Ponadto widać bardzo mocno, że jak w filmie grają aktorzy serialowi to od razu czuć niski poziom... i mdłości u widza.
W prawdzie Anna Cieślak była sympatyczna (choć może czasami przerysowywała swoją rolę - tak baaaaardzo poprawnie zagrane, jak z podręcznika kinematografii ) ale reszta - zwłaszcza ten prezes to aż po prostu mdłości brały.
Ten film puszczałbym jako PRZESTROGĘ dla wszystkich aktorów którzy chcą grać w sitkomach - one way.
W sumie to nawet nie film tylko taki dłuższy odcinek serialu typu mydlana opera