"Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś."
"Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez."
Ciekaw jestem, czy Tarantino swiadomie to przemycil. Django - czarny niewolnik, niewyedukowany, jeden z setek tysiecy innych niewolnikow, trybik w ogromnej maszynie biznesu niewolnictwa. Schultz - wyedukowany, inteligentny czlowiek, strzelec wyborowy, zawsze wie, co powiedziec i jak kogos podejsc, wlada 3 jezykami, wygadany (jego slownictwo jest tak pokrecone, ze zapewne profesorowie anglistyki z Cambridge ogladaja ten film ze slownikami w rekach). Schultz daje Django nowe zycie, wyciaga go z piekiel nieustannego cierpienia i ponizania, daje mu ubrania, jedzenie, uczy go niezliczenie wielu rzeczy, a przy nim, slownictwo samego Django sie poprawia (co widac w filmie jak Django z czasem zaczyna uzywac coraz wykwintniej skonstruowanych zdan). Dajac mu nowe zycie, Schultz zaczyna czuc sie za niego odpowiedzialny, do czego sam sie w koncu przyznaje tuz po streszczeniu Django niemieckiej legendy o smoku i Broomhildzie.
Rzecz mala, ale genialna. Wlasnie takie drobiazgi czynia filmy wielkimi.
"Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez." - gdy Schultz oddal swoje zycie za Django i jego zone.