Film zdecydowanie dla tych którzy lubią chłonąć klimat, a nie wymagają wartkiej akcji. Plus charyzmatycznie odegrane postaci, poetyckie majaczenia Lyncha, plus piękna muzyka.
Nic dodać nic ująć.
Tajemnicze, mroczne science fiction. Co prawda najpierw obejrzałam film, potem przeczytałam książkę, ale film dla mnie jest kultowy.
Muzyka cudowna, klimatyczna. "Prophecy theme" - aż mnie ciarki przechodzą. Słuchając soudtracku widzę w wyobraźni obrazy w filmu...
Wiadomo, że dzisiejszym widzom faszerowanym Transformers czy Avengers ten film wydaje się kiczem i dają 1 lub 2.
Oglądałam ten film pierwszy raz jako nastolatka i zakochałam się w sfc, ale właśnie takim jaki wykreował tutaj Lynch...
Dziś SF poszedł w słabym kierunku oczywiście trafiają się wyjątki jak np Dredd 3d gdzie jest mrocznie i z jakimś zarysem fabuły i świata ale wiele filmów sf to czysty render bez pokrycia.
Ostatni film SF jaki mi się podobał to Oblivion na nasze Niepamięć z 2012 naprawdę niezły.
Muzyka grała pierwsze skrzypce, w przenośni i dosłownie, dopiero później rezyseria , aktorzy czy scenografia.