Uważam że filmowi można wystawić dwie oceny, patrząc na to pod kątem ekranizacji mangi oraz jako film niezwiązany z mangą. I tak też zrobię. Dragonball Evolution jako ekranizacja Dragon Balla zasłużył według mnie na 1/10 bo jest to kompletne nieporozumienie. Jako film dałbym 4/10 ponieważ zawiódł moje oczekiwania. Poniżej wytłumaczenie czemu tak a nie inaczej.
EEKRANIZACJA DRAGON BALLA 1/10
Niestety, film poza tytułem, kilkoma nazwami (tak, nazwami bo to że bohater nazywa się Goku to jeszcze nie znaczy że to ten sam Goku znany z mangi czy anime) oraz paroma scenami nie ma nic wspólnego z Dragon Ballem. Pod tym względem twórcy filmu dorównali Uwe Bollowi który w ten właśnie sposób przenosi na wielki ekran popularne gry - bierze znany tytuł i robi po swojemu. Najlepszym przykładem jest tutaj chyba BloodRayne, w moim odczuciu najgorsza ekranizacja gry w historii. Ale rozpatrując ten film używając argumentów niektórych obrońców DB:E można by uznać że BloodRayne to dobry film, wszak mamy rudowłosą Rayne która walczy ostrzami (nieważne że nie są przytwierdzone do rąk) i parę innych motywów wziętych z gry. Ale czy jest to dobra ekranizacja? Uważam że nie, podobnie jak w przypadku Dragonball Evolution. Twórcy starali się dostosować historię do dzisiejszych realiów i przede wszystkim amerykańskich nastolatków i niestety wyszło słabo. Wszystko jest inne i niestety są to zmiany na gorsze. Nie mówię tutaj tylko o wyglądzie bohaterów ale także koncepcji świata, charakterach postaci czy nawet atakach. Najlepszy przykład to kamehameha, co to niby miało być? Aż tak trudno było zrobić żeby Goku wykonał ruchy znane z pierwowzoru? Byłoby to tak bardzo niezrozumiałe dla widzów że musieli to zmienić? I jakim cudem atak będący de facto falą uderzeniową pociągnął Goku za sobą zamiast odepchnąć do tyłu? Oczywiście zaraz ktoś powie że to nieistotne szczegóły bo skoro atak nazywa się kamehameha to znaczy że to jest kamehameha. Ja uważam inaczej bo jak głosi przysłowie "diabeł tkwi w szczegółach" i o ile przebolałbym całkowicie zmienioną fabułę (pod warunkiem że była by sensowna) o tyle takich zmian nie dam rady przełknąć. Więcej różnic przytaczał nie będę bo nie ma to sensu, każdy kto oglądał chociażby same zwiastuny już to wszystko widział i jeśli dalej uważa że DB:E to świetna adaptacja Dragon Balla a ci co uważają inaczej nie są prawdziwymi fanami no to cóż...
Ktoś by powiedział, przecież to Dragon Ball więc jako fan serii powinienem dla zasady wystawić przynajmniej 6-7. Otóż nie moi drodzy, nie zamierzam utwierdzać twórców w przekonaniu że zrobili świetny film tylko dlatego że ma w tytule "Dragonball". Jak zobaczą niskie oceny i wyniki finansowe to może pójdą po rozum do głowy i albo nakręcą to jeszcze raz, tylko lepiej, albo przynajmniej bardziej przyłożą się do dwójki (o ile sequel w ogóle powstanie). Równie dobrze ktoś mógłby powiedzieć "Hej czemu tak nisko oceniłeś X-Files: I Want to Believe? Przecież to był jeden z twoich ulubionych seriali więc jako fan dla zasady powinieneś dać więcej filmowi z X-Files w tytule". Ale niby czemu miałbym wyżej oceniać film który mnie zawiódł i jako kontynuacja serialu i jako film traktowany jako osobny, niezależny odcinek. Taka sama sytuacja jest z Dragonball Evolution. A takie filmy jak GTO, Higurashi no naku koro ni, 20th Century Boys, Detroit Metal City, Yatterman, czy ze starszych (i robionych w koprodukcji z USA) chociażby Crying Freeman tudzież zbliżający się Blood: The Last Vampire (oraz wiele wiele innych) pokazują że mangę czy anime jednak da się zgrabnie przerobić na film aktorski. Twórcą Dragonball Evolution się to nie udało. Nie winię ich tutaj do końca bo wiem jaką wytwórnią jest 20th Century Fox i zdaję sobie sprawę że jakby reżyser powiedział że chce ten film zrobić inaczej jak to zaplanował Fox podziękowano by mu za współpracę. Tak to już bywa, zarówno z komiksami, grami jak i książkami. Czasem ekranizacja się udaje, a czasem nie. W tym wypadku nie wyszło, nie po raz pierwszy i z pewnością nie ostatni.
DRAGONBALL EVOLUTION 4/10
Kiedy zobaczyłem pierwsze zwiastuny Dragonball Evolution jasne stało się dla mnie że film nie będzie miał wiele wspólnego z pierwowzorem. Mimo wszystko liczyłem że jednak dostanę lekki i przyjemny, efektowny film pełen fajnych walk. Niestety przeliczyłem się. Fabuła to wielokrotnie powtarzany schemat sporej części sezonowych hitów dla nastolatków - zwykły chłopak zdobywa (bądź odkrywa w sobie) niezwykłą moc, ratuje świat i zdobywa dziewczynę. Mnie już przestały jarać takie filmy. Do tego dodajmy słabe dialogi i masę debilnych scen. Mało tego, jak na film którego głównymi bohaterami są fighterzy niewiele tych walk w całym filmie. Efekty może nie są tragiczne ale jak na film za sto baniek wypadły przeciętnie, w sumie nie było tutaj nic czego bym jeszcze nie widział w innych filmach (i oceniam to nie tylko na podstawie słabej kopii z neta ale także wszelkiej maści zwiastunach i filmikach promocyjnych w dobrej jakości). A dlaczego 4/10 a nie mniej? Dlatego że było kilka zabawnych scen, kilka pojedynków było fajnych, niemniej to zdecydowanie za mało żeby wystawić więcej.
Taka jest moja opinia o Dragonball Evolution, myślę że poparta sensownymi argumentami. Jeśli ktoś się z tym nie zgadza to jego wola, ja nikomu nie zabraniam traktować tego filmu jako arcydzieła współczesnej kinematografii więc mam nadzieję że nikt też nie będzie zabraniał mnie posiadać własnej opinii.
Wiesz, moim zdaniem bardzo surowo oceniasz ten film. Ale przynajmniej twoja krytyka ma jakiś sens, szczególnie na tle ludzi, którzy dają 1/10 bo nie lubię tego anime albo bo nie ma Vegety. Trochę się jednak rozpisałeś, twoje argumenty mają jakiś sens, chociaż są nieco wydumane. Mówisz o utartym schemacie. Ale z drugiej strony utarty schemat oznacza sprawdzony. Ale tak naprawdę to jak go uniknąć? Goku powinien nie pokonać Piccolo? Nie powinno być wątku z Chi-Chi? Schemat, schematem, liczy się jeszcze wykonanie. Nie wiem czy wybierasz się do kina, ale ponowne obejrzenie tego filmu i to w przyzwoitych warunkach, pewnie pozwoliłoby tobie inaczej spojrzeć na ten film. Więcej nie mam co pisać, bo filmu nie widziałem, więc nie bardzo mam jak go bronić. Jak już obejrzę będzie można konkretniej podyskutować. A i jeszcze masz rację co do dwóch ocen, ale wystawić jak wiesz można jedną i ciekaw jestem jaką ostatecznie wystawiłeś.
Póki co nie wystawiłem żadnej, nie zwykłem dawać ostatecznej oceny po obejrzeniu części filmu bądź paru odcinków (w przypadku serialu). Obejrzę całość i się zobaczy. Chociaż nie sądzę żeby podskoczyła powyżej 4 gdyż te pół godziny (czy ile tam było) których brakowało w wersji z sieci oraz lepsza jakość obrazu nie sprawią raczej nagle że te dotychczasowe 70 minut stanie się lepsze. Po prostu nie podeszły ani tak daleko idące zmiany względem pierwowzoru ani strona wizualna (niby chcieli pozbyć się kiczu a jednak kicz został tylko że innego rodzaju).
DBE nie oglądałem - obejrzę w kinie za te 2 tygodnie.
Z jednym z twoich argumentem po obejrzeniu zwiastunów mogę się zgodzić (choć już to gdzieś pisałem), że film został zrobiony przez amerykanów dla amerykańskich nastolatków... i właśnie to jest największy ból bo przez to może tracić urok który wypracowała manga/anime - ale to ocenie sam jak nadejdzie czas.
pozdrawiam.
"film został zrobiony przez amerykanów dla amerykańskich nastolatków..."
Zgadzam się całkowicie, to według mnie jedna z głównych przyczyn porażki
tego filmu! Wszystko na amerykańską motłę, a to przecież japońskie
dzieło, w japońskich realiach co tworzy właśnie ten niepowtarzalny
klimat naszego "Dragona", a którego totalnie brak w filmie. Niestety
amerykanie to już taki naród co wszystko musie mieć po swojemu, oni
robią film więc oni dyktują warunki.
"A miało być tak pięknie..... wywiady miały być.." ;]
I niestety- muszę się zgodzić, chociaż do tej pory nie wiem jak ocenić:/ zbyt wielki sentyment do DB. W każdym bądź razie mi też się kilka rzeczy nie podobało...
- przede wszystkim sposób przedstawienia Goku- w ogóle mi nie pasuje:/ może i przyzwyczaiłam się do "tamtego" Goku, ale nijak nie mogę go skojarzyć z Chutwinem:/ Zrobili z niego nastolatka, zakochanego w Chi Chi wręcz uganiającego się za nią... (a chyba było trochę inaczej,
-z Chi Chi to raczej niezłe ziółko było ;)
- Roshi też nie ten...
może i patrzę pod kątem anime, ale niestety- inaczej nie potrafię.
Generalnie mam bardzo mieszane uczucia:/
Jak możesz to oceniać pod kątem ekranizacji? Skoro to nie ekranizacja... To jest adaptacja filmowa!!! A to są dwie różne rzeczy.
Ekranizacja ukazuję komiks/bajkę/książkę taką jak została napisana. Np. "Pan Tadeusz".
Adaptacja to tylko nawiązanie do danego tytułu. Swego rodzaju inspiracja. Może być dowolnie zmieniana i manipulowana.
Poza tym gdzieś ty obejrzał ten film? Pewnie w tej wersji kinowej zassałeś... Litości...
"oczywiście zaraz ktoś powie że to nieistotne szczegóły bo skoro atak nazywa się kamehameha to znaczy że to jest kamehameha. Ja uważam inaczej bo jak głosi przysłowie "diabeł tkwi w szczegółach" i o ile przebolałbym całkowicie zmienioną fabułę (pod warunkiem że była by sensowna) o tyle takich zmian nie dam rady przełknąć. Więcej różnic przytaczał nie będę bo nie ma to sensu, każdy kto oglądał chociażby same zwiastuny już to wszystko widział i jeśli dalej uważa że DB:E to świetna adaptacja Dragon Balla a ci co uważają inaczej nie są prawdziwymi fanami no to cóż... "
Jeszcze raz powiem. To jest adaptacja! Nie ekranizacja! Taką wizję Kamehameha miał scenarzysta/reżyser.
Czekam, aż film wyjdzie do kin i go zrecenzuję. Zobaczymy co powstało.
To adaptacja! Nie ekranizacja! Człowieku nie krzycz na mnie bo się wcale nie boję. Poza tym pokażesz mi gdzie jest napisane że to adaptacja a nie ekranizacja czy też potrafisz tylko sypać cytatami z wiki? Druga sprawa że nawet jak postanowili ingerować w treść całego utworu to jeszcze nie powód żeby zrobić to na odpierdol się i wszystko schrzanić byleby tylko jak najwięcej ludzi przyszło.
"Pewnie w tej wersji kinowej zassałeś... Litości..."
Mhm, a jak zobaczę w kinie w super jakości HD to nagle fabuła stanie się ciekawsza?
---
Teraz inna rzecz, jednym film się podobał, innym nie. Spoko, każdy ma prawo do własnego zdania i nie ma co wałkować tego tematu. Ostatnio jednak zastanawia mnie inna kwestia. Czy nie uważacie że Fox leci z nami w kulki? Jakiś czas temu do sieci trafiła informacja że film nie kosztował jednak 100 baniek a marne 45. Moim zdaniem to dobitny dowód na to że nie mieli aspiracji do czegoś więcej niż jedynie do tego żeby nachapać się na znanym tytule przy jak najmniejszym nakładzie własnych sił i środków. Zamiast wyłożyć konkretną kasę i zatrudnić fachową ekipę która ma już na koncie kasowe superprodukcje a co za tym idzie doświadczenie w tego typu filmach oni zrobili króciutki film po kosztach licząc na to że i tak zarobi kupę szmalu bo bazuje na popularnej marce jaką jest Dragon Ball. Ktoś kiedyś pisał, w odpowiedzi na argument iż ten film to tylko czysta komercja, że nikt nie kręci filmów charytatywnie i to oczywiste że chce na nim zarobić. Zgadzam się z tym w 100%. Jest jednak różnica między poważnym podejściem do tematu (odpowiedni budżet, odpowiednia ekipa, wywiad środowiskowy co do powiedzenia mają fani bo to jasne że oni będą najbardziej zainteresowani filmem itd) a żerowaniem na znanej marce poprzez dorabianie po latach sequeli, prequeli i spin offów do popularnych filmów z inną ekipą i obsadą, remake'ów czy przerabiania popularnych seriali na filmy kinówe tudzież, jak w tym przypadku, robienie filmu na bazie znanego tytułu. Gdyby chociaż wyłożyli na ten film z dwieście baniek i zatrudnili porządnego reżysera to nawet gdyby fabularnie i wizualnie film nie przypominał pierwowzoru w żadnym szczególe, byłoby to przynajmniej niezłe efektowne kino rozrywkowe a tak dostaliśmy kupę - raptem kilka walk, takie sobie efekty i masa debilizmów.
"robienie filmu na bazie znanego tytułu"
Miało być: robienie filmu na bazie znanego tytułu który nie ma nic wspólnego z pierwowzorem (cholerny brak edita jego mać!).
"To adaptacja! Nie ekranizacja! Człowieku nie krzycz na mnie bo się wcale nie boję. Poza tym pokażesz mi gdzie jest napisane że to adaptacja a nie ekranizacja czy też potrafisz tylko sypać cytatami z wiki? Druga sprawa że nawet jak postanowili ingerować w treść całego utworu to jeszcze nie powód żeby zrobić to na odpierdol się i wszystko schrzanić byleby tylko jak najwięcej ludzi przyszło."
I to powinno przymknac obroncow filmu ktorzy powtarzaja w kolko "to jest adaptacja a nie ekranizacja"
"wystarczy scenariusz przeczytac i wiesz juz ze to adaptacja ."
Sorry że mój wujek nie pracował przy tym filmie i nie załatwił mi oryginalnego scenariusza do przeczytania. Wtedy bym wiedział.
"I to powinno przymknac obroncow filmu ktorzy powtarzaja w kolko "to jest adaptacja a nie ekranizacja"
Miło mi ;p
---
Wracając do kwestii mizernego budżetu. Naszła mnie taka myśl że może film faktycznie kosztował sto baniek ale podali tą informację o mniejszym budżecie celowo żeby się wybielić? Film wyszedł i ludzie zaczęli narzekać że jak mając sto baniek można nakręcić takiego syfa więc ci nagle wyskoczyli że film kosztował dwa razy mniej sugerując jednocześnie że robili co mogli ale ktoś im połowę budżetu zaiwanił. I potem jeszcze ten słaby argument że to wszystko przez kiepską promocję filmu (najwyraźniej zapomnieli o tym że dobry film broni się sam i nie potrzebuje nie wiadomo jakiej reklamy).
Jesli kosztowal 100mln tym lepiej dla nas bo nie powstanie 2 czesc tego gniota xD Juz zaden fan nie zostanie zgwalcony przez oczy i uszy ;]
Kurde, to teraz już wiem czemu słabiej ostatnio widzę i słyszę, a myślałem że to przez zmianę pogody... zaskarżę ich i będą mi płacić rentę do końca życia ;D
Zrob tak.A w slad za toba pojdzie wiecej poszkodowanych i w ten oto sposob FOX zniknie z powierzchni ziemi xD
jeszcze bilion pompek i opanuję destrukcyjną fale kame-hama i wszechmogący mi świadkiem, moim pierwszym celem będzie żądne wyzysku imperium foxa...
Ale Kame Hame Ha nie ma mocy destrukcyjnej tylko uzdrawiajaca.Widzialem na wlasne oczy xD
Dosyć ciekawa recenzja. Ja do kina jutro idę więc zobaczę co z tego wyszło. Ale już tylu narzekało na DBE że az się zastanawiam czy oplaca mi sie isc do kina...Zapewne nawet Resident Evil (od pierwszego filmu do ostaniego w technice CGI) ma więcej z grą wspólnego klimatem, i innymi rzeczami niż ten film, który jak wielu uważa ma Tylko tytuł "Dragon Ball" i poza tym nic więcej. Cóż, ja ocenie film jak zobaczę, mozliwe ze jak się bede dobrze bawił i ujrzę kilka nawiązan chociazby do pierwszej serii DB to moze wystawie ocene 6 albo nawet 7 na 10. Chociaz pewnie się okaże ze nawet "X-Men Geneza: Wolverine", który tez jest od Foxa bedzie lepszym filmem od "Dragonball: Ewolucja".
Resident Evil to dobry przykład (jedynka, pozostałe pominę milczeniem). Film miał mnóstwo zmian i to niektóre tak poważne że większość fanów gry pluje na ten film i na Andersona za to że go popełnił. Jednak mimo wszystko film jest świetnie zrobiony, ciekawy i efektowny, do tego niezgorsze aktorstwo, klimat no i oczywiście muzyka Mansona. Niestety DB:E jest słaby nie ważne z której strony patrzeć, można jedynie mieć nadzieję że będzie to przestroga na przyszłość i więcej takiego błędu nie popełnią.
Ale film obejrzyj (niekoniecznie w kinie) i wyrób sobie własne zdanie. Tak będzie najlepiej.
Co do Wolverine'a to boję się o ten film bo zwiastuny nie napawają pozytywnymi myślami odnośnie fabuły (Logan wychowywał się z Creedem? pozdro) tym bardziej że Street Fighter też jest beznadziejny (już ten stary miał w sobie więcej z gry).
Ja Wam napiszę to tak...Ekhem
Jako osoba która na DB i DBZ spędziła wiele godzin swojego życia, i
która poświeciła się tejże tematyce do tego stopnia iż była uważana za
chodzącą encyklopedię wiedzy na temat Dragon Ball'a...uważam iż właśnie
całkiem nieźle podciągnęli historię z mangi pod film. Dlaczego?
To bardzo proste. Jakby nie było cały film DB EVO w 85 minut opowiada w
wielkim telegraficznym skrócie całość historii z Pierwszej Serii Dragon
Balla umiejętnie podciągniętą pod Opowieść o Piccolo Daimao, może i
zmienili tu tam i ówdzie ale przypatrzcie się całości jak będziecie
mieli okazje. Twórcy filmu ni jak nie mogli by w tak krótkim czasie jaki
ma ten film zamieścić całego dzieciństwa Goku, historii treningów,
turniejów, pojedynków i innych takich z Pilafami na czele. Marudzicie że
to coś innego ale patrząc na to obiektywnie...Tamten humor z lat 80 tych
gdy powstawał Dragon Ball mógłby być zupełnie niezrozumiany przez obecne
dzieciaki oglądające ten film. Dlatego osobiście uważam że dobrze
zrobili że zmieni wszystko pod obecne realia.
Lecąc dalej. Na moje oko wątek romansu Chi Chi i Goku tutaj w DB EVO
bardziej przypomina Gohana i Videl z Buu Saga.
Ale najważniejsze zostało zachowane : Kule, Roshi jako zbol, Bulma jako
zadziora, Yamcha jako rozbójnik i lekki palant, Chi Chi jako dość
wojownicza osóbka, Piccolo...duży zły i zielony, no i oczywiście Son
Goku który przybył na ziemię jako mały berbeć który miał zniszczyć
świat. A na Vegetę moi drodzy sobie poczekacie do drugiej części, którą
podobno już kręcą.
Tymi słowami pragnę zakończyć moje wywody. Trzymajcie się własnych
spodni i razem z Goku wyruszcie na poszukiwanie Smoczych Jaj?!?<śmiech>
Wasza Arli...Niegdyś Ms.P zwana.