PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=551232}
6,7 64 tys. ocen
6,7 10 1 64487
5,7 32 krytyków
Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł
powrót do forum filmu Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł

Nie będę wnikał w aspekty polityczne.Wydarzeń nie widziałem,nie żyłem w tamtych czasach.Postaci z filmu znam tylko z książek.Poczytałem dyskusje ideologiczne poniżej i uważam że portal dla fanów filmu to nie miejsce do agitowania.

Oceniając sam film uważam że jest fenomenalny.Mieszkania wyglądały na świetnie odwzorowane,gra aktorów świetna choć część z nich widziałem pierwszy raz na ekranie.Sceny uliczne również świetnie nakręcone.Nie zapomnę też tej niesamowitej ciszy kiedy ludzie wychodzili z kina,tak nie oddziaływał na widownię żaden film jaki oglądałem w kinie.

ocenił(a) film na 6
Flyboy

Ja byłam na tym filmie dzisiaj i bardzo mi się podobał.Niby po wojnie. Myżle,że to lektura warta obejrzenia i poznania. Każdy Polak uznajcy się za patriotę powinnie go zobaczyć.

ocenił(a) film na 3
Flyboy

SPOILER ALERT!

Nie zgodzę się. Sceny wyjęte z kontekstu i bez ogólnego sensu (czerwona syrenka w stanie do złomowania zostaje rozjechana przez czołg. JAKI JEST SENS?! A to jedna z wielu takich scen), postacie, które poznajemy i zaraz potem giną i człowiek nawet nie wie, jak się nazywają (albo jeszcze lepiej - przez cały film mamy Lokatora i NIGDY nie pada jego imię!); bohaterowie są albo czarni, albo biali (przez cały film pada 7 wulgaryzmów. Wszystkie oczywiście rzucone przez zuych milicjantów; nie, drodzy widzowie, ten milicjant co wsiadł ze Stefą nie był szary; on był dobry, tylko jakimś cudem należał do frakcji tych złych, podobnie jest z panem Mariańskim)... Przez pierwszą godzinę autorzy próbują budować relację między Drywami a widzem, co im się nie udaje niestety, nie zrobiło mi się smutno gdy Brunon został postrzelony, fabuła nieszczególnie trzyma się kupy (Stefania najpierw dowiaduje się, że mąż miał wypadek. Potem że nie żyje. Ale w drodze po ciało gdy spotyka milicjantów krzyczy "MORDERCY!", a o przyczynie śmierci dowiaduje się właściwie dopiero przy chowaniu ciała. Pytanie: skąd wiedziała, że on został zastrzelony przez tych złych?), życie rodzinne wygląda jak to w polskich telenowelach a całość dobijają takie szczegóły jak ładne, estetyczne, nowoczesne, plastikowe drzwi do klatki schodowej. Jedyne, co mi się podobało, to część mniej osobista, koncentrująca się na strajku, ale i wtedy mam ogromne pretensje do kamerzysty, który przez większość filmu miał drgawki.

I dalej nie wiem, który to był ten Janek Wiśniewski. Domyślam się, że to ten co go na drzwiach nieśli, ale pewności nie ma.

Spaqin

To że nie nawiązałeś więzi z Drywami nie jest wina twórców filmu.Jasne,można ich nie lubić ale praktycznie się nie da,to była normalna rodzina,po prostu.Nie kumam co jest nie tak z rozjechaniem syrenki czy czego tam,czołg się przemieszczał,auto stało na drodze i pojechał.Co do Śmierci Brunona i obwinianiu nią milicji to pewnie była droga dedukcji,skoro w mieście są zamieszki i tłumi je milicja to pewnie ich wina.Sam bym tak sądził,z reszta wiadomo jaką opinię miała wtedy milicja.Co do Janka wiśniewskiego...to nie był Jan Wiśniewski tylko Zbigniew Godlewski.Twórca piosenki o tym wydarzeniu, nie wiedział jak się nazywa osoba niesiona na drzwiach więc w piosence użył imienia Janek.

Flyboy

Film był dobry, aczkolwiek ja... Nakręciłbym coś innego. Coś bardziej poruszającego; coś, co widza zmotywowałoby do ruszenia na Rosję i nie pozwolenia nigdy na wrócenie czasów komunizmu.

rafiraf2

Według mnie film był poruszający...życiowy.

ocenił(a) film na 3
Flyboy

Pragnę się z tobą nie zgodzić. Drywowie początkowo wydawali się... niepotrzebni i w sumie przez pierwszą połowę nawet nie myślałem, że będą pełnili jakąś większą rolę, tylko ot, statystyczna rodzina, jedna z wielu, by pokazać jak to ludziom było ciężko, a wychodzi na to, że to była perfekcyjna rodzina, której jedynym problemem był drożejący salceson. Możliwe iż to przez to, że spodziewałem się więcej historii, brutalnej, ale z perspektywy czasu ważniejszej, a nie kolejnej telenoweli. Indywidualizm tu nie wyszedł na dobre niestety.
Co jest nie tak z rozjechaniem syrenki? No, że se stała. Wokół było mnóstwo miejsca, czołg mógł to objechać i w ogóle. Ale nie o to się rozchodzi. Była to scena kompletnie niepotrzebna, wyrwana z kontekstu. Dalej nie łapiesz? To inna scena, zresztą bliska czasowo - ktoś sobie stoi przy drzewie, dostaje kulkę w łeb, drzewo zakrwawione, do tego kogoś podbiega kobieta i prosi o pomoc. Nie wiem, może twórcy chcieli pokazać śmierć wszystkich ofiar tych zamieszek, no ale wybaczcie - albo się skupiamy na jednej postaci i resztę pieprzymy, brzydko rzecz ujmując, albo traktujemy wszystkich równo. W przeciwnym wypadku efekt jest odwrotny od zamierzonego i prowadzi do zamieszania.
Co do nieszczęsnej milicji i podejrzeń - problem w tym, że do tego momentu Stefania wydaje się żyć w nieświadomości, że jakieś rozruchy na ulicach są. Nic, ale to nic nie pokazuje, że mogłoby być inaczej - nie jest zaniepokojona, nie komentuje wydarzeń, nie ma żadnych podejrzeń i nawet nie próbuje dociec prawdy gdy lekarz naprawdę usilnie stara się ją namówić do zaniechania poszukiwań męża. I jest to albo underacting, albo scenariusz był tak beznadziejny.

Co do pana Janusza/Jana aka Zbigniewa - no widzisz. I przez cały film nie dowiedziałem się, jak on naprawdę się nazywał. Ani nawet jak się nie nazywał! Oprócz Brunona wszystkie ofiary były kompletnie anonimowe. Ale o tym to już wyżej wspomniałem.

ocenił(a) film na 8
Spaqin

Oj tam, oj tam. Dramatyzujesz :)

ocenił(a) film na 7
Ruda1985

Anonimowość ofiar i bohaterów w filmie jest zamierzona - to mógł być każdy. Ginęli niewinni ludzie, którzy przyszli do pracy. Chcesz więcej historii - film nieco zachęca by zgłębić samemu temat.

Do Stefani zaczynają docierać fakty: mąż ranny, mąż w szpitalu, męża nie można zobaczyć, były zamieszki, godzina policyjna, skrócone lekcje w szkole, w szpitalu na korytarzu krew, wreszcie wiadomość o śmierci, ale ciała nie ma. I nocna pobudka na szybki pogrzeb. To była kura domowa, nie interesowała się 'szerokim światem',poza tym panowała ogólna dezinformacja (typowe działanie aparatu rządzącego).

Chłopak przy drzewie i kobieta wołająca o pomoc - to był dramat nie tylko stoczniowców i robotników, dramat wszystkich, którzy mieli pecha być w pobliżu. Chłopak odwiedzający matkę w szpitalu - wyśmiany +uderzony tylko dlatego, że szkoła obok stoczni. Zezwierzęcenie, upodlenie innego człowieka, a wszystko w imię czego? Strach przed utratą władzy, nie dyskutujemy z głodnymi robotnikami, strzelamy i zastąpimy ich innymi w zakładach. Sterroryzowani ludzie rzucający kamieniami w uzbrojonych żołnierzy i milicjantów. Brutalna siła przeciwko ludziom, którzy chcieli rozmawiać.
Film ukazał te aspekty, a właśnie to trzeba przybliżyć nam, wychowanym w wygodnym kapitalizmie. Bo kogo z nas stać by było, by stanąć obok strajkujących i krzyknąć 'mordercy'?

Jestem pod wrażeniem filmu, jeden z lepszych, opisujących owe czasy. Nie przesłodzony, nie przesadzony, nie roztkliwiony i rozmemłany, bez wielkich słów, za to świetnie oddający ducha czasów. Trzęsłam się przez cały seans.