Umieszczenie Wolverine’a - najciekawszego i najbardziej ludzkiego bohatera z kręgu X-Menów - w przerysowanym, głupkowatym meta-świecie Deadpoola, uważam za faktyczną profanację tej postaci.
Cała fabuła jest tu ujęta w tak wielki cudzysłów, że ogląda się to jak ciąg skeczy kabaretowych, a nie film akcji. Wszystko jest żartem, a starcia między głównymi bohaterami niczemu nie służą, bo żadnemu z nich nie dzieje się krzywda.
Ja wiem, że taka jest konwencja "Deadpooli", ale to nieustanne burzenie czwartej ściany - gadanie do kamery o wytwórni, scenariuszu i statystach - nie pozwala się wciągnąć w intrygę (nawet tak umowną, jak tu) i zwyczajnie pozostawia widza obojętnym. Patrzy się na ruchome obrazki i nic to człowieka nie obchodzi.
Ile można słuchać Reynoldsa, który mruga do widza z tekstem w stylu "hej!, jestem aktorem i gram z Hugh w filmie Marvela"? No boki zrywać, po prostu... Mówiąc szczerze, miałem ochotę wyjść z kina już po pierwszej scenie.
I nie potrafię zrozumieć, czemu Jackman zdecydował się wystąpić w tym knocie. Jest wspaniały w tej roli i poprzednie "Wolveriny" były bardzo dobrymi filmami w swoim gatunku, więc przekreślanie tego dziedzictwa farsą pt. "Deadpool & Wolverine" jest dla mnie niepojęte. :-/
To niech się kumplują - na zdrowie! Mogli sobie nakręcić jakieś "home movie" i oglądać je razem przy piwku, a kasę zarobić na innych filmach. ;-))
Ja pi#rdolę typie,to miało być kino lekkie zabawne z akcją i maaasą easter eggów dla fanów komiksów tychże postaci. Chyba nie czytałeś komiksów marvela i dc w latach '90 wydawanych przez tm-semic. Widzę tu takich 'znaffcuff' że normalnie aż kopara siada
Ja czytałem, w tym filmie fabuła nie istnieje, to gniot nad gnioty, ale ja już się przyzwyczaiłem że obecna społeczność się byle gównem zadowoli...
ta walka na początku i taniec to po prostu dramat. Też sobie pomyślałem, że ktoś oczu nie miał, że coś takiego przeszło. ^^ Multiwersum zabija znaczenie wydarzeń.
Dla mnie największą porażką tego filmu było to, że był po prostu mało śmieszny. Na jedynce to tak się śmiałem w kinie, że aż mi było wstyd, tutaj żarcik goni żarcik, ale mało co śmieszą. Warto raz zobaczyć, bo postać Deadpoola w ogóle jest fajna, ale ten film to taki trochę niewypał. Za dużo wszystkiego, chyba zbyt krwawo i brutalnie, i jakoś mało śmiesznie i mało wciągająco ostatecznie. Nie nudziłem się, ale też nie bawiłem przednio.
Oglądałem pierwszego "Deadpoola" i niestety nie przypadł mi do gustu, a drugiego już w ogóle nie zdzierżyłem z podobnych, co tu, powodów, Widać, nie jestem "targetem" tych filmów. Nie lubię tej jajcarskiej, autotematycznej konwencji. Ale za to uwielbiam Wolwerine'a i dlatego tak mnie wkurzyło połączenie tych dwóch postaci. Dla mnie to był od początku poroniony pomysł. Niestety wiem, że jestem w mniejszości. bo film świetnie się sprzedaje na całym świecie, więc pewnie powstaną kontynuacje (do 90-ki Jackmana ;) ). Ale ja już ich widzem nie będę...
Może i masz rację. Z jednej strony Wolverine wprowadzał do tego wariactwa (nie mam tutaj na myśli czegoś negatywnego, po prostu dużo się dzieje) trochę powagi i atmosferę filmu, atmosferę pierwszych X-Menów, gdzie był taki nieokrzesany i dziki, z drugiej strony może faktycznie te dwie różne konwencje do siebie nie pasują i zamiast balansu się gryzą (?) Osobiście natomiast zaczynam mieć przesyt postaci marvelowskich , które mieszają się w różnych konfiguracjach, w różnych czy to filmach, czy to serialach, niezależnie od tego, czy żyją, czy kiedyś odeszli - można ich przecież ściągnąć z innych wymiarów (ale czy ten Wolverine, to "nasz" Wolverine?). I tak karuzela się kręci, kasa wpływa, a my oglądamy dalej to samo, tylko w nieco innym wydaniu.
No tak, w multiwersach każdy może być sobą... i kimś innym zarazem. ;-) Dla mnie to pomieszanie z poplątaniem... i chyba nie chce mi się już tych produkcji oglądać...
https://cdn.marvel.com/content/1x/wolverine_2020_20_variant_art_by_tyler_kirkham _and_arif_prianto.jpg
Coś ci się pomieszało. To nie jest wprowadzenie Deadpoola do X-Menów, tylko wprowadzenie tych dwóch postaci do MCU i uniwersum Avengersów. Deadpool zawsze pochodził z tego samego uniwersum co Wolverine. Już nie wspominając o tym, że kanonicznie Deadpool ma origin story bezpośrednio i bardzo ściśle związane z Wolverinem.
Nic mi się nie pomieszało. Oceniłem ten konkretny film w kontekście tylko i wyłącznie pozostałych filmów o Deadpoolu i Wolwerinie. Nie jestem nerdem, który studiuje uniwersum Marvela, zna każdy komiks i wszystkie powiązania między ich bohaterami. Aż tak mnie to nie pasjonuje. W końcu to i tak przede wszystkim gigantyczny korporacyjny biznes, który wysysa forsę z wiernych fanów kina superbohaterskiego. Pytanie brzmi - czy daje im jakościowy produkt w zamian? Dla mnie "Deadpool & Wolverine" temu przeczy. Ale ostatecznie... co kto lubi... :-)
O ile sam film ze względu na kiepski scenariusz mi się za bardzo nie spodobał, to akurat połączenie Wolverina z Deadpoolem uważam za dobry pomysł. Przede wszystkim zgorzkniała i zupełnie odmienna od Deadpoola postać bardzo fajnie z nim polaryzowała. Nie byłam fanką humoru w poprzednich częściach, więc okrojenie go tutaj też uważam za plus, chociaż może przyczyniło się do tego, że strasznie się wynudziłam. Ogólnie pierwsza scena akurat wg mnie wpłynęła na plus.
Jestem tego samego zdania ! NIE sądziłem że Wolverine stanie u boku śmieszka - nic nie mam do Deadpoola ale to nie ta liga chyba że pieniądze odegrały tutaj dla Hugh znaczącą rolę bo na to wygląda-zawsze wstępował w ambitniejszych produkcjach więc teraz ubolewam lecz nie skreślam go z mojej listy docenianych aktorów
przecież połączenie wolverina i deadpoola w komiksach jest stare jak świat, to nie jest absolutnie nic nowego ani oryginalnego po prostu w końcu to zekranizowali, same komiksy z połączeniem tych dwóch bohaterów jest stare i przede wszystkim sprawdzone, więc po co ten ból dupy?
Brak pomysłu na film należało uzupełnić jakąś papką jak podróże w czasie i multiversie. Twórcą nie chciało się pisać na nowo świata więc skorzystali z serialu Loki i właściwie jeśli zamienimy Lokiego z Deadpoolem to wychodzi na to samo. Deadpool jest jednak strasznie słabym filmem nawet jak na koncepcję filmu super bohaterskiego. Nawet gdy bardzo będziemy się starali nie myśleć to ten film jest tragiczny i boli w mózg. Te same żarty zostały przez Reynoldsa tyle razy przewalcowane, że powoli staje się wujkiem z demencją na imprezie rodzinnej - to już nie śmieszy. Deadpool niby ma spowodować odrodzenie MCU, ale to tylko sprawny marketing
Mnie sie podobało. Zreszta jak dla deadpool mimo swej głupkowatości jest o wiele bardziej autentyczną postacią niż mityczny wolverin. Jedyny minus tego filmu to to że druga cześć była bardziej śmieszna. Lądowanie X force to po prostu mistrzostwo swiata jezeli chodzi o humor. 3 częśćniby śmieszna ale do dwójki jej dużo brakuję stąd lekki zawód.
Gigantyczny przelew go przekonał, a co do filmu to kino rozrywkowe nie dramat wiec ciężko oceniać go w tym pryzmacie, jak na takie kino 7/10.
problem w tym że to nawet nie są skecze tylko bełkot okraszony fagotową narracją - jakby klepanie się facetów po tyłku było zabawne, raz może i tak, ale po kilku razach to już śmierdzi ideologią ELDŻEBETE
Tragedia tego filmu to kompletny bezsens, który autorzy tego gniota przykrywali prymitywną przemocą i żulerskim językiem. Scenariusz dno, muzyka, byłą jakaś ? Gra aktorska, błagam. Pierwszy Deadpool jak i Logan oraz Wolverine były świetne, tutaj dostaliśmy filmowe szambo, które doskonale pokazuje poziom obecnego kina o superbohaterach. Jakim cudem ten gniot zebrał średnią 7 z hakiem, tego nie wie nikt.
I to jest super w tym filmie właśnie. Mimo tych „nadużyć” o których piszesz, Hugh pozostaje w swojej kultowej roli do samego końca. Dla mnie ten film w głównej mierze to On właśnie.
filmy marvela i tak były słabe ale z roku na rok wychodzi coraz większe gówno. ciekawe czym zaskoczą tanią widownię w przyszłości
Jaka fabuła? Gdzieś Ty tu widział normalną fabułę? To co dostałeś, było pozbawionym sensu chaosem teledyskowym, skrojonym pod 12-letniego widza, który powoli już przestaje się rumienić na dźwięk wulgaryzmów i widok golizny, bo dostaje je w co drugiej grze komputerowej. To była jakby składanka gagów i scenek niezbyt ze sobą powiązanych, która miała też grać na sentymencie do dawno nieoglądanych komiksowych bohaterów. Film mało wartościowy, rozrywka też niezbyt, bo bez fabuły film raczej nie trzyma w napięciu. Myślę, że podobną płaską "historyjkę" już teraz by była w stanie stworzyć sztuczna inteligencja.