lubie tego aktora ale ten film byl beznadziejny.. że też mu dali taką rolę.. tylko sie marnuje.. grał w dużo lepszych filmach niż to,,
Wytłumaczysz dlaczego film był beznadziejny? Zanim cokolwiek napiszesz, dodam, że to nie jest film akcji.
Zagrał milczka, który nie potrafi wyrazić emocji, porozmawiać z dziewczyną, brutala w dodatku, dialogi a raczej brak dialogów, mało akcji jak na film akcji(bo na filmwebie tak napisane to tak jest), dwa pościgi na krzyż, muzyka mdła, phi... beznadzieja.
Argumenty przeciętnego Kowalskiego.
Listy do M. 10
Żona na niby 10
I że cię nie opuszczę 10
Jak masz w ogóle czelność nazywać Drive beznadziejnym, samemu oceniając takie gnioty? Jesteś skończony/skończona na tym portalu.
Nie pozdrawiam.
Ludzie lubią lekkie, odmóżdżające filmy, krytykowanie ich chyba się mija z celem... I tak ich nie nawrócisz na dobrą drogę. ;)
A wy jesteście śmieszni z tym swoim filmowym 'obyciem'. Jacy to z was znawcy i w ogóle i to wieczne wytykanie kto, co i jak ocenił. A nic wam do tego co, kto lubi. Pilnuj siebie, przynajmniej ktoś ma odwagę oceniać tak jak czuje, a nie jak wypada, w przeciwieństwie do filmwebowych koneserów którym nawet jak się nie podoba to stawiają ocenę pozytywną bo mówią że dobry. I to wieczne biadolenie 'to nie kino akcji', ble, ble... zgłoś to wreszcie redakcji i się o.dpierd.ol.
Akurat filmowe obycie uważam za fajną i przydatną cechę, jeśli chce się oceniać filmy. Przepraszam najmocniej, ale dla mnie ktoś, kto daje wysokie oceny filmowej papce i zwykłym chłamom puszczanym taśmowo nie jest dla mnie godny nazywać się widzem. Jest konsumentem, ale na pewno nie pełnoprawnym widzem. Tak jak wpieprzając pizze z mikrofali kupioną w Tesco nie możesz się nazwać smakoszem, bo nic nie wiesz o smaku prawdziwego produktu. A "odwaga oceniać jak czuje". Nie, to nie jest odwaga. To jest głupota i brak rozsądku. Ludzie w średniowieczu też mieli odwagę z pełną świadomość stwierdzić, że jeśli związana kobieta wypłynie z rzeki jest czarownicą. Ciemnogród - nie odwaga. Tyle.
Wiesz czym mi to zalatuję? Bufonadą. Tak, to na pewno bufonada. I niektórych przypadkach, lekkie pozerstwo.
Tak samo jak ludzie uczeni są bufonami, bo mają czelność znać się na tym co robią i nie opowiadać bzdur.
Nie rozumiesz tego o co mi chodzi. G.ówno wam do tego kto, co i jak ocenia. Taki w skrócie jest sens tego co do was piszę. Ale cóż niektórym trzeba wszystko wyłożyć jak na 'amerykańskich' filmach.
A dodam jeszcze że najlżejszy stosunek do tego co mówię ludzi którzy mają wiedzę i inteligencję, a Ci nadęci i mówiący tylko o tym jacy to ludzie są ble, to zazwyczaj inteligencki motłoch, który myśli że jak przeczytał parę książek i prac to jest wielkim cenzorem społeczeństwa.
Oj, oj teraz dopiero zauważyłem że trochę namieszałem w ostatnim poście i wcięło mi część tekstu, ale teraz nie mam czasu się poprawić, więc tylko przeproszę za błędy w wypowiedzi.
Widzisz gdybyś potrafi dostrzec coś więcej niż swój punkt widzenia, to może rozmowa miałaby potencjał i byś był w stanie przyjąć do wiadomości że każdy ma prawo oceniać co chcę i jak chcę, a tak, niestety... Pozostaje mi tylko pozdrowić, więc: Pozdrawiam.
No właśnie niestety ocenianie wymaga znajomości tematu. Pozwolę sobie rzucić kolejnym przykładem - czy sędzie na rozprawie sądowej ma prawo oceniać co chce i jak chce, czy też musi kierować się jakimiś kryteriami (i mieć na ten temat wiedzę)? Czy lekarz może sobie ocenić co chce i jak chce, czy przydałoby się, żeby miał wiedzę medyczną? Czy mechanik samochodowy może sobie ocenić co chce i jak chce i uznać, że zepsute hamulce są niewarte uwagi, za to fajnie byłoby wymienić zapłon? Nie. Tak samo ocenianie filmów. Można być debilem i dawać niskie oceny filmom, których się nie rozumie/nie ma w nich bum bum pach pach/nie ma w nich Roberta Pattisona, można też być zorientowanym i świadomym widzem. "Mi się takie coś podoba" i "Było nudne bo mało strzelania" to nie są raczej opinie, którymi wypada popisywać się publicznie na forum.
Czyli wg Ciebie filmy mogą oceniać tylko filmowcy? No bo oni najlepiej się znają kinie. Widzisz film to sztuka, a czy to się komuś podoba czy nie, ocenia się ją tak na prawdę wg własnych preferencji. I dlatego śmieszy mnie kiedy ktoś wydaje 'bezstronne' opinie np o filmach. A przykłady które podałeś są zwyczajnie dziecinne i śmieszne. Dalej nie rozumiesz tego co chcę tobie przekazać, mimo że napisałem to najłatwiej jak się dało. G.ówno ci to tego jak ludzie oceniają. Nikt tu się nie stawia w roli znawcy i opiniotwórcy. Co żebym mógł powiedzieć że Wiśniewski tworzy chłam to muszę kończyć akademie muzyczną.
O czekaj, jaki to był film co go tzw znawcy tematu uznali za kiepski, a po kilku latach gdy jeszcze raz się film ukazał to krytyka się zachwyciła i jest uznawany za arcydzieło, czekaj jaki to był film, ty pewnie wiesz bo posiadłeś tajemną wiedzę filmu. Cenisz Tarantino, o nim też nie można powiedzieć że kończył szkoły, ale fakt ludzie bez wykształcenia powinni sobie darować sztukę. Cóż jak mówiłem wcześniej, zajeżdża mi tu bufonadą, pozerstwem i dodam jeszcze kompleksami, wiesz to ciągłe wywyższanie się... wiesz może nie zauważyłeś tego, ale czytając twoje wypowiedzi tak to odbieram. Dobrze że cię nie oceniłem przez pryzmat twoich ocen. Mam nadzieję że nie oceniasz ludzi po filmach. I czuję że niedługo rozmowa zamieni się w pyskówkę.
Czy Ty umiesz czytać? Czy "obycie" to znaczy "tworzenie"? Obycie filmowe znaczy - mam jakiś ogląd kina, trochę filmów już widziałem, a nie tylko trendy tytuły, które są w 3D bo inne filmy są niewarte oglądania. Mój ulubiony Tarantino - owszem - nie kończył szkoły, ale zna się na kinie lepiej, niż niejeden "filmowiec" po szkole. Pracując w wypożyczali cały dzień oglądał filmy więc raczej ma pojęcie o temacie. A, że praktycznie, nie teoretyczne - to tylko lepiej. Nie oceniam ludzi po filmach, ale mogę sobie odpowiedzieć, czy ktoś ma gust, kiedy kiczowatym (w złym znaczeniu tego słowa), pustym, bezbarwnym, bezwartościowym i nie wnoszącym NICZEGO do kinematografii ktoś wystawia 10. Może się komuś film podobać, oczywiście, nic mi do tego. Ale nie 10. Jeśli ktoś uznaje "fajny film średnich lotów" (czyli praktycznie większość letnich kinowych blockbusterów) za arcydzieła - jest filmowym ignorantem. Nie jest dla mnie bezwartościowym człowiekiem - jest dla mnie bezwartościowym widzem. W momencie, kiedy (oczywiście, że może tak być!) ktoś uzna, że arcydzieło światowego kina, niech i będzie, że "Czas Apokalipsy" dla niego jest nudny, ma słabe efekty czy tam znajdzie inny powód. I wystawi mu 1 albo 2. Bo "mi się nie podoba". To nie jest argument. Jak ktoś chce oceniać i dzielić się swoim zdaniem - niech nauczy się je wyrażać. Wtedy gówno mi będzie do tego jak ocenia. Jak zobaczę, że jego zdanie odbiega od mojego, ale wie o czym mówi, a nie jest krzyczącym "SŁABE BO NIE MA WYBUCHÓW" gówniarzem. I wracając do Twojego kluczowego zdania - oczywiście, gówno mi do tego, jak ktoś ocenia. Ale niech w takim razie nie wyciąga gnoju na światło dzienne. Niech sobie będzie ignorantem w domowym zakątku. A "profesjonalnych" krytyków i Akademii Filmowej zwyczajnie nie słucham - Oscary dla średnich filmów, zachwyty nad każdym smutnym obrazem i dziwaczne kryteria oceny ustalone przez sfrustrowanych nieudaną karierą ludzi (nawiązuje tu do opinii, że krytycy filmowi to ludzie, którzy nie dostali się do szkół filmowych i teraz się mszczą, że nie poznano się na ich talencie).
A co do Twojego pytanie - " jaki to był film, ty pewnie wiesz bo posiadłeś tajemną wiedzę filmu". Chociażby zmieszany z błotem po premierze "Człowiek z Blizną".
Widzisz dlatego twoje przykłady były złe. Lekarzem nie może być człowiek tylko 'obyty' z medycyną. Sędzią, prawnikiem nie może być człowiek obeznany z prawem. Często całkiem nieźle na prawie znają się kryminaliści, ale żaden nie otwiera kancelarii(no może prawie żaden). Jak mówiłem wcześniej to co (nie mówię teraz konkretnie do ciebie) dzieje się na FW to zwyczajna bufonada, i pozerstwo zakompleksionych ludzi. Postawiłem Pulp fiction 10, ale zemnie koneser i znawca. Ale ze mnie ekspert! Łał ty też może jesteś, pod warunkiem że myślisz tak jak ja! Sorry, ale to tak wygląda. Macie to gdzieś jak ludzie uargumentują swoją wypowiedź, bo już wydaliście wyrok. Polecam nie zaglądać na fora bo możecie się zdziwić że ludzie lubią inne, często dziwne rzeczy
Dodam jeszcze że FW to portal dla ludzi, tak jak i kino. Filmy są od ludzi dla ludzi. Nikt tu nie stawia się w roli wyroczni, to już dopowiadacie sobie sami. Mało osób kieruję się dopiskami przy ocenach. Sam mam ocenione filmy na 10 które nie są arcydziełami, i nie wywróciły kina do góry nogami, ale stawiam oceny tak jak czuję. A jak czuję że mi się podoba to stawiam ile chcę gwiazdek. Nie jestem obiektywny, bo nikt nie jest. I dzięki temu nie jestem zakłamany jak część ludzi/użytkowników. Dobra, muszę kończyć.
Miałem rację, Ty naprawde nie umiesz czytać.... Napisałem wyraźnie, że nic mi do gustu innych JEŚLI potrafią go uargumentować. Nie - olewasz to, bo niewygodne. Czepiasz się DOSŁOWNEGO znaczenia moich przykładów - bo też fajnie zaatakować. Zwróciłaś mi uwagę na to wszystko, co sam napisałem. Wytknęłaś olewanie argumentów - mimo, że powiedziałem, że właśnie mało kto argumentuje. Zanim zaczniesz z kimś dyskusję i przekonywanie, żę masz rację - naprawdę przeczytaj uważnie co napisał.
Czepiam się dosłowności? Aaaaa! Przykłady były po prostu złe! Nie rozumiesz tego? Były złe i nie ma tu żadnego czepiania się dosłowności, tylko twoje przykłady były głupie. I ty to teraz wiesz, ale prędzej pękniesz niż przyznasz się do tego, ale to nic. Tak, zgadzam, się dobrze gdy ktoś argumentuję swoje wypowiedzi, przyznaję Ci rację i się zgadzam. Ale nawet to nie usprawiedliwia do przyczepiania się do cudzych ocen. Możesz zwrócić uwagę gdy ktoś nie uargumentuje swojej opinii, ale strzelanie tekstów typu, 'oceniłeś ten film tak, to nie mam pytań' jest po prostu słabe tak jak twoje wcześniejsze przykłady.
Widzisz problem jest taki że masz w d.upie to co do ciebie pisze, bo ty już wydałeś sąd i nie powiesz że czepianie się ulubionych jest to niewłaściwe, bo będziesz musiał przyznać mi rację, a nie zrobisz tego bo nie pozwoli Ci na to twoja (pożal się Boże) duma. Za daleko zabrnęliśmy, więc czekam na posta w którym dalej będziesz starał się mi udowodnić że źle czytam, mimo mojego przyznania ci w pewnej kwestii racji. Co dalej nie zmieni faktu że chamstwo, nie ważne jak będziesz się starał je wybronić, dalej pozostanie chamstwem.
Usprawiedliwia - jak najbardziej. Bo ocena człowieka, który sobie nią rzucił bez uzasadnienia nie znaczy nic. Problem jest taki, że to nie ja mam w dupie co Ty piszesz - to Ty regularnie olewasz to co ja piszę, a jak zwróce Ci na to uwagę trzy razy - dopiero przyznasz rację.
"bo ty już wydałeś sąd i nie powiesz że czepianie się ulubionych jest to niewłaściwe, bo będziesz musiał przyznać mi rację, a nie zrobisz tego bo nie pozwoli Ci na to twoja (pożal się Boże) duma".
To zdanie proponuje przepisać jeszcze raz tak, żeby miało jakiś sens.
I nie wiem gdzie się dopatrzyłeś u mnie chamstwa, w tym, ze wymagam odrobimy znajomosci tematu od człowieka, który bierze się za ocene?
I jeszcze - "Twoje argumenty były złe, ja mam racje, ale ty się nie przyznasz." HI HI HI. Ktoś kto zajmuje się medycyną nieważne czy czynnie czy też tylko teoretycznie musi się na niej znać. Żeby znać się na medycynie trzeba skończyć takie a nie inne szkoły - kwestia wymagań. Tak samo z prawem. A, żeby wcielać się w role krytyka (na tym polega chyba wystawianie ocen) też moim zdaniem należy mieć jakąś wiedzę. A że wiedzę i obycie filmowe można zdobyć bez szkoły tym bardziej to ułatwia i nie usprawiedliwia domorosłych krytyków, którzy widziali 10 filmów na krzyż i teraz zamierzają bez słowa uzasadnienia wyrażać swoje sądy.
Widzę że masz wstręt do zaakceptowania cudzego zdania. No cóż... Na początek widzę że masz problem z tymi swoimi przykładami. Podam ci przykład czegoś co jest czarne: mleko. Tylko nie traktuj tego zbyt dosłownie. Na tym polega głupota twoich przykładów. Zresztą po twoim ostatnim poście teraz to już nie wiem co mają poprzeć te przykłady? Żeby móc być sędzią trzeba skończyć prawo, żeby być lekarzem i diagnozować trzeba skończyć medycynę. Koniec kropka, nie można być sędzią/lekarzem amatorem. A dalej mówisz że miłośnikiem kina można być bez wykształcenia, nawet filmowcem można być bez wykształcenia (np Tarantino), i nigdzie temu nie zaprzeczyłem. Jedno ma do drugiego jak pięść do nosa. W ogóle, czytam i nie wierzę, ty chyba nawet sam nie wiesz o co Ci chodzi z tymi przykładami. One były nieadekwatne. Rozumiesz to, ale wstydzisz(?) się przyznać do błędu, innego wyjaśnienia nie widzę.
Może nie zauważyłeś ale filmweb jest przeznaczony dla zwyczajnych widzów, amatorów. Nie wymagaj fachowej oceny od amatorów. Ktoś ogląda film, nie podoba się bo nudzi, no i co z tego. Nie stawia siebie w roli konesera, więc nie wymagam od kogoś takiego specjalnych argumentów a już na pewno nie zaglądam w oceny i nikogo z tego powodu dyskryminuję. A chamstwem nazywam czepianie się cudzych ulubionych. Co jest słabe, bo to oznacza że samemu nie potrafi się wykrzesać niczego wartościowego.
WIEDZA. To jest moje wymaganie. Nie mowię czy musi to być wiedza praktyczna czy teoretyczna (czy ktoś po prostu posiada ją z oglądania filmów, czy też skończył filmoznawstwo). Ma mieć wiedzę. To zawierają moje przykłady. NIE POTRAFISZ TEGO ZROZUMIEĆ - trudno. Dalej, wciąż nie umiesz czytać "być sędzią trzeba skończyć prawo, żeby być lekarzem i diagnozować trzeba skończyć medycynę. Nie można być sędzią/lekarzem amatorem". Spoko - ale my tu mówimy o wypowiadaniu się, nie uprawianiu zawodu. Żeby WYPOWIADAĆ się na temat prawa/medycyny trzeba mieć wiedzę, ale nie trzeba wykonywać zawodu. Żeby wypowiadać się RZECZOWO na temat filmu - trzeba mieć wiedzę, nie trzeba być filmowcem. Czepiaj się dalej, olewaj główny sens. Czekam na następne słówko, którego można się przyczepić. "A chamstwem nazywam czepianie się cudzych ulubionych. Co jest słabe, bo to oznacza że samemu nie potrafi się wykrzesać niczego wartościowego.". To, że ktoś lubi spożywać weźmy na to smołe.To jego ulubione danie. Chamstwem moim jest wykpienie go? Albo czyimś ulubionym zajęciem jest kopanie obcych spotkanych na ulicy w twarz. Czy też będę chamem zwracając mu uwagę? A "nie potrafi się wykrzesać niczego wartościowego" to najbardziej typowy argument, kiedy nie potrafi się obronić swojego ulubieńca, którego ktoś krytykuje. "Zrób to lepiej zamiast sam krytykować!". Cóż, daj mi takie same warunki - zrobie.
Człowieku, to nie jest czepianie się słówek, tylko to były złe przykłady. Nie pisałeś że żeby móc się wypowiadać o prawie trzeba się na nim znać a nie kończyć szkoły, napisałeś coś takiego "czy sędzie na rozprawie sądowej ma prawo oceniać co chce i jak chce, czy też musi kierować się jakimiś kryteriami" owszem trzeba mieć wiedzę, ale żeby móc wykonywać ten zawód trzeba skończyć prawo, co różni bycie krytykiem, tu trzeba znać się na filmach. Zły przykład na poparcie czegoś słusznego. Tu nie ma czego bronić. Fajnie gdy ktoś ma wiedzę, ale na portalu dla amatorów nie oczekuj że wszyscy będą koneserami i wielkimi znawcami. FW to portal dla wszystkich, a nie dla speców. Film to film i każdy odbiera go inaczej. I nic tobie do ocen innych. Powiedzmy że lubisz pierogi a ktoś nie, i teraz wyśmiej go z tego powodu. Jest to dziecinne,słabe i chamskie? raczej tak. A kolejne przykłady są już żałosne. Czy tym że ktoś lubi ten czy inny film robi krzywdę sobie albo komuś innemu? Nie. Więc na kolejnych przykładach się wyłożyłeś. Ale zawsze możesz powiedzieć że się czepiam słówek.
Czy jest jeszcze szansa że chociaż zadasz sobie trud żeby spojrzeć na to z innej strony? Jeśli tak, to możemy dalej pisać, jeśli nie to kończę. Nie musisz, pisać czy mam rację, czy nie i nie musisz przyznawać się do małego błędu. Piszę świadomie 'mały' bo to był mały błąd o który strasznie się rozzłościłeś gdy zwróciłem Ci uwagę. Muszę teraz kończyć, nie mam czasu, więc kończę.
Zły przykład jak się nie umie czytać. Nie napisałem, nic o WYKONYWANIU zawodu, tylko samym fakcie oceniania sytuacji (medycznej, prawnej np.) ;] Jakbyś czytał ze zrozumieniem zrozumiałbyś o co chodzi, ale nie - wolisz naginać. Chodziło mi o kryteria i znajomość tematu, co napisałem, ale Ty nie wiedzieć czemu przyczepiłeś się do wykonywania zawodu - bo akurat można (przyznaję, można) się było tego przyczepić. Ale zanim zaczniesz się czepiać polecam popracować nad zrozumieniem. Nie oczekuje poza tym, żeby ktoś był koneserem - oczekuję, żeby potrafił uargumentować swoje zdanie, ale "fajne, duży wybuchów i fajne efekty" to nie jest argument. ŻADEN.
I znowu wyłożyłem się na przykładach. Tak - ignorancją i robieniem za fachowca ten domniemany krytyk robi mi coś złego - mi i całemu światu. Nie będę Ci tego tłumaczył, bo najwyraźniej i tak nie rozumiesz. Ja Ci przyznałem rację w jednym - każdy ma prawo do swojego zdania. Ale ja wymagam i zawsze wymagał będę - jeśli ktoś się pcha na forum, to słowo "forum" zobowiązuje i jakiś poziom powinien jednak obowiązywać. Poziom wyższy niż interiowy chat.
Nie! napisałeś to co napisałeś, wybrałeś złe przykłady, ale oczywiście możesz napisać że źle czytam, tak przynajmniej będziesz czuł się lepiej i będziesz miał poczucie wygranej. Ale jak tam chcesz z upartym osłem nie wygram, więc sobie daruję.
Jak mówiłem bufonada. Bufonadą i zadęciem też robisz coś złego, uważaj bo się zatrujesz.
Mówisz o tym że wymagasz argumentów, a ja dodam jeszcze że ja wymagam jasnych, przejrzystych i adekwatnych przykładów, porównań. Jeśli ktoś pcha się w porównania to niech bierze się za to tak jak trzeba, a nie wmawia innym że źle czytają. A jak mówiłem takie zadęcie charakteryzuję pseudointeligentów którzy myślą że jak mieli w rękach parę książek i widzieli kilka filmów to myślą że są wielkimi znawcami którzy mają prawo oceniać innych.
Pozdrawiam i polecam nie brać tak do serca tego co ludzie piszą na forach, wyjdź na dwór a nie ciskasz żale i leczysz kompleksy w necie.
Porównanie było adekwatne, ale Ty tego nie widzisz. Zacytuje sam siebie: "czy sędzie na rozprawie sądowej ma prawo oceniać co chce i jak chce, czy też musi kierować się jakimiś kryteriami (i mieć na ten temat wiedzę)? Czy lekarz może sobie ocenić co chce i jak chce, czy przydałoby się, żeby miał wiedzę medyczną? Czy mechanik samochodowy może sobie ocenić co chce i jak chce i uznać, że zepsute hamulce są niewarte uwagi, za to fajnie byłoby wymienić zapłon?". Wszystko o ocenie sytuacji, nie wykonywaniu zawodu, tylko ocenie sytuacji jego dotyczącej. Idź sobie dalej w zaparte jak bardzo masz racje i nie pisz NIC konkretnego, bo Twój jedyny jak na razie argument w dyskusji ("gówno Wam do tego jak oceniają inni!") już odbiłem.
A prywatny najazd na mnie, że nie wychodzę z domu i wyżywam się w internecie - nie mam ochoty nawet odpowiadać, bo to jest typowy tekst ludzi bez argumentów. Kiedy ktoś ich zwyczajnie zagnie - przechodzą w prywatę.
Nie, nie było i już tobie powiedziałem co było złe i odbiłem twoje 'argumenty'. Ale oczywiście tobie teraz chodzi o dumę. Głupio byłoby się teraz przyznać, no ale cóż, to cecha maluczkich. Mimo że wyjaśniłem Ci swoją opinie ty dalej brniesz w bagno. Nic mi do tego. Śmieszne, ale cóż. Broniąc słuszności swoich porównań robisz z siebie pośmiewisko. Ja już mówiłem to tylko potknięcie, ale ty oczywiści mówisz że tak miało być.
Prywata? A wy co robicie? nie robicie prywaty wyśmiewając to co lubią inni? To nie jest słabe?
Zagiąłeś mnie? Faktycznie swoim brakiem pokory i nie umiejętnością przyznania się do małego błędu, zagiąłeś mnie. Pierwszy raz spotkałem takiego osobnika. Pozostaję pod wielkim wrażeniem twojej osoby. Naprawdę. Ale jeszcze nie wiem czy to komplement.
A argumenty masz, tylko nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. A teraz chodzi tobie tylko o pozostawienie po sobie otoczki że wyszedłeś obronną ręką i powiedzieć że twoje na wierzchu. No cóż, kompleksy i bufonada.
"Ty robisz to, Ty robisz tamto, ja zrobiłem wszystko dobrze, Ty jesteś maluczki, Ty masz dume i się nie przyznasz, a ja dalej będę pierdzielił o jednym mimo, że już dawno pokazano mi, że w TEMACIE nie mam racji". Nie, nie robimy prywaty "wyśmiewając" ich. Nie najeżdżamy na nich mówiąc "nie masz życia, siedzisz przed komputerem, a to tłumaczy, że lubisz gówniane filmy". Ale tego też nie zrozumiesz. A jeszcze raz użyjesz słów "kompleksy" i "bufonada" to dojdę do wniosku, że zwyczajnie innych nie znasz. Naprawdę proszę - zacznij pisać konkrety na temat, zamiast czepiać się przykładów, których nie rozumiesz i udawać, że masz rację.
Uuuuchu! Teraz chyba zaczynasz się burzyć. Wykazałeś mi że nie mam racji? Nie będę się z tobą przepychał o to kto komu udowodnił rację. Teraz zachowujesz się jak bachor. Powiedziałem Ci co myślę na ten temat, ty się obraziłeś bo jesteś ZAKOMPLEKSIONYM BUFONEM i teraz starasz się mi wmówić że twoja racja jest twojsza niż mojsza. Ale tak to jest z niespełnionymi intelektualistami. A ten tekst o tym że jak użyję tego i tamtego słowa to uznasz tamto i siamto, tu właśnie pokazałeś jak jesteś 'śmieszny'.
Ja kończe tę dyskusję, bo nadal nie potrafisz napisać nic konkretnego poza "jesteś bufonem" "jesteś śmieszny" "ja mam racje".
przeczytałem całą dyskusję i jak ktoś nie umie czytać ze zrozumieniem to niestety użytkownik Mayer.
Jeżeli wymagasz argumentacji - to uargumentuj proszę dlaczego ten film dostał od Ciebie ocenę 8 ?
(chyba, ze gdzies juz o tym pisałes to daj link do posta)
Oczywiście mogę, bo czemu nie. Po pierwsze, należy on jednak do specyficznego gatunku "kina nostalgicznego". On nie spełnia dzisiejszych standardów, ale wcale się na to nie sili. Jest to film wystylizowany na (może i grindhouse'owe) kino lat 70-tych, ale zrobiono to bez charakterystycznego kiczu, którym operowali Tarantino i Rodriguez w swoim hołdzie. Dalej - bardzo dobrze rozpisane postaci. To, że nie są rzucone w wir wydarzeń niczym w Zmierzchu nie znaczy że są płytkie - wręcz przeciwnie. Czasem milczenie i charakterystyczny wzrok mówi więcej o postaci niż jej darcie się i przeszarżowane pokazywanie, jakim jest świetnym aktorem. Kolejny plus filmu - doskonałe zdjęcia. Nie ma tu dużo scen akcji, ale jak już się pojawiają, są doskonale sfilmowane. Wspaniałe ujęcia, odpowiedni montaż, nie na siłę teledyskowy i dynamiczny, ale też nie spokojny. Dalej - niekonwencjonalne love story, w dodatku niekonwencjonalnie zakończone - wreszcie jakaś odskocznia od Hollywoodu. And last but not least - muzyka. Soundtrack to czysta doskonałość, lepiej nie możnaby zbudować tego klimatu muzyką, niż zostało to poczynione. A czemu nie 10, skoro tak chwale? Zwyczajnie - raz, że są filmy lepsze i to o wiele lepsze, a dwa - to jednak tylko hołd, nie wnosi nic nowego, nic nie odkrywa. Stąd uważam zasłużone 8.
no to teraz moje pytanie odnosnie powyzszej dyskusji.
Jeżeli ktoś (ja) uważa inaczej: nie podobała mi się muzyka, zdjęcia też marne, zakonczenie słabe tzn, że nie powinienem oceniać filmów gdyż nie potrafię uargumentować swojej oceny?
Bo nie do konca rozumiem Twoje zdania: zeby oceniac filmy trzeba miec wiedze. Mam wiedze, a film oceniłem zupełnie inaczej od Ciebie, o czym to swiadczy?
ps. nie bierz tego jako atak personalny, po prostu jestem ciekaw.
Nie biorę tego jako atak, skądże :) Już wszystko tłumacze. Nie odmawiam nikomu prawa do własnego zdania, co już tłumaczyłem wielokrotnie, odmawiam prawa do (przepraszam za francuski) pieprzenia farmazonów, w stylu "mało akcji" przy filmie, który nie jest filmem akcji. Jeśli ktoś mi tu napisze, że nie do końca go przekonał spokój tego filmu, nie czuje klimatu lat 70. i po prostu mu to nie podchodzi, ogólnie - poda jakieś logiczne i względnie uzasadnione ogarnięte argumenty ja nie będę zaraz dyskutował. Tutaj nasuwa mi się moja dyskusja z jakimś wielkim fanem filmu Avengers, który zapierał się, że film zasługuje na 10 bo to najlepszy film świata, ma super scenariusz, genialne aktorstwo, a Thor jest przystojny. Czy ja mogę traktować kogoś takiego poważnie? Albo gdy ktoś mówi, że "Szczęki" są słabe, bo mało ataków rekina i słabe efekty specjalne? Nie. Nie jestem zdania że posiadanie wiedzy = zgadzanie się ze mną we wszystkim. Ale już trochę ogólnego ogarnięcia i ogłady tak :) Nie lubię Forresta Gumpa i mam do tego logiczne powody, doceniam oczywiście błyskotliwe trafienie w gusta widza, ale banalność tego filmu zniechęca mnie na tyle, że nie dałbym mu więcej niż 6-7/10, więc rozumiem, co to znaczy mieć zdanie rozbieżne z ogółem kinomanów. Nie jestem wielkim fanem malarstwa, ale np. uwielbiam obrazy Salvadora Dali, a nie cierpie kubizmu i Picasso. Ale nie uzasadnię tego zbytnio, nie mam na ten temat wiedzy, więc nie pcham się na fora malarskie i nie wypisuje swoich rewelacji. Mam swoje zdanie, ale nie wychodzę z nim na światło dzienne bo zwyczajnie w świecie padłbym w dyskusji z fanatykiem. A świecić swoją ignorancją nie chcę i nie będę :)
Tak się składa, że żyjemy w kraju i świecie, w którym owszem - można robić co się chce, ale wg powszechnie przyjętych norm. Więc - niech każdy ocenia tak jak chce, ale się przy okazji ogarnie i nie tworzy swoich anarchistycznych wytycznych.
Jeśli tkwisz w takiej nieświadomości to Cię oświecę dziecinko. To był najlepszy film w historii kina, a Gosling zagrał rolę życia.
obok najlepszego filmu w historii kina to to nie lezalo, ale bardzo dobry był :)
Nie mam najlepszego ale napewno wymienił bym Łowce Jeleni czy Czas Apokalipsy. Moge smiało powiedzieć ,że mam około 30 ulubionych.