Poziom wykonania "Dla Ciebie i Ognia" jest śmiechu warty. Komputerowa krew na kafelkach,
aktorzy z ulicy, desperacki montaż - walory techniczno-produkcyjne leżą. A przecież także kino
niezależne może być robione ze smakiem, może oszałamiać estetyką. Nie w tym przypadku. Fabuła,
pomimo mdłych inspiracji czerpanych od znanych i lubianych z Hollywoodu, jest w stanie
zaintrygować, nigdy jednak widza nie porywa. Co więcej: stonowana muzyka pozwala popłynąć
razem z filmem, scenariusz raz na jakiś czas zaskakuje trafionym twistem, a główny bohater -
straszny sukinsyn - nie pozwala nabrać do siebie sympatii. 5/10.
Tu chyba bardziej liczy się pomysł i pasja z jaką zostało wszystko wykonane. Film miał budżet 50.000 PLN, gdzie dla przykładu kręcone w tym samym czasie Galerianki 2,5 MLN PLN. Robili go ludzie bez warsztatu, ale z pomysłem i szacunkiem do gatunku i widzów za (że tak powiem) drobniaki, a zamiast tego od "znawców" słychać głosy, że "WALORY TECHNICZNO-PRODUKCYJNE LEŻĄ" .. śmiesz chyba żartować.
Pasja to za mało. Kiedy budżet jest potrzebny - np. by nie robić obciachu widokiem domalowanej w Paincie posoki - to się go gromadzi, a następnie kręci film. Nie widzę potrzeby desperackiej obrony tak przeciętnego filmu. Tym bardziej nie widzę potrzeby wytykania komuś na forum filmwebu, że nie jest profesjonalnym filmowcem/zawodowym krytykiem. Może Ty nim jesteś? Bo jeśli tak i stoisz za "Ogniem" murem, dopiero to jest prawdziwy powód do śmiechu.
Nie widzę tu żadnego obciachu w tym filmie, obciachem jest przytulić kilkadziesiąt baniek i nakręcić szmelc jakim może pochwalić się polska kinematografia. To, że ktoś nie ma funduszy na stworzenie bogatego dla oka obrazu nie oznacza, że ma go nie robić, a logicznie rzecz ujmując niesprawiedliwie oceniasz tą produkcję. Co do mojego profesjonalizmu (lub jego braku) nigdzie nie napisałem, że jestem zawodowym krytykiem, więc możesz darować sobie uszczypliwości, ja po prostu po Twojej argumentacji stwierdziłem fakt, że Ty nim nie jesteś, co najwyraźniej odbiło się na Twoim wysokim ego.
Oceniam tę produkcję jak najbardziej sprawiedliwie, bo oceniam ją jako FILM. Nie jako film niezależny, nie jako wysokobudżetowy - pop prostu jako obraz filmowy, który w swojej ostatecznej formie bynajmniej nie robi imponującego wrażenia, ponieważ nakręcony został przez ekipę wykazującą najbardziej koniecznie minimum profesjonalizmu. Żaden z dwóch reżyserów "Dla Ciebie i Ognia" - reżyserów, którzy po 2008 nie wrócili już do tworzenia filmów, co ciekawe - nie jest Davidem Lynchem, chociaż obaj na pewno bardzo by tego chcieli. Moje ego, które nie ma z tą rozmową nic wspólnego, zostawmy w spokoju.
Zostawmy też w spokoju dyskusję na ten temat, w pewnych sprawach się z Tobą zgadzam, jednak dla mnie w tym filmie były znacznie bardziej istotne kwestie niż aktorzy z łapanki czy kiepski montaż. Nie róbmy też z Polskiego podwórka Hollywoodu. Pozdrawiam
Dawno nie czytałem tak żenującego komentarza. Jak można oceniać film zrobiony przez amatorów za kilka złotych z produkcjami za grube miliony dolarów, nad którymi pracuje ekipa kilkuset osób. na każdej pozycji jest kilka osób i to często z dużym doświadczeniem. JAk na taką produkcje ( pierwszy film,) za tak małe pieniądze bez zawodowego sprzętu czy gościa od efektów film udał im się bardzo dobrze. Jednocześnie nie można oceniać każdej produkcji pod jedną kreską . Gdyby krytycy kierowali sie takim rozumowaniem to Lars Von Trier skończył by na branży porno.
Larsowi ekipa "Dla Ciebie i Ognia" może buty lizać. Nie bez powodu reżyser tego filmu nie nakręcił nic więcej. Raz jeszcze zwrócę uwagę, że Amerykanie kręcą przy niskim budżecie na potęgę, i za marne pieniądze tworzą wysmakowane produkcje. Nawet daleko nie szukając Krzysztofowi Skoniecznemu udało się odbiec od polskich wzorców - jego "Hardkor Disko" kosztował 100 000 PLN, a wygląda nowocześnie i wizjonersko. "Dla Ciebie..." kosztował tylko o połowę mniej...
Mało kto może porównywać sie z Larsem dla mnie to jeden z najlepszych reżyserów kina - miałem tu na myśli jakość obrazu i montaż. Hardkor Disko nie widziałem ale postaram się zobaczyć. Mimo wszystko uważam ze ekipa i środki na film mają bardzo duże znaczenie dla ostateczności obrazu. Zawsze staram sie oceniać film pod względem budżetu , okresu w którym był robiony oraz środków jaki zostały na niego przeznaczone. Nic więcej nie nakręcili ,, ale z tego co wiem trochę zarobili na tym filmie C+ kupił od nich prawa.
Ja też oceniam filmy sprawiedliwie. Problem "Dla Ciebie..." polega na tym, że wymagał operowania większym budżetem niż tym, który uzbierał.
Nie znam kulisów powstawania HCD, ale na mojego nosa film kosztował "tylko" dwa razy więcej i stwarza wrażenie produktu zrealizowanego bardziej profesjonalnie od strony technicznej ze względu na prosty jak konstrukcja cepa scenariusz, który mimo gaż dla aktorów profesjonalnych wygenerował spore oszczędności (dużo statycznych ujęć realizowanych w niewielu lokacjach). Do tego dochodzą bardzo oszczędne monologi/dialogi, co oznacza mniej dubli, a to z kolei przyspiesza pracę na planie w dniu zdjęciowym.
DCiO jest filmem, który ze względu na swój scenariusz domagał się realizacji z większym rozmachem, na który nie mogło wystarczyć środków - i nie wystarczyło, co niestety dobrze widać na ekranie. Mimo jej sporych wad uważam tibi et ignis za produkcję bardziej wciągającą od hardkora.
Jest bardziej wciągającą produkcją, bo ma rozbudowaną historię. Mimo to, nie ma wiele więcej do zaoferowania.