Szukając czegoś niezwykłego natknęłam się na tytuł "Czekolada", dodatkowym atutem był udział pana Deppa, co zwiększyło moją ochotę obejrzenia tego filmu. Oglądnęłam i...jestem mile zaskoczona, gdyż całkiem czegoś innego się spodziewałam, filmy przewidywalne są takie bezbarwne. Spodziewałam się wielkiego romansu z udziałem słodkości, a tu poruszone jest wiele poważnych spraw z WĄTKIEM miłosnym. Film opowiada o tym jak ludzie potrafią być zaślepieni, nauczeni od dziecka pewnych zasad,które sprawiają, że ich życie jest monotonne, szare, a przede wszystkim mechaniczne. Nie umieją cieszyć się istnieniem , pokładają ufność w Bogu jednak robią to na pokaz- bo tak trzeba ,co ludzie powiedzą? Nagle zjawia się ktoś, kto te wszystkie stereotypy chce przełamać i to za pomocą...czekolady! Tak to właśnie ona ma uleczyć schorowane dusze, można pomyśleć, że jest to niemożliwe, a jednak jakimś cudem ludzie zaczynają korzystać z życia, cieszyć się każdą chwilą.

Jeżeli ktoś obejrzy film zgłębiając się w niego może dostrzec jak łatwo mechanizm wplątuje się w nasze życie zostając w nim na zawsze. Przyzwyczajamy się do rzeczy, które kompletnie nie dają nam szczęścia, a jednak nawet nie chcemy się z tego wyrwać. Warto przystanąć na chwile, wypić filiżankę gorącej czekolady i pomyśleć...Czy naprawdę chcemy przeżyć swoje życie bez pasji?
To właśnie czekolada uwalnia nasze ukryte pragnienia, nie możemy się tego bać.