Wielkie wydarzenie w polskiej historii II wojny światowej ale czy jest to produkcja na wysokim poziomie? Otóż nie. Popełniono szereg błędów realizacyjnych. Stawka jedynie wybrzmiewa z ust papierowych postaci ale jej wagi nie widać na ekranie. Wątek romansowy natomiast był najgorszym co temu filmowi zdobiono. Jedyny duży plus to rola Michała Żurawskiego ale jego Anders także jest napisany płasko. Robi i mówi dokładnie tak jakby był przeniesiony 1:1 z podręcznika do historii. Najdziwniejsze jest to, że w filmie nie pada ani razu słowo nazista, naziści. Natomiast sporadycznie mówi się o Niemcach. Co oznacza sporadycznie? Można by było to policzyć, bo nie jest to zawrotna liczba. Sceny batalistyczne są żenujące, bo "wrogowie" się głównie ostrzeliwują i ich nie widać. Przeciwników jest na ekranie maksymalnie z dziesięciu w całym filmie. Mamy głównie dużo komputerowych rozbłysków i odgłosów wybuchów. Zdarza się, że coś nawet wybuchnie, że ziemia wystrzeli ale to są krótkie popisowe fragmenty, maksimum na co stać tę produkcję. Głównie tkwimy sobie na tyłach i kisimy się w nudnym wątku romansowym. Odradzam pójście do kina.
Dziś już widziałem w CC. Film jest po prostu pusty, tekturowy. Nijaki. Zero dramatyzmu, zero realizmu, zero uczuć, zero czegokolwiek. Wywołuje zażenowanie niczym kinowy Smoleńsk. O efektach specjalnych nie wspominam...Chwalą się tym filmem jakby stworzyli jakieś arcydzieło. Pomijając już historyczne aspekty i celowość zdobycia wzgórza, jeśli ktoś zabiera się za kręcenie takiego filmu by upamiętnić poległych żołnierzy to niech robi to z odpowiednim podejściem, powagą i przede wszystkim na odpowiednim POZIOMIE. Tu zabrakło wszystkiego. Też odradzam. Naprawdę wyszedłem zażenowany. A co do wątku romansowego, nie ma w kraju ładniejszych niewiast? Wydaje mi się, że codziennie widuję ładniejsze na ulicach. Główny bohater kure**** irytujący.
Potwierdzam. Ten film to jakiś żart. Lepiej kupić sobie Rompera i zabić komórki mózgowe oraz wątrobę niż wydać kasę na bilet.
Ten film to dno - super potencjał został zmarnowany na pseudo dokument. Nawet Niemców broniących się z wzgórza Monet Casino nie pokazali, nocne akcje błyski, strzelanki i nawet 1 Niemca nie pokażą że ginie...totalne dno. Piękny temat, bohaterstwo, poświecenie a film niestety bardzo cienki.Kasa idzie na wieloródki i socjale. Oficjalnie celebruje się heroizm żołnierzy Andersa a jak film zrobić to kasy nie ma. Szkoda ,straciłam tylko czas na oglądanie tego badziewia
Kurczę myślałam, że tylko ja odniosłam takie wrażenie, totalnie się rozczarowałam, a tak bardzo liczyłam na dobry film historyczny, wątek romantyczny (w ogóle sam główny bohater) zupełnie niepotrzebny, szkoda czasu
O tym, że będzie to szmira było wiadome jak tylko pojawiło się nazwisko reżysera.. Poza tym wiele innych istotnych kwestii powoduje, że nie umiemy w kino wojenne od czasów słusznie minionych.
Nieporozumienie niestety. Ani to film o generale Andersie. Ani o Wańkowiczu. Ani o niedźwiedziu Wojtku z historią w tle. Ani o szlaku Armii Andersa. W sumie nie wiadomo o czym. Główny bohater najpierw jest opiekunem niedźwiedzia. Potem asystentem reportera wojennego. Potem sanitariuszem.
Dla mnie najlepsza scena to wtedy gdy Redaktor jedząc cukierek mówi "Cukier krzepi ". Melchior Wańkowicz był autorem tego hasła reklamowego wspierającego polski przemysl cukrowniczy.
W punkt. Ogólnie to ten film zamiast budować napięcie przed tymi bitwami/podejściami, to nudzi patosem i beznadziejnym wątkiem romantycznym, który nawet romantyczny nie jest bo nasza niewiasta ma swojego adoratora i jego zaloty w dupie, a jej stosunek do facetów można wyczerpać stwierdzeniem 'za mundurem panny sznurem'.
Podpisuję się obiema rękami pod wszystkimi wymienionymi w komentarzach mankamentami tego gniota. Bohater, nieukrywający przez cały film gdzie ma tę całą wojnę, ugania się w czasie szturmu na klasztor między żołnierzami w poszukiwaniu swojej "ukochanej", nagle zdobywa Monte Cassino, za co dostaje krzyż walecznych. Przypomina to "zdobycie" przez Zagłobę, sztandaru, który spadł mu na głowę. Dodam, że w zdumienie wprawiła mnie migawka z fragmentem mszy polowej przed szturmem na wzgórze. Była to msza odprawiana w rycie POSOBOROWYM, ksiądz stał twarzą do wiernych i sprawował mszę po polsku. Po tej scenie nie zdziwiłbym się, gdyby sztab, zamiast polowych telefonów posługiwał się smartfonami.
Filmu jeszcze nie oglądałem ale jako że mieszkałem w Italii 11 lat (w Rzymie) to razem z odwiedzającymi mnie znajomymi i rodziną byłem na Monte Cassino 6 razy i dokładnie przeanalizowałem hobbystycznie historię bitwy o wzgórze. POLACY NIE ZDOBYLI MONTE CASSINO!!! Przy puścili decydujący szturm ale zostali odparci. Nocą spadochroniarze Kesselringa wycofali się z ruin a rankiem wszedł do opuszczonych klasztornych ruin kilku osobowy polski patrol i powiesił naszą flagę. Gdyby Niemcy chcieli się dalej bronić to mogli to robić jeszcze dosyć długi czas i nikt nie był w stanie zdobyć tego wzgórza! Dlaczego? Jak pojedziecie tam to przekonacie się sami. Pozdrawiam
Nie, to określenie stanu faktycznego w historii. To że niektórzy (jak ty), uprawiają swoisty negacjonizm i rozwadnianie win, to już twój problem.
Stan faktyczny w historii? A widziałeś filmy fabularne i dokumentalne z lat 40-50? Mówiło się tam zawsze o Niemcach czy jednak byli naziści wspominani bardziej, częściej?
Filmy fabularne i dokumentalne nie są źródłem, powstały na podstawie książek historycznych. Poza tym ten okres tuż po wojnie nie jest do końca godny cytowania ze względu na inną propagandę — teraz ten konflikt jest nieco inaczej badany i opisywany. Mimo wszystko historycznie NSDAP to była jedynie partia, wybrana przez daną nację. Tak więc są ludzie, który skupiają się jedynie na totalitarnym reżimie wykorzystującym ludzi; tacy, którzy potępiają całą nację za współudział, oraz tacy, którzy używają tych słów zamiennie, jako synonimów.
Żadne wielkie wydarzenie. To mit który powtarza kolejne pokolenie. Polacy nie zdobyli Monte Casino. Weszli na opuszczone wzgórze nie oddając ani jednego strzału.Tam nie było już Niemców.
Nooo, pokłon znawcy sztuki militarnej. To Polacy nie zwyciężyli podczas obrony Częstochowy przed Szwedami. bo oni sami odeszli; nie było cudu nad Wisłą, bo Sowieci się wycofali;Niemcy nie wygrali pod Dunkierką, bo przecież Anglicy skutecznie (bohatersko, "zwycięsko") się wycofali itd. Toż pół filmu dowódcy wyjaśniają, że skuteczne ataki na okoliczne wzgórza odciążą Anglików, a ci wyjdą na tyły niemieckie vide zmuszą Niemców do odwrotu. I TO SIE UDAŁO. A samo "bezbolesne" wejście było wisienką na torcie cierpienia i walki. Należałoby trochę więcej poczytać i wyzbyć się OJKOFOBII. Pozdrawiam...
Chłopie ,a raczej idioto. Gdyby nie internet to tylko twoja rodzina wiedziałaby żeś głupi i debil ,bez jakiejkolwiek inteligencji o zerowym IQ. Tyle prawdy. A co do filmu to gniot taki sam jak Smoleńsk. Na równi z.nim.
Miło mi, ale nie zaczynaj od przedstawiania swoich "zalet" i "przydomków", Twoja g***o prawda nikogo nie interesuje. Także opinia o filmie. Swoją drogą słaby, ale nie zmienia to faktu, że nie odniosłeś(aś) się do faktów, a pokechałeś(ąś) ad personam na rynsztokowym poziomie. Mama mi zawsze powiadała, żeby nie walczyć z prymitywem, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra doświadczeniem. Także miłego popołudnia i oby cię (specjalnie małą literą) złość nie zadusiła centusiu, lajkoniku jeden. Do nie-zobaczenia... fanie PO-je**w i arcydzieł typu "Zielona granica"...
Aleś sie przedstawił ruski czopku Putina i obrońco pedofili. Won do siebie kanalio , do Moskwy ! I nawet translator Google ma cie w dupie ,bo błędy z ruskiego specjalnie zrobił , matole :-) :-) :-) Spadaj pomiocie Putina do rynsztoku tam gdzie sie urodziłeś. I to jest święta prawda i tylko prawda .
Hail Tusk towarzyszu. Nie przypinaj innemu, co sam robisz. Mnie daleko do Putina i fanów ryżego folksdojcza. Historię znam nie z podręczników pisanych przez szemrane typy, ale z "pierwszej ręki" - od tych, co za Polskę walczyli, a nie sobię Nię gębe wycierali. Do Putina mam tak daleko, jak i do Hitlera. Zaś twoi idole jedno mówią (PO**by to łykają), a drugie robią. Ale przyjdzie zmiana wajchy i wtedy będziesz wyć... I nie używaj pojęcia "święta", bo dla was libertynów i komuchów to pojęcie nnieznane. I tak czasami przeczytaj ten swój stek wyzwisk i zastanów się, czy tam jest jeszcze coś więcej. Części tego bełkotu nie zrozumiałem, ale nie mam doktoratu z psychiatrii. A urodziłem się pod samą stolicą Polski centusiu - lajkoniku tuskomatołku.
Wyjesz synu , czopku , tamponie Putina , Wyjesz i bedziesz wył , tak jak winny sie tłumaczy tak dalej bedziesz wył ruski pomiocie . Dalej szmaciarzu, urodzony plemniku Putina , dalej wyj !!! :-) :-) :-)
"Najdziwniejsze jest to, że w filmie nie pada ani razu słowo nazista, naziści." hmmm ... czy aby ten sam film widzieliśmy bo w mojej wersji filmu (nie kinowej) pierwsze słowo w filmie to - NAZIŚCI - co mnie już na wstępie zniesmaczyło bo bardzo wątpię aby zwykli żołnierze znali to słowo, a jeżeli nawet je znali to wątpię aby używali tego słowa. Swoją drogą mieli swego rodzaju szczęście, że nie dożyli czasów kiedy by się dowiedzieli że walczyli z jakimiś mitycznymi nazistami z jakiegoś - Bóg wie skąd - nazistanu.