Trudno nie odczuć przesytu horrorów w tematyce opętań czy też tych stworzonych w stylu found footage. "The Devil Inside" to połączenie obu...

Mimo to film stać by było na więcej. Nawet jeśli momentami bardzo czuć, że jest to "udawany dokument", a aktorzy za bardzo próbują udawać, że nie grają w filmie. To jednak pierwsze fragmenty filmu, czy też nawet pierwsza jego połowa jest nie najgorsza. Found footage w zamyśle ma sprawiać, że czujemy większą autentyczność tego, co oglądamy, a dzięki temu bardziej się z tym identyfikujemy, pełniej to odczuwamy. I poniekąd przez jakąś część filmu można to odczuć. Myślę, że fajnie zrealizowano sceny egzorcyzmów na pierwszej opętanej, którą odwiedzają bohaterowie filmu. Nawet jeśli Fernanda Andrade w roli Isabelli jakoś tak nieudolnie ukazuje swoje emocje przy tych dramatycznych scenach. Nie wierzę, że widząc coś takiego po raz pierwszy w życiu można by tak bardzo przejść "obok tego".

Pierwszą jednak zasadą, którą nie można złamać w found footage jest jego "odrealistycznienie"... a kiedy pojawia się coraz więcej scen, które sprawiają, że przypominasz sobie, że to tylko film, to z miejsca tracisz zainteresowanie. I to mój główny zarzut wobec (mniej więcej) drugiej połowy filmu. Wszystkie te transfery demona z jednego ciała do drugiego to jest coś, co w moim odczuciu ten film zepsuło. Jeszcze ten ksiądz wyglądał i zachowywał się całkiem pociesznie z demonem w środku. Ale później było już tylko coraz bardziej kiczowato. Choć ten nerwowo zmierzający księżulek na uroczystość chrztu i tak powalił mnie na kolana. Niestety nie lepiej było w samym zakończeniu filmu i tym wypadku samochodowym. Stężenie absurdu było już w tej scenie dla mnie za wysokie. Zresztą już wcześniej zacząłem się zastanawiać czy na pewno oglądam horror o opętaniu czy raczej o czymś w stylu choroby zombie przenoszonej z jednej na drugą ofiarę.

4/10