Jestem wielkim fanem dwóch filmów niemieckiego reżysera Eckharta Schmidta: kanibalistycznego filmu o miłości "Der Fan" (1982) oraz anarchistycznego horroru "Loft" (1985), toteż powoli zaznajamiam się z jego innymi filmami. W tym przypadku seans po niemiecku, zatem wiele dialogów w "Die Story" nie było dla mnie zrozumiałych, ale oto skrótowa fabuła. Dziennikarz monachijski Raoul Miller przygotowuje raport o kokainowym podziemiu disco w Monachium, w którym atakuje sporo prominentnych osób. W odwecie ktoś w czarnych skórzanych rękawiczkach zabija strzykawką z narkotykiem jego dziewczynę Raphaelę, a jego usiłuje zabić. Raoul traci reputację, staje się zrozpaczonym outsiderem, ale wytrwale usiłuje odnaleźć sprawcę śmierci ukochanej dziewczyny... Tak jak w przypadku innych filmów Schmidta w "Die Story" sporo jest odważnej nagości i trochę krwawej przemocy. Całkiem interesującej fabule towarzyszy nowofalowa ścieżka dźwiękowa. Brakowało mi tutaj zadziornego terroru i neonowej atmosfery "Loft" (1985), jednak "Die Story" także oferuje nieco mocnych wrażeń. Czas trwania: 94 minuty.