Ewolucja to juz w tych czasach niepodwazalny fakt. Chcialbym zeby kazdy wierzacy wytlumaczyl czemu codziennie(!) ponad 20.000 dzieci umiera z glodu i czy bog ma jakis w tym plan. Wytlumaczcie to nie mnie ale ich rodzicom...
Oj, jedno nie przeczy drugiemu. Może Bóg nie jest tak miłosierny jak to Tobie się wydaje. A może my Go po prostu nadal nie rozumiemy.
A z tym niepodważalnym faktem to mocno przesadziłeś. Teoria ewolucji jest tylko teorią.
Teoria ewolucji nie kłóci się z nauką Kościoła. Tylko ignoranci myślą, że Cheścijanie ślepo wierzą w stworzenie świata w 7 dni.
Jeżeli biblijne stworzenie świata (i człowieka) traktować jako metaforę, to skąd wiadomo, co nią nie jest? Może niepokalane pojęcie to też jakaś przenośnia? wszystkie cuda Chrystusa? zmartwychwstanie?
Kto decyduje o tym co z Biblii należy traktować dosłownie, a co nie?
Choćby na podstawie gatunków literackich. Opis stworzenia świata z Księgi Rodzaju jest utworem poetyckim, i to utworem pełnym znaczeń i metafor. Oczywiście poprzez ten poetycki obraz stwarzania w sześć dni niesie ze sobą cenne przesłanie: Bóg stworzył wszystko i wszystko, co stworzył jest dobre (w sensie metafizycznym), człowiek jest koroną stworzenia, seksualność i płodność jest również przez Niego dana, a w szabat się odpoczywa, bo sam Bóg go uświęcił. Oraz wiele więcej, bo poezja przecież jest, jak Shrek czy tort, wielowarstwowa. Biblia nie jest księga naukową, jeżeli ktoś chce w niej szukać teorii biologicznych, fizycznych czy nawet geograficznych to pobłądzi i chrześcijanie (przynajmniej te główne nurty) dobrze o tym wiedzą od przynajmniej 1500 lat, oczywiście był w historii moment późnego średniowiecza i wczesnego renesansu, gdzie nominalizm sprawił, że zaczęto czytać Pismo Święte zbyt dosłownie i szukać w nim prawd astronomicznych czy geograficznych.
Biblia nie jest księga naukową, jeżeli ktoś chce w niej szukać teorii biologicznych, fizycznych czy nawet geograficznych to pobłądzi i chrześcijanie (przynajmniej te główne nurty) dobrze o tym wiedzą od przynajmniej 1500 lat, oczywiście był w historii moment późnego średniowiecza i wczesnego renesansu, gdzie nominalizm sprawił, że zaczęto czytać Pismo Święte zbyt dosłownie i szukać w nim prawd astronomicznych czy geograficznych.
Powiadasz, że chrześcijanie wiedzą o tym od 1500 lat? Szkoda, że tych swoich rewelacyjnych przemyśleń nie możesz ogłosić 400 lat wstecz. Skwierczałbyś na wolnym ogniu jak skraweczka ku uciesze swoich braci chrześcijan i to tych ze wszystkich nurtów.
To nie są moje przemyślenia, ale Aureliusza Augustyna (354-430 r. n.e.), znanego bardziej jako Augustyn z Hippony.
Ewolucja obecnie nie jest teorią tylko faktem naukowym. O teorii ewolucji mówiono w połowie wieku i przeszło to do mowy potocznej.
Świetny film. Natomiast muzyka bardzo potęguje emocji,które tworzące się podczas oglądania.
Odnosząc się do pytania autora postu, wcześniej chciałbym podkreślić, że nie jestem doskonałym katolikiem. Pytanie padło - jaki Bóg ma w tym plan?. Wydaje mi się, że dla gorliwie wierzącego to jest proste, takie dziecko idzie do nieba i paja się w dobrobycie wieczności czekając na zmartwychwstanie natomiast ci co zostają muszą przypodobać się Stwórcy to znaczy, zostają poddani różnym próbom, żeby mogli dostąpić królestwa niebieskiego. Oczywiście sam fakt umieralności tych dzieci można przedstawić z różnego punktu widzenia naturalnego, ekonomicznego, politycznego i et cetera. Dlatego trudno się wypowiadać i w ogóle dyskutować na temat światopoglądu bo i tak nie dojdziemy do konsensusu. Najlepiej ukazało by się to wtedy gdybym napisał tu na forum że nie wieżę w ewolucje, lincz murowany.
A nieochrzczone dzieci idą do nieba wg Kościoła? Bo jeśli nie, to ten "boski plan" jest naprawdę niesympatyczny. A jeśli tak, to dlaczego chrzcimy małe, nieświadome dzieci? Dlaczego nie pozostawiamy to ich decyzji, gdy dorosną i nabiorą świadomości?
A kto powiedział, że życie musi mieć sens? Dziecinny optymizm nie usprawiedliwia Twojej wizji świata.
wszystko ma sens, nic się nie dzieje bez przyczyny
życie ma sens istnienia zostało to zaprogramowane w naszych genach celem życia jest żyć ;] rozumiesz?
Oczywiście, że nie rozumiem. Rozumieć to można stwierdzenia prawdziwe. Fałszu wynikającego z błędów w rozumowaniu nie da się rozumieć.
Przyczyna a sens to nie to samo.
Geny nie są "programowane" w sposób świadomy. Przynajmniej dopóki ludzie nie zaczęli się w to bawić.
Istnienie, życie, itp, mają przyczyny i wynikają z konkretnych procesów. Ale to nie znaczy, że mają sens.
Właśnie widzę że nie rozumiesz ;] w momencie pojawienia się samoświadomości pojawił się sens istnienia nie w 3 osobie że życie ma jakiś sens tylko sens istnienia oczami jednostki
czy geny(człowiek) nie został zaprogramowany w sposób świadomy to już temat rzeka
wszystko ma jakiś sens nic nie dzieje się bez przyczyny
sensem "tych" procesów było to że powstało życie coś fenomenalnego na skalę wszechświata.
acha i jeszcze co do 1 linijki sam siebie zapędziłeś w kozi róg :P jeśli według twojego mniemania moje stwierdzenie jest fałszywe to twoje jest prawdziwe tak ? he he
Nie. Twoje rozumowanie jest fałszywe, bo utożsamiasz przyczynę ze skutkiem i wysnuwasz nieuprawnione wnioski. Piszesz "wszystko ma jakiś sens nic nie dzieje się bez przyczyny", gdy tymczasem sens=/=przyczyna. Piszesz też, że życie jest czymś fenomenalnym w skali wszechświata. Skąd ta pewność?
Zaczęło się od tego, że stwierdziłeś, iż nie ma sensu życie bez istoty "wyższej" jako celu, a teraz odwracasz kota ogonem i twierdzisz, że chodzi Ci o sens istnienia oczami jednostki. Ateista też może sobie wymyślić sens swojego życia i istoty wyższe mu do tego niepotrzebne.
Jeśli to, czy człowiek został zaprogramowany w sposób świadomy to temat rzeka, to tematem rzeką będzie też rozważanie, czy 10000 lat temu Atlantydzi urządzali sobie loty na Marsa i czy po Walii grasują małe czerwone smoki.