Uroczy, basniowy film polany goracym sosem czekoladowym.
Wyzwolona Vianne wraz z corka przybywa do malego francuskiego miasteczka i otwiera tam bardzo nietypowy sklep z czekolada. Miasteczko to jest raczej konserwatywne, ma utrwalone zasady, ktorych przestrzegania pilnuje szacowny burmistrz starajacy sie sterowac zyciem mieszkancow.
Vianne swoja otwartoscia, serdecznoscia i magiczna umiejetnoscia odgadywania ulubionych slodkosci ludzi, zjednuje sobie grupke stalych klientow i przyjaciol. To ona i jej czekoladki, rozkosznie rozplywajace sie w ustach, wyzwalaja ich serca i dusze. Pozwalaja im decydowac o sobie, zmienia ich zycie.
Innosc Vianne, oraz jej brak religijnosci wzbudzaja nienawisc, ktora prowadzi niemal do tragedii.
Jej odmiennosc (a takze swego rodzaju tradycja rodzinna) prowadzi ja z miaseczka do miasteczka, liczac na lepsze przyjecie, na uszanowanie jej zasadach odbiegajacych od ogolnie przyjetych.
Juz pierwsze sceny - widok miasteczka, wiatr hulajacy po ulicach, i gawedziarski ton narratora, a takze slodka, ciepla muzyka autorstwa Rachel Portman wprowadza lekki, basniowy powiew.
Rewelacyjna Juliette Binoche, niezwykla w byciu zwyczajna, serdeczna kobieta. Moim zdaniem jedna z jej lepszych rol. Przyjemnie jest patrzec na jej gre. Ma ona fantastyczne aktorskie towarzystwo - Judi Dench, swietna Lena Olin i Alfred Molina. Wbrew reklamom Johnny Depp pojawia sie tu na bardzo krotko i jest raczej dekoracja.
Naprawde lekki, przyjemny i cieply film o milosci, pasji, namietnosci, przyjazni i zlu, ktore jest w nas samych, a ktore mozna ujarzmic delektujac sie smaczna pralina - czekoladowym sutkiem umoczonym w cieplej, bialej czekoladzie.