Po obejrzeniu tego filmu ma się ochotę podejść do najbliższego policjanta czy wojskowego i po prostu mu przypier#%&ić.
w Gdyni było też wtedy takie zdarzenie, że do żołnierza celującego z karabinu maszynowego podszedł robotnik i krzyczał "No strzelaj! Strzelaj!". Ponoć ten żołnierz stał i celował, ale po twarzy ciekły mu łzy. Nie strzelił. Niektórzy to byli młodzi ludzie dopiero co wcieleni, nie zgadzali się z bandyckim reżimem, ale musieli słuchać rozkazów. Wtedy był pobór, fala itp.
Może i niejeden nie strzelił ale pałowali pewnie po równo każdy. Wystarczy, że zaczął jeden i poszły w ruch wszystkie pały. To było jak rozkaz. Starszy kolega pałuje to trzeba pomóc.
ale pisząc "pałowali pewnie" zostawiasz jednak rezerwę dla normalnych. Myślę, że byli. Dlatego przykładowo powstały obozy zagłady w II WŚ z selekcjonowaną obsługą obozów bo circa 20% społeczeństwa nie jest w stanie wykonywać takich rozkazów i zawsze będą problemem, a nawet jak ich zmusić to potem będą mieli tak zrytą psychę że będą stanowić potężny problem społeczny. Podobne zasady dotyczą PTSD.
Może i trafiali się "normalni" ale nie zmienia to faktu, że po tym filmie nie ma się ochoty przebywać w towarzystwie żadnego policjanta. Zresztą w dzisiejszych czasach policjanci wcale nie ułatwiają ludziom by nie mówić o nich z niechęcią. Nawet zwykła kontrola prędkości a traktują człowieka jakby wiózł trupa w bagażniku.
Mam podobne odczucia. Niestety ówcześni milicjanci dziś to już sami generałowie i nie łażą po ulicach.
Jasne, bo to była wina policji/ milicji, że władza podniosła ceny żywności tak, że ludzie zaczęli protestować...
Chodzi o zachowanie milicji i ZOMO przedstawione w filmie, a nie o to kto podniósł ceny i dlaczego strajkowano.
Strzelanie do ludzi i pałowanie na śmierć nie przysparza sympatii mundurowym.