób jak to napisałem to przecież ja się z tego tłumaczyć nie będę i nie muszę :-). Oczywiście w rozumieniu definicji słownikowej jestem amatorem, a reżyser profesjonalistą, ale jak powtarzam to już 158 i ostatni raz mam na myśli jego umiejętności, a nie zawód...
I tak błędnie używasz tego słowa, fachowca wykonującego coś nieprawidłowo określa się inaczej. Profesjonalista nie może być amatorem. Nawet potocznie. To się wyklucza. Inna sprawa, że ty nigdy nie wytłumaczyłeś na czym polega ten brak umiejętności, nawet wcześniej. Wolisz pisać nawet bardzo długie i wymijające wpisy, aby tego nie powiedzieć. Zwyczajnie nie potrafisz tego zdefiniować, opisać, co jest swoją drogą upiorne. Ten upór.
No i ok - Ty masz na ten temat swoje zdanie, a ja mam odmienne, więc nie widzę sensu żeby ten temat wałkować w nieskończoność...
Z definicjami się nie dyskutuje, słowa mają swoje określone znaczenia, nawet potocznie. Fachowiec, który wykonuje źle swój zawód można np. określić mianem partacza. Jest jeszcze kilka bardziej trafnych określeń.
Długo, oj, długo próbowałeś dyskutować z tym brava. Ja ongiś też, teraz go ignoruję, bo on chce jedynie pouczać innych. Racja leży po Twojej stronie - film jest słaby i o tym pisałeś. Przedstawione w tym komiksie dobro jest co najmniej sztuczne, jeśli nie z serii fantasy. Bieda jest okrutna, a - jak pisał Schiller - piękno w pieśni zakwita jedynie.