PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5185}

Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę

Dr. Strangelove or: How I Learned to Stop Worrying and Love the Bomb
8,0 45 173
oceny
8,0 10 1 45173
8,2 42
oceny krytyków
Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę
powrót do forum filmu Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę

Specyficzny humor

ocenił(a) film na 8

Na wstępie zaznaczam, że nie chcę nikogo sprowokować, tylko podzielić się swoja SUBIEKTYWNĄ opinią.

Dr. Strangelove średnio mi się podobał, nie wiem może nie zrozumiałem tego filmu, w niektórych miejscach humor naprawdę dobry, ale w innych trochę przygłupi.
Efekty specjalne nie zachwycają ale nie będę się czepiał, bo to stary film, role pierwszoplanowe dobrze zagrane, ale u innych aktorów tak sobie.
Kubrick z tego co wiem większość swoich filmów kręci w dosyć specyficzny sposób, więc zależy od gustu czy będą się podobać czy nie.
Poza tym rozumiem, że to satyra(pewnie teraz wszyscy mnie wyśmieją), lecz trochę trudna do strawienia, lepsza była(jako satyra) kiczowata świąteczna gorączka z Arnoldem(nie jestem jego fanem).

Pozdrawiam serdecznie

ocenił(a) film na 10
rzyczki

film Kubricka nie należy traktować jedynie przez pryzmat indywiduanych wrażeń, czy podstawowych elementów krytyki filmowej. zważ proszę że DR STRANGELOVE powstał w 1 połowie lat 60, w najgorszym okresie zimnej wojny 2 lata po kryzysie kubańskim i jego celem było wyśmianie polityki obu mocarstw - ZSRR i USA, ale ze szczególnym naciskiem na właśnie USA. dla nas dzisiaj może sie wydawać ciężki w odbiorze, ale to tak jakby dziś ktoś nakręcił film celujący w amerykańską politykę ogólnoświatowej walki z terroryzmem i plan trzymania pod amerykańskim butem bliskowschodnich pól naftowych. podobne intencje miał zresztą Chaplin kręcąc w 1941 DYKTATORA uderzając w nazizm. zapewniam Cię, że odbiór ze strony widowni filmu Kubricka był zupełnie inny w czasach aktualnych jego tematyce. a jedna z ostatnich scen - kowboja wymachującego swym kapeluszem, siedzącego okrakiem na bombie, spadający wraz z nią do celu przeszedł do historii światowej kinematografii, podobnie jak scena zabawy globusem Chaplina - Hitlera.
pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
rzyczki

PS
widzę że trafiłem na fana westernów Sergio Leone, pozdrawiam tymbardziej bo sam jego filmy uwielbiam, więc proszę nie czepiać się o tego kowboja:)

ocenił(a) film na 8
eisenstein

Twój komentarz dał mi trochę do myślenia. Zgadzam się, że ten film to klasyka i rzeczywiście jak na tamte czasy był świetną satyrą. Jednak uważam, że trochę się zestarzał( nie zaprzeczam, na dzisiejsze czasy fabuła nadal aktualna, lecz to nie umniejsza faktu zestarzenia się filmu). Być może jest to film do obejrzenia kilka razy tak jak niektóre komedie Bareji.

Pozdrawiam serdecznie

ocenił(a) film na 10
rzyczki

A ja osobiście zdecydowanie nie zgadzam się z tym starzeniem.
Prawdę powiedziawszy miałem pewne obawy przed obejrzeniem tego filmu, bałem się, że to może być taka klasyka dla samej klasyki, a ja do takowej nie mam jakiegoś nabożnego podejścia. Po prostu albo coś do mnie przemawia, albo nie.
A Dr. Strangelove mnie po prostu zmiażdżył ;D

No ale to naturalnie kwestia gustu. Pewne filmy są bardzo specyficzne w odbiorze. Wydaje mi się, że Dr. Strangelove jest poniekąd podobny do Monty Pythona, a tego albo się ubóstwia, albo się przeciera oczy ze zdumienia jak takie coś może się komukolwiek podobać.

Pozdrawiam serdecznie
(;

rzyczki

No cóż, dla mnie Dr. Strangelove jest absolutnie ponadczasowy. Jedyne sceny, które mogą faktycznie razić sztucznością to powtarzające się ujęcia lecącego bombowca. Kontekst polityczny co prawda stracił aktualność (choć kto wie, oby w przyszłości nie okazał się ponownie zadziwiająco aktualny), ale mnie nie przeszkadza to w odbiorze. W końcu ten film bardziej niż z systemów politycznych kpi z ludzkiej głupoty. W obliczu końca świata (można tak chyba nazwać wojnę jądrową) politycy i wojskowi zachowują się niezwykle małostkowo - gen. Turgidson słuchający z wypiekami na twarzy, gdy doktor Strangelove roztacza przed nim swoją wizję "nowego świata", czy radziecki ambasador, za nic mający sobie powagę sytuacji i próbujący robić zdjęcia z ukrytego aparatu. Cała sytuacja wydaje się zupełnie absurdalna, ale czy my sami nie zachowywalibyśmy się podobnie? Czy wizja doktora Strangelove nie jest skrywanym w kącie duszy marzeniem wielu z nas? Właśnie to pokazanie nas samych pod maskami błaznów uderzyło mnie najbardziej.

Rzeczywiście, filmy Kubricka są niewątpliwie specyficzne w ogóle, a Dr. Strangelove szczególnie. Humor to zawsze sprawa bardzo indywidualna, ale podchodząc do tego filmu trzeba być świadomym, że nie jest to komedia we współczesnym rozumieniu tego gatunku, ale jak sam napisałeś satyra - groteskowa i bardziej "prześmiewcza" niż "śmieszna" (Dlatego porównanie ze "Świąteczną gorączką" chyba nie na miejscu). Trudność w odbiorze tego filmu to często rezultat oczekiwań odbiorcy, oczekiwań ukształtowanych przez współczesne produkcje. Po przekroczeniu tej bariery pozostaje tylko pokłonić się przed geniuszem Kubricka ;)

PS: Mnie film za pierwszym razem też jakoś specjalnie nie zachwycił, ale po każdym kolejnym seansie coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jest to po prostu arcydzieło.

Również pozdrawiam =)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones