Nie mam nic przeciwko filmom o najnowszej polskiej historii - o Popiełuszce, Katyniu, podziemiu itd. Takie filmy są ważne, potrzebne, mogą spełniać ważną funkcję edukacyjną dla nie tylko młodego pokolenia. Jest tylko jeszcze problem, że były one przynajmniej niezłe pod względem artystycznym. Nie tylko ściągi z podręczników do historii. Przecież można coś ważnego i wzniosłego opowiedzieć za pomocą najwyższej próby aktorstwa i środków artystycznych na wysokim poziomie. Niestety w ostatnich latach wiele z tych filmów jest kiepskich. Dlatego szczerze chciałbym, żeby ten film o Grudniu 1970 był zrobiony na porządnym poziomie. Przynajmniej równym filmowi Bajona o Poznańskim Czerwcu 1956 r., tak samo przecież ważnym dla polskiej walki z komunistyczną władzą, albo teatru tv R. Bugajskiego o procesie rotmistrza Pileckiego. Zdecydowana część Sceny Faktu mi się nie podoba, właśnie ze względu na straszny schematyzm, mierną fabułę i nadmierny dydaktyzm, ale i tam można znaleźć porządne obrazy.
Przecież każdy temat niesie potencjalnie wspaniałą tkankę dla filmowej opowieści.