Podobne do Vacation Friends, które ostatnio oglądałem, też wyluzowany lekkoduch uczy zabawy sztywniaka z ułożonym życiem, ale jednak słabsze i mniej zabawne, stąd niższa ocena u mnie. Najlepsze chyba, gdy Hart śmieje się sam z siebie, najgorsze przy braku inwencji co do gagów i łopatologicznych przesłaniach (akceptuj każdego, jakim jest, życie to nie tylko zabawa, facet też może prowadzić dom, a kobieta robić karierę, blablabla).
Kilka śmiechów było, jednak głównie rozczarowanie. No i co to za para szalonych głównych bohaterów na pełnej śmiesznych przygód wyprawie, kiedy Thelma z Ubera kradnie show za każdym razem, gdy jest na ekranie.