Deadpool po raz kolejny łamie czwartą ścianę i staje naprzeciw oczekiwaniom. Niedawno byłem na nowych Avangersach i o ile żarty Spidermana i Starlorda w odniesieniu do popkultury były dobre to tutaj żarty są bezbłędne. Wade Wilson to szalony protagonista, który nie boi się skopać dupy złolom i przeciąć kogoś na pół kiedy trzeba. O ile stajnia Avengers zaczyna powoli popadać w pewien patos, gdzie wszystko jest już tak rozbuchane, tak globalne i ma wymiar międzygalaktyczny tak tutaj Wade Wilson potrafi zrobić show na swoim własnym podwórku. Film ogląda się bardzo lekko, postacie drugoplanowe spełniają swoje rolę i świetnie odnajdują się w tym przerysowanym świecie. Fabuła nie jest szczególnie rozdmuchana, ot, główny bohater traci kogoś ważnego i próbuje się zemścić. Jednak to co wyróżnia ten film to poszczególne komponenty miejsca i akcji, które idealnie komponują się w logice filmu. Na uwagę zasługuje również antagonista. Po trailerach spodziewałem się kogoś zupełnie innego, złego i mrocznego. Nie dość że jego design wygląda niezwykle ciekawie to i sama jego postać, motywy jego działań i rola jaką pełni w filmie sprawiają że w pewnym momencie zaczynamy mu kibicować. Film jest świetny, dostarczył dokładnie tego czego oczekiwałem. Teatru jednego aktora, braku rozmydlenia na wątki poboczne, świetny humor i niezłe efekty specjalne.