To nie jest film wojenny!...raczej prawdziwa intelektualna,transcendentalna podróż,sztuka przez duże S! Ten film trzeba obejrzec z 3 razy i zaczac od tej pierwotnej wersji a nie Director's cut.
Oczywiście, że wojenny i to przez duże "W".. jak żaden inny pokazuje jak wojna potrafi wpłynąć na ludzką psychikę i to nie tylko w przypadku płk. Kurtz`a. Co do samych scen wojennych to są one raczej niezbędnym dodatkiem, ale i tak jedne z najlepszych w historii kina np. nalot na wioskę, czy walki zaczepne przy moście.
Co to znaczy film wojenny??? Wojna tu jest tłem, zresztą bajecznie i malowniczo pokazana. Ale nei wojna stanowi tu problem a LUDZIE i ich umysły. Ja ten film obejrzałem jak byłem chyba w 7 klasie podstawowki (kiedys dzieciaki takie filmy ogldaly - dzis juz tylko głupawka z internet i TVN im pozostał) i chyba nigdy nie wpadne w ten narkotyczny trans jaki mi towarzyszył w czasie filmu (wtedy tez nei bralo sie zadnych dopalaczy :). I zachecam do pierszwej wersji, bo wersja rezyserka to juz uczta dla milosnikow oryginalu - nie na odwrot.!
zasadniczo nie wiem dlaczego i w jaki magiczny sposób pozbawiasz wojny pierwiastka człowieczego. Ta ziemia to człowiek i każdy jego aspekt tak samo w dziwny sposób (ja wiem jaki to komuna uczyniła wszystko niczyje) urzędy i urzędników pozbawiacie pierwiastka ludzkiego jest ZUS, jest urząd taki siaki i owaki... jest urzędnik ale nie ma człowieka w ZUSie czy innych ludzi niestety to wina komuny a teraz żydo-komuny że ludzie tak postrzegają. Wojna w tym filmie to wojna która zależy i należy do ludzi więc nie zgadzam się z tym co napisałeś mianowicie jest to film wojenny bo tak ludzie nazywają działania przeciwko/obronie z użyciem przemocy na większą skalę.
Wersja reżyserska nie dla każdego są tam problemy z którymi spierali się Francuzi wcześniej co ciekawie pokazał Mel Gibson ale to inna historia.
Łowca jeleni i Pluton to też majstersztyk po tych filmach nie ma nic długo i długo
Moim skromnym zdaniem...
Głęboki i niepretensjonalny. Bardzo wiele zawdzięcza książce, ale trudno go za to winić - moim zdaniem "Czas Apokalipsy" to jedna z najlepszych adaptacji jakie widziałem. Kiedy to co aktualne dotyka tego, co uniwersalne bardzo często powstaje arcydzieło. W czasach Conrada była to kolonizacja. Dziś są to wojny. No i jeszcze jedna kwestia, na której zaważyła zapewne wnikliwa lektura Conrada - topos podróży. Podobnie jak Dante, kapitan zmierza wgłąb piekła. Z tą różnicą, że to piekło jest realne, jest czymś, co Przybyszewski określiłby mianem "nagiej duszy" (nasza podświadomość, atawizm).
Jestem zachwycony, ale nie poleciłbym komuś, kto stawia na "dzianie się".
ok
(wypadałoby napisać coś więcej, niż po prostu "nie zgadzam się", przedstawić jakieś argumenty, coś w tym stylu)
no ok
ale jakimi argumentami się kierowałeś określając ten obraz antywojennym ?
Chociażby to jakim wrakiem wojna uczyniła Willarda. Wystarczy wsłuchać się w jego monolog na początku - gdy wrócił po pierwszej turze i jego małżeństwo zaczęło się sypać, nawet nie próbował go ratować, podpisał papiery rozwodowe i pojechał z powrotem do Wietnamu. Potem siedział w Sajgonie i nie mógł się doczekać kolejnego zadania, by wrócić w ogień walki. Ten tydzień, gdy miał dla siebie cały wygodny pokój hotelowy był dla niego niemalże piekłem. Dla każdego innego żołnierza byłby to raj, ale nie Willard wolał siedzieć w dżungli i ryzykować życiem (w podobny ton uderza również The Hurt Locker sprzed paru lat).
Do tego Kurtz - zdolny, bardzo kompetentny oficer, który staje się swego rodzaju sekciarskim guru czy wręcz dyktatorem, nagrywa jakąś formę "kazań" by po chwili napisać że lepiej by było by ich po prostu zbombardowali...
No i Kilgore - człowiek który decyduje się na atak na wioskę, tylko dlatego że to świetne miejsce na surfing...
Każda z tych postaci jest wrakiem, który bez wojny egzystować nie potrafi i nie może już wrócić do "normalnego" życia. Dlatego to film antywojenny.
niestety widziałem reżyserską wersję i nie mam zamiaru do tego filmu wracać. Nie zrobił na mnie wrażenia choć doceniam przesłanie.
wrażenie ten film nie jest po to żeby coś robić a na pewno nie wrażenie. Film jest przedstawieniem/pokazaniem.
wszystko co niesie jakąś treść powinno wywoływać reakcję. Co to za dzieło, które pozostawia po sobie obojętność? (tu już abstrahuję od tego tytułu bo ocena widza zależy od gustu)
wrażenie to możesz mieć bez rozumienia treści a niestety ten film trzeba zrozumieć i nie potrzebne jest tu żadne wrażenie film przedstawia mechanizmy i prezentuje rozwiązania które nie każdemu przypadły do gustu