PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=551232}
6,7 64 tys. ocen
6,7 10 1 64489
5,7 32 krytyków
Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł
powrót do forum filmu Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł

Do Pana Łukasza Muszyńskiego


Dzień dobry,

piszę w odpowiedzi na Pana recenzję filmu "Czarny czwartek", a właściwie w odpowiedzi na parę jego zdań, zwłaszcza ostatniego.

Podobnie jak Pan Tusk obraża Pan kupę ludzi, w tym mnie. Bo, domyślam się, nie o prawdziwych właścicieli moherowych nakryć głowy Panu chodzi - ci w kinie nie bywają, chyba, że z wnukami na koszt ich rodziców. Mówiąc krótko - to ludzie ubodzy w wieku podeszłym. Nikt inny moheru dziś nie nosi. Więc chyba to jednak nie o nich - bo oni się nie liczą.... Ich się raczej pomija milczeniem.
Za to fajnie taką "buraczaną" etykietkę przykleić zupełnie innym, żeby ośmieszyć, pomniejszyć. Tym bardziej, że to grupa nie tak mała, a nawet jeśli nie w przewadze, to jednak głosem własnym mówiąca, i to bez zawstydzenia wynikającego z niewypełniania wszystkich standardów politycznej, "gustowej", itp. poprawności. A więc chodzi o ludzi wierzących, i do tego posiadających uczucia patriotyczne.
Polemizować na temat filmu "Popiełuszko. Wolność jest w nas", powinien Pan z jego reżyserem a nie odbiorcami, których opinii, gustów Pan nie zna. I obraża.
Mnie również drażni lukier i nadmierny patos. Ale wiem, że to generalnie kwestia gustu, pewnej estetyki, która wielu uwodzi - a nie światopoglądu. Taka natura ludzka. Gdyby było inaczej - nie zarabiałyby tyle produkcje hollywoodzkie. Ta estetyka jest również obecna w dobrych filmach polskich ("trylogia" Hoffman), jest w żywotach świętych - wynika z pokazania części prawdy - tej "ładniejszej", przez co cały obraz traci na realiźmie, głębi, bywa, że staje się laurką "ku czci". Tak pewnie łatwiej, bo jednowymiarowo, jednoznaczniej emocjonalnie, bez zgrzytów. A film/lektura pozostawia nas w lekko euforycznym nastroju, można popłynąć na fali emocji pozytywnych...
Ale niektóre filmy, które pewnie Pan pod jeden mianownik z tymi laurkowymi bierze, po prostu dotyczą rzeczywistości, której Pan chyba nie rozumie. Napisał Pan, że do kina Pan nie chodzi modlić się. A poza tym się Pan modli? Bo bez wiary trudno pewne sprawy pojąć. Tak samo jak uczucia patriotyczne temu, kto ich nie posiada. Msze Św. na terenach okupowanych przez strajkujących robotników fabryk to nie jest "bogoojczyźniany" trick scenarzysty tylko nasza historia. A, że wygląda wg Pana kiczowato... Prawda jest mniej fotogeniczna od fikcji. W latach 80-tych na koniec Mszy Św. ludzie często śpiewali "Boże coś Polskę...", zwłaszcza przy okazji jakichś świąt narodowych, czy religijnych. Większość podnosiła wtedy w górę rękę z palcami złożonymi w "V", tak jak na filmie "Popiełuszko...". I wielu się wzruszało. I pewnie niejeden wróciwszy po tej Mszy Świętej do domu wracał do picia, bicia żony. Ale sądzę, że Ci, którzy mieli odwagę śpiewać "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie" stojąc obok sąsiada ubeka - mogli znaleźć i w innych sytuacjach siłę do zmiany swego życia. Bo wolność jest w nas. I nawet na zło można odpowiadać dobrem. Film o Księdzu Jerzym przypomniał mi o tym, i jestem wdzięczna za to jego twórcom, bez względu na to, że nie każdy aspekt tego filmu mi odpowiadał.
Każdy przekaz jest uproszczeniem, czemuś też służy. Więc nie można się tylko zatrzymywać na poziomie estetyki, rzemiosła twórców filmu. Dla mnie ważne jest: o co chodzi autorom, i co mi ich dzieło mówi. A dla Pana? Pewnie - film może być dobrą rozrywką, przeżyciem estetycznym. Ale czy zawsze tylko o to chodzi? A z prawdą jest tak, że składa się z wielu kawałków. Można strajkować, bo się jest wkurzonym, że brakuje pieniędzy. Ale ludzi popychały do protestów również inne motywy: poczucie własnej godności, prawo do bycia traktowanym jak wolny człowiek, a nie niewolnik systemu.
A odwagę wielu otrzymywało właśnie dzięki "strawie duchowej"- postawie Kardynała Wyszyńskiego, kazaniom Ks. Popiełuszki, czy słowom Jana Pawła II w czasie wizyt w Polsce. Obecność mocnych słów tych dwóch ostatnich, z wymienionych tu przez mnie kapłanów, zbiegła się w czasie z odzyskaniem wolności przez Polskę. Ta odzyskana wolność nie jest wynikiem działań ludzi zdesperowanych, tylko ludzi, którzy czuli swą godność, którzy pragnęli godnego życia w wolności.

Może Pan pisać, na co tylko Pan ma ochotę, ale czy Panu wypada, i - czy to jest ok? Według mnie nie. Ja Pana nie obrażam, choć Pana recenzje nie zawsze mi odpowiadają.

Z poważaniem

Natalia Korycka