W czasie gdy Django wraz z innymi murzynami z plantacji byli przewożeni do kopalni, w której
miało na nich czekać takie piekło, Django mówi trzem prowadzącym ich kowbojom (w roli
jednego z nich wystąpił sam Tarantino), że, jeśli chcą mogą pojechać z powrotem na plantację
schwytać bandytów, za których wyznaczono nagrodę, którą potem mogą zabrać, w zamian za to,
że go uwolnią, dadzą mu konia i strzelbę, pozwolą sobie pomóc w zabiciu opryszków i oddają
mu 500$ za fatygę. Django powiedział, że nie chce jechać na koniu obładowanym dynamitem
(który mu zaproponowali), więc ściągnęli go, wrzucili do klatki z pozostałymi murzynami, jednak
parę lasek pozostawili (konkretnie Tarantino), najprawdopodobniej po to, żeby się go jednak
pozbyć. Więc pytam się: czy to właśnie oni byli tymi poszukiwanymi bandytami?
PS. Sorry za trochę nieskładny styl pisania.
przecież tamci bandyci tak naprawdę już nie żyli (jak sam pewnie zauważyłeś nikt nawet nie wiedział o kogo tak naprawdę chodzi) więc ich wydymał. A tych lasek dynamitu przecież na koniu nie zostawił jednak, tylko je wziął ze sobą stąd ta "spektakularna" scena z wybuchem Tarrantino
Nic z tej sceny nie wskazywało na to, żeby byli tymi bandytami, przecież nawet jak rozmawiali pomiędzy sobą byli zaciekawieni propozycją Django. Quentin wziął kilka lasek ze sobą prawdopodobnie po to, żeby mieć je pod ręką jak dotrą już na miejsce.