PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=551232}
6,7 64 tys. ocen
6,7 10 1 64493
5,7 32 krytyków
Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł
powrót do forum filmu Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł

Moglabym zarzucić temu filmowi wiele - schematyczność, brak wyrazistych postaci, typowy obraz rodzinnej sielanki, wyraźny podział na złych i dobrych, potraktowanie opowiadanej historii bardzo dosłownie i jednowymiarowo, zbytnia patetyczność itd. Ale rozumiem też, że bardziej złożone ujęcie tematu zaburzyłoby odbiór przeciętnego widza, w tym przypadku - ucznia. Fabuła i bohaterowie zostali tak wykreowani, aby broń Boże żaden młody Polak nie miał wątpliwości, kto tu był katem, a kto ofiarą. Twórcy maksymalnie skupili się na wywołaniu współczucia dla ofiar i nienawiści do byłego systemu. I póki widzem jest uczeń, nie ma w tym nic złego. Film należycie spełnia swoją funkcję.

Zastanawia mnie tylko jedno - kiedy dobiegnie końca ciągnący się od kilku lat korowód dydaktycznych filmów lubujących się w martyrologicznym smęceniu, dostosowanych do poziomu intelektualnego gimnazjum, a kiedy w końcu zacznie się w Polsce robić poważne filmy o historii PRL. Bo umówmy się - "Czarny czwartek" to film z rodzaju tych jednorazowych, na które idzie się do kina w ramach ciekawostki, by już nigdy do nich nie powrócić. To film, którego żywot ogranicza się do 2-3 miesięcznej obecności w kinach, natomiast potem skazany jest już tylko na długoletnie zaleganie na półkach sklepowych w dziale DVD. Za pół roku nikt już nie będzie pamiętał o "Czarnym czwartku".

Pytanie brzmi - czy stać jest nas jeszcze na coś, do czego ludzie będą chcieli wracać? Co nie będzie tylko zrobionym na szybko, patriotycznym smętem, ale synonimem prawdziwego kina z prawdziwymi bohaterami? Nie marionetkami, które ograniczają się tylko do bycia symbolem czyjejś tragedii, anonimami bez osobowości, bez dążeń (pomijając chęć kupna meblościanki), bez pragnień, bez żądz i wszystkich tych ludzkich zawiłości. Kiedy doczekamy się bohaterów z krwi i kości?

ocenił(a) film na 5
adonae

Zgadzam się.

ocenił(a) film na 6
TheBenoslaw

o wielcy znawcy kinematografii !

niech te biedne dzieci poznają choć ułamek historii, który być może natchnie ich do walki z po******* "władzą" a być może zainteresują się trochę czymkolwiek innym, ważniejszym. A w amerykańskich filmach patos i łopatologicZność nie przeszkadza ?
trzeba budzić w ludziach uczucia patriotyczne, bo nigdy nie wyrwiemy się spod ręki zaborców (nie gadajcie że jesteśmy wolnym suwerennym krajem, bo to g**** prawda. Ani o wolności słowa. też g**** prawda.
człowiekiem który nie kocha swojego kraju łatwiej zmanipulować, żeby dbał o dobro swojej jednostki.

KUPIŁAM CUKIER za 5,99 zł

a bułkę za 1,2 zł.
zwariowałam.

ocenił(a) film na 7
adonae

Historia jest prawdziwa. Rodzina Drywów istnieje, a Stefania żyje do dzisiaj.(na poparcie - http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,9167806,Stefania_Drywa__Zobaczyla m_smierc_Brunona.html) Nie krytykuj prawdziwych historii za to, że nie są realistyczne. Nie na miejscu jest wyszydzanie ludzi za to, że marzyło im się spłacenie mieszkania, kupienie mebli, życie razem. Tacy są ludzie naprawdę. Oczekujesz wspaniałych bohaterów na miarę herosów, ale wydaje mi się, że oderwało Cię od rzeczywistości. Film nie jest, a tym bardziej nie wygląda na robiony 'na prędko' i niedokładnie. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że na przykład zrekonstruowano mieszkanie Drywów, czy to, że Krauze specjalnie dogrywał odpowiednią kamerą ujęcia, by wyglądały jak te archiwalne. A uwagi na temat 'schematyczności' oraz wyraźnego rozgraniczenia na 'dobrych i złych' są nie na miejscu. Film oparty na historii prawdziwej, a do tego znanej, nie może być zaskakujący, nie może zadziwiać zakończeniem. Sugerujesz, że władza w rzeczywistości nie była taka zła, czy że ludzie nie byli tacy dobrzy?

Nie chcesz oglądać filmów opowiadających w b. dobry sposób Historię Polski, które jednocześnie skupiają się na tragedii jednostki (co moim zdaniem wyjątkowo jak na film tego typu zostało osiągnięte z sukcesem), to nie oglądaj. Włącz sobie jeszcze raz "Incepcję" albo "Bękarty Wojny" i masz z głowy.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
HubertSpychalski

Zbyt dosłownie rozumiesz słowo "prawdziwy". Pisząc o prawdziwych bohaterach, miałam na myśli bardziej złożonych psychologicznie. Nie przemawia do mnie stereotypowy obraz cudownie szczęśliwych ludzi, tatusia, który w każdej scenie musi brać córeczkę na ręce, mamusi, którą widzimy tylko gdy gotuje, gdy sprząta bądź robi pranie. Oczywiście zdaję sobie sprawę z ówczesnego podziału ról - kobieta w kuchni, mężczyzna zarabia na dom, ale mimo wszystko zostało to przedstawione w bardzo naiwny, schematyczny sposób, który mnie irytuje. W polskich filmach nigdy nie widziałam przekonującego obrazu szczęścia - zawsze wychodzi topornie i sztucznie, tak jak tutaj.

I całkiem na opak zinterpretowałeś moją wypowiedź, ja właśnie nie szukam "wspaniałych bohaterów na miarę herosów". Ja uwielbiam postacie z jakąś skazą, które stają przed trudnymi wyborami, u których powoduje to konflikt wewnętrzny. O ile ciekawsze byłoby ukazanie manifestacji robotników z perspektywy milicjanta, który ma ten marsz spacyfikować, ale ruszają go wyrzuty sumienia? Przecież to by była prawdziwa gratka obserwować jak ten człowiek się sam ze sobą zmaga, pod jaką presją psychiczną musi funkcjonować. Dlaczego polscy filmowcy w swoich produkcjach ograniczają się jedynie do prostych, nieskomplikowanych historii, których koniec można od początku przewidzieć? Czy w którejkolwiek minucie filmu miałeś wątpliwości, co stanie się z Brunonem? Oczywiście, że nie. Ludzi nudzą takie historie, bo są już wyeksploatowane do granic możliwości i niczym nie zaskakują.

Co do ostatniego akapitu, to nie znoszę argumentów w stylu "nie podoba ci się, to włącz sobie Incepcję" - naprawdę zaniżyłeś tym poziom swojej wypowiedzi i to dość drastycznie. Rozmawiamy tutaj o "Czarnym czwartku" - zupełnie innym gatunku filmowym, poza tym odkąd to krytyka jest zabroniona? Jeśli coś mi się nie podoba, to mam milczeć i włączyć sobie coś innego? Chyba warto wymieniać się spostrzeżeniami na temat filmu, nawet jeśli są negatywne, nie uważasz? Gdyby ludzie mieli się wypowiadać jedynie nt. filmów, które im się podobają, nie istniałoby coś takiego jak dyskusja.

Również pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
adonae

Historia mnie nie zaskakiwała, ponieważ ją znam. Poza tym nie oczekiwałem od "Czarnego Czwartku" takich rzeczy.

Propsuję twórców właśnie za ukazanie historii w odpowiedni sposób. Jeśli chodzi o relację między rodziną, to nie jest tak do końca cukierkowo, jak sugerujesz, ale ad rem film nie miał opowiadać o samych ludziach, ale o tym jak zostali doświadczeni przez los.

Tragedia narodowa ukazana poprzez dramat poszczególnych osób to moim zdaniem dobry pomysł. Masz przecież kilkanaście postaci, które chcą coś zrobić, ale nie są w stanie, tak jak polityk, który rozmawiał z robotnikami, czy admirał, który chciał zatrzymać pociąg. Szukając takich wątków, to w wyrazie twarzy wojskowego, który ostrzega, że będzie strzelał, też można zauważyć strach i lęk przed tym, że będzie musiał tak zadecydować, bo w wojsku nie ma sentymentów. No i w końcu każda z tych osób, które w jakiś sposób próbuje ukazać swój sprzeciw wobec rzeczywistości w jakiej przyszło im żyć (robotnicy, którzy wyszli na ulicę).
To wszystko jednak jest prawdą, a nie scenariuszem. Tego nie można zmienić z wiadomej przyczyny. Obraz ukazany w tym filmie, może Ci się nie podobać, ale za to możesz mieć tylko pretensję do tych ludzi, że tacy już byli.

Co do mojego wtrącenia o tamtych dwóch filmach, to był to mój odpór na zarzut, że do tego filmu się nie będzie wracać. Do "Incepcji" wrócisz, bo scenariusz zasługuje na chociaż podwójne obejrzenie, a do "Bękartów", bo zaznaczyłaś, że to jeden z Twoich ulubionych filmów. Po prostu tamte filmy są bardziej w Twoim guście, dlatego nie musisz się już 'męczyć' nową produkcją Krauzego ;)

ocenił(a) film na 5
HubertSpychalski

Tak, jest tam kilka postaci, które się sprzeciwiają - szkoda tylko, że każda z nich gości na ekranie średnio minutę czasu. Co z tego, że pokazali polityka rozmawiającego z robotnikami, jak jego wątek nagle gdzieś przepadł? Dowiadujemy się tylko, że za swoją postawę straci stanowisko i tyle. Scena z wojskowym chcącym zatrzymać pociąg też na plaster - wątek się urywa i nic z niego nie wynika (oprócz, oczywiście, jedynej prawdy, o której z tego filmu możemy się dowiedzieć: komuniści byli źli).

Upierasz się też przy argumencie, że taka była prawda, więc nie powinno się jej przeinaczać. Ale film to nie jest relacja. Gdybym chciała zgłębić całą prawdę o tamtych wydarzeniach, to bym sobie obejrzała film dokumentalny na ten temat albo przeczytała książkę.

Co do mojego gustu - w moim guście są dobre filmy. Każdy dobry film się obroni, niezależnie czy to obraz wojenny, kryminał, komedia, sci-fic czy cokolwiek innego. Więc nie sprowadzajmy kwestii oceny do gatunku, bo to zbyt duże uproszczenie.

ocenił(a) film na 7
adonae

Wybacz, ale po prostu według mnie oczekujesz od tego filmu, czegoś, czym być nie może. Zmiany na rzecz formy filmu, nie mogą w tym wypadku być kosztem zachowania prawdy. Rozumiem Twoje zarzuty, ale uważam, że nasz spór jest jałowy. Patrzymy na ten film z dwóch różnych stron, co nasza wymiana zdań ukazała. To co według mnie jest zaletą, dla Ciebie jest wadą i odwrotnie.
Szanuję to, że udało nam się spokojnie, bez konfliktów podyskutować ;)
Pozdrawiam

adonae

Moze to i dobrze, bo by bylo jak w komentarzach do pianisty czy listy schindlera. Byloby wielkie oburzenie, ze pokazano strajkujacych jako zlych, tak jak w tamtych filmach pokazno polakow jako nie lubiacych zydow.

ocenił(a) film na 9
adonae

"Kiedy doczekamy się bohaterów z krwi i kości?"
Właśnie w tym filmie takich oglądamy. Normalni, przeciętni ludzie, mający swoje małe problemy i małe marzenia. To nie konspiratorzy, supermeni, zbawcy świata, bojownicy wolności - to ludzie jak mój lub Twój ojciec i matka. Chcą normalnie żyć, mają dzieci, są na początku drogi razem. Zwykli ludzie zmiażdżeni przez tragiczne wydarzenia, w których przypadkiem biorą udział. To mógł być każdy. Poszukaj sobie w internecie listy zabitych - Brunon Drywa to postać autentyczna.
Zaglądnij tu: http://www.grudzien70.ipn.gov.pl/portal/g70/254/1755/Lista_ofiar_Grudnia_03970.h tml

użytkownik usunięty
arnhem1944

Ludzie, jak Wy czytacie nawzajem te swoje posty, po prostu krew zalewa. Zostawcie te filmy i zacznijcie książki czytać, bo macie ogromne problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Jeżeli ktoś pisze, że postaci w filmie były "płaskie", to nie chodzi mu o to, że:
1) nie byli to konspiratorzy, supermeni, zbawcy świata, ani bojownicy wolności;
2) ludzie, których te postaci odzwierciedlały nigdy nie istnieli.
Nawiasem w Muminkach byli psychologicznie bardziej złożeni bohaterowie. Chyba wrócę do oglądania Muminków.

ocenił(a) film na 5

Dziękuję. A już myślałam, że to ja niezrozumiale się wyrażam.

ocenił(a) film na 9

Złożonych psychologicznie bohaterów należy oczekiwać w scenariuszach filmów innego typu. Główni bohaterowie to młode małżeństwo Drywów - on zginął naprawdę, ona żyje do dziś. To ludzie z krwi i kości a nie wyssani z palca bohaterowie o złożonej psychice, bo to podnosi atrakcyjność filmu. Czy reżyser powinien dodać im negatywnych cech aby byli dla was bardziej wiarygodni. Brunon to nie był Hamlet tylko robotnik, który musi utrzymać rodzinę. W filmie historycznym, nie można majstrować przy przebiegu akcji - od początku wiemy co się stanie (przynajmniej część widzów). Nie można też na siłę kolorować bohaterów. W końcu poprzez ich osobisty dramat możemy poznać część tamtych wydarzeń.