W pierwszej części nie było raczej takich wstawek, nie pamiętam przynajmniej a więc albo nie było albo było ich naprawdę mało. W tym filmie co chwilę jakieś dogryzanie DC i na koniec jeszcze wybicie Green Lanterna jakoby Reynolds bardzo żałował tej roli i poniekąd mógł o niej teraz zapomnieć. Docinka z Marthą przewinęła się dwa albo trzy razy. Aż tak bardzo się nie lubią? Ja generalnie nie mam nic do obu uniwersów, oba w jakiś sposób lubię. Jeżeli chodzi o filmy to jednak DC odstaje z CGI i to niesamowicie mocno, nie mają chyba odpowiednich specjalistów. Ale za to seriale lubię. Natomiast co do Marvela filmy mają genialne.
To co w Deadpoolu jest najlepszym elementem to fakt iż główny bohater daje nam poczucie, że to nie film. Odnosi się do obecnych filmów, do obecnych postaci, kompletnie jakby on sam nie był fikcją. Nie kryje się z tym, że jest postacią filmową, zwraca się wprost do ekipy filmującej, itd. To jest świetne. I to chyba jest też idealny moment żeby podocinać DC ale żeby aż tak?