Szybka minirecenzja "Drive": duże gratki dla kogoś, kto - mając super aktora do roli
pierwszoplanowej - z materiału na świetny film sensacyjny (lub mocny dramat) zrobił
męczące, pseudoambitne filmidło z tragicznie dobraną ścieżką dźwiękową i niezbyt
ciekawym obrazem.
Żartujesz? Powiedz, ze żartujesz. Wyszłam z kina naprawdę roztrzęsioina właśnie muzyką i obrazem, a według Ciebie były one 'tragiczne i niezbyt ciekawe"? Trzymajcie mnie bo padnę.
Jak już ktoś tu słusznie zauważył, film trafił do tych, do których miał trafić. Ja się cieszę,że do mnie trafił i zapewnił mi niesamowite emocje, pod wpływem których będę jeszcze długo. A film obejrzę jeszcze nie raz.
I akurat w tym przypadku nie ma sensu kogoś przekonywać, że białe jest białe, bo dla niego i tak będzie czarne. Film wywołuje bardzo skrajne emocje-albo uważasz, że jest absolutnym arcydziełem- albo kompletną klapą. Albo go zrozumiesz-albo nie. I to jest cały geniusz filmu. To jest film inny niż wszystkie.
noo sorry to zę bohaterowie zachorują się jak osoby charakteryzujące się bardzo powolnym tokiem myślenia nie oznacza od razu, iż jest to kino ambitne tudzież genialne :P jedyny plus tego filmu to muzyka
Jest genialne na swój niepowtarzalny sposób. Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej, tak jak najprawdopodobniej ja nikogo nie zdołam przekonać, że ten film to jednak nie jest klapa.
Zgadzam się z marti_27. Odbiór filmu dla wielu jest zupełnie skrajny. To tak jak byłam w kinie na "Dom zły" i 95% uznało go za komedię i zaśmiewało się do łez momentach dla mnie najbardziej dramatycznych. W filmie z reguły chodzi o to drugie dno, niestety większość dociera tylko do wierzchniej warstwy.
Coraz lepiej...okazuje sie ze ten film mial drugie dno:D Jestescie niesamowici. Film mial po prostu specyficzny klimat i albo ten klimat i sposob realizacji sie komus spodobal albo nie...ale na litosc boska nie pieprzcie glupot ze ten film byl ambitny.
teksty o "drugim dnie" też mnie niezmiernie bawią:D
ale gosling zagrał tak jak powinien musisz przyznać
Niekoniecznie. Akurat traktowanie tego filmu jako absolutne arcydzieło albo totalny gniot mija się z celem bo film na pewno nie jest zły, ale nie jest też tak ponadczasowy jak go zachwalasz.
Więc lepiej traktować to albo jako dobrze poprowadzony dramat albo dla garstki zachwyconych - arcydzieło.
Porównywanie tego filmu do dwóch skrajnych opini jest nietrafione, gdyż film wpisuje się w szeroko pojmowane dobre kino rozrywkowe.
O tym, czy jest ponadczasowy czy nie, dowiemy się dużo później, a teraz to możemy sobie tylko spekulować.
Dlaczego napisałam,że film traktowany jest bardzo skrajnie?-wystarczy spojrzeć na opinie i oceny-przeważnie albo 1/10, albo 10/10.
Dokładnie. Muzyka jest idealnie dobrana, ujęcia zresztą też. Sam początek filmu jest w ogóle genialny i te ujęcia jak z dobrych, starych filmów pościgowych (Bullit, Znikający punkt, Taksówkarz). Dla mnie bomba.
Chodziło mi o te 2 pierwsze, że są pościgowe :) A z Taksówkarzem to jest ogólnie podobny motyw przewodni i bohater.
Muzyka jest wstrzasajaco dobrze dobrana, wrecz idealna do obrazu. Ten film utrzymuje sie na swej slabej fabule tylko i wylacznie dzieki muzyce i obrazowi. Inaczej bylaby klapa. Ale szczerze mowiac jestem pod wrazeniem twojej opinii, bo jestes chyba jedynym, ktory zarzucil temu filmowi slabosc sciezki dzwiekowej i obrazu. Wybitnie ta muzyka nie lezy tobie. Tak z ciekawosci, moglybys napisac, jakiej muzyki sluchasz.
Mi rowniez muzyka sie nie podobala, wedlug mnie nie pasowala zupelnie do filmu, a slucham muzyki typu R&B.
Jak ta muza może się nie podobać tego to ja nie wiem, każdy ma swój ulubiony gatunek lub chociaż coś co szybko wpada w ucho. Ale żeby oceniać film na podstawie tego że muza się nie podoba to litości. Za dużo "Szybkich i wściekłych" naoglądaliście się a teraz macie gust skrzywiony przez te odpicowane "wózki" co fruwają po ulicach.
Słaba fabuła? O to właśnie chodzi, nieskomplikowany wątek, powtarzający się w wielu filmach, jednak pokazany zupełnie inaczej, bardzo realistycznie. W tym filmie nie chodzi też o drugie dno, tylko o sposób ujęcia i pokazania wydarzeń, o oryginalny obraz. Muzyka stanowi kolejny, wielki plus tego filmu, choć sam film opiera się na genialnej grze Ryana Goslinga.
Dokładnie, ja tego w ogóle nie rozumiem jak można w takim filmie się czepiać fabuły, skoro chodziło tu o zupełnie co innego? Nie mówiąc już o tym, że fabuła była prosta, ale w swojej prostocie świetna, więc już na prawdę nie ma się czego czepiać.
i tu mnie zlapaliscie, mowiac slaba mialem na mysli prosta, nieskomplikowana... a slaba rowniez bo prosta i nieskomplikowana :)
dlatego geniusz tego filmu polega na obrazie i dzwieku wkomponowanym w te fabule. Jesli chodzi o mnie, to ostatnio nonstop slucham soundtrack tego filmu i wcale sluchajac muzyki nie kojarzy mi sie zadna scena z filmu - tak jakby filmu nie bylo.
Nastepna sprawa. Wiem juz (moj blad) dlaczego tak slabo ocenilem Goslinga. Bo poprzedni film jaki ogladalem z nim to byl Crazy Stupid Love, gdzie zagral zigolaka, zreszta calkiem OK. Ta rola w porownaniu do poprzedniej, sa to dwa kompletnie przeciwne charaktery. Dlatego pewnie ogladajac Goslinga w Drive mialem w pamieci jego gre z poprzedniego filmu. W moim przypadku zepsulo to ogladanie Drive. Z drugiej strony to tylko plus dla niego ze jest wszechstronnym aktorem.
Dokładnie, film opowiada historie jakich wiele, ale muszę przyznać, że sposób jej przedstawienia powalający. Nigdy nie spodziewałam się że sceny typu napad na jubilera czy tez pościg samochodów są w stanie jeszcze mnie poruszyć, a tu niespodzianka mocno trzymało w napięciu. Nie wspomnę już o scenie w windzie ...
nie napisałam,że muzyka mi się nie podoba, tylko jest źle dobrana moim zdaniem. a mój gust muzyczny chyba za dużo nie pomoże w rozgryzaniu mojej opinii ;) na moich aktualnych playlistach jest m.in. gruziński jazz, armeńskie reggae, norweski hardcore punk, trochę reggaetonu, jakiś melodic hardcore, stara płyta limp bizkit, ZAZ, Balkan Beat Box... a z polskich wykonawców Łona i Pablopavo ostatnio ;)
Osobiście uważam, że muzyka nie byłaby taka straszna, gdyby lepiej dobrali jej głośność. W kinie odpadały mi uszy, gdy wchodziła melodia, znacznie głośniejsza od całej reszty. I bez tego bardzo się męczyłam na tym filmie.
Całkowicie się zgadzam z Twoją opinią, że film był o niczym. Całą fabułę można było pokazać w 15 minut i darować sobie zbliżenia na smutne oczy Goslinga. W ogóle do mnie nie przemówił.
Kolejny, który dał się nabrać. Powtarzam kolejny raz i będę robił to w nieskończoność, chyba że w końcu zrozumiecie - to nie miał być film akcji i kropka. Reklamują go jako film akcji, podpisują go jako film akcji tylko po to żeby zarobić, a ma on z tym gatunkiem tyle wspólnego, co "Straszny fim" z horrorem.
Mi oglądając Drive'a na myśl przyszedł "Gran Torino". Nie chodzi o samą fabułę, bo to dwie zupełnie inne historie, ale o tempo prowadzenia filmu. Jest strasznie wolno, ale dzięki temu bardzo realistycznie, z mega klimatem.
Dam sobie rękę uciąć, że za dwadzieścia lat dzieło Nicolasa Winding Refna zostanie uznane za arcydzieło (absolutnie nie przesadzam). Polacy jednak i tak go nie docenią (o czym pisałem w swoim temacie), bo przecież to film akcji, w którym doszło do jednej sceny pościgu. Żenada.
Na to nie masz co liczyć.
Według mnie, do bycia arcydziełem Drive'owi brakuje jedynie solidniejszych kreacji aktorskich (pomijajac rewelacyjnego Goslinga. Chodzi mi o panie, które tutaj się nie popisały zbytnio). Rozumiem jednak osoby, które wystawią 10, jest to największe tegoroczne zaskoczenie (przyznam się bez bicia, że nie miałem pojęcia o tym filmie, a po reklamach w telewizji śmiałem się z tego, że ktoś porównuje Refna do Tarantino).
Nie rozumiem ciągłej krytyki aktorek w tym filmie, przecież Carey Mulligan zagrała rewelacyjnie, dokładnie tak jak miała zagrać, nie uświadczyłem ani jednej sceny, która świadczyłaby o jej braku talentu aktorskiego.
Nie chodzi mi o ciebie, ale o wszystkich, którzy krytykują w tym filmie aktorstwo głównej aktorki, jakoby jest ona drewnem, a mi w ani jednej scenie nie rzucił się w oczy jakikolwiek ubytek w jej aktorstwie.
Wg mnie sztywna nie była. Uważam, że swoją grą nie ustępuje Ryanowi. Jak dla mnie jej kreacja aktorska w tym filmie to połączenie siły kobiecej z dziewczęcą niewinnością. Nikt nie zagrałby tego lepiej. Dobrze, że reżyser nie zdecydował się na bardziej znaną aktorkę, która przez swoją charakterystyczność mogłaby odciągać uwagę od granej przez siebie postaci.
Ja też nie rozumiem tej krytyki, a zaznaczam że bałem się o rolę Mulligan bo przed filmem jej nie lubiłem zbytnio. Po filmie podniosłem jej ocenę z 4/10 na 6/10/