Szybka minirecenzja "Drive": duże gratki dla kogoś, kto - mając super aktora do roli
pierwszoplanowej - z materiału na świetny film sensacyjny (lub mocny dramat) zrobił
męczące, pseudoambitne filmidło z tragicznie dobraną ścieżką dźwiękową i niezbyt
ciekawym obrazem.
Ta;]
Cóż wali mnie to, nie lubię ślepego uwielbienia dla własnej osoby ale coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu że trochę bardziej znam się na kinie niż polska gawiedź
Zarówno Drive jak i No country for old men elektryzują mnie :}
To akurat nie jest wielkie osiągnięcie, polska gawiedź zna tylko marne blockbustery.
:D i kolejny wpis że film nudny:D:D
Ciekawe jak ci ludzie nazwą np ojca chrzestnego skoro drive jest tak straszliwie nudne
To tak jak z ocenianiem Bullitt-a. Większość powie że film jest słaby i ma jedną akcję pościgu, która przeszła do historii.
Na szybko sprawdziłem ocene filmu na IMDb i tam nota filmu jest jeszcze wyższa, co realnie pokazuje jaki Polacy mają gust. Ma być kolorowo, akcja, akcja dużo wybuchających aut, jakaś plastikowa barbie i tu można oczekiwać oceny zadowalającej lub lepiej, ale gdy trafi się film taki jak "Drive" który nie spełnia większości kryteriów należy go ocenić ze średnią poniżej przyzwoitości.
Mnie ten film bardzo kojarzy się z grą GTA nie wiem dlaczego ale taki klimacik rewelacyjny, plus ta muza "boska". :)
Podziwiam,podziwiam i jeszcze raz podziwiam upór, z jakim fani tego filmu próbują nam, ignorantom, którym nie przypadł do gustu, wmówić, że na siłę porównujemy go do "szybkich i wściekłych". No bo przecież jak nie doceniam "Drive" to jestem tępą idiotką, która czekała aż się Gosling rozbierze, żeby móc się ślinić. A fabułę porównuję do "Transformersów" zapewne. Bo przecież nie do innych filmów z tym aktorem, którego gra aktorska została podkreślona obrazem,dźwiękiem i spójnością. I naprawdę nie rozumiem tych, którzy ten film ocenili wyżej niż np. "Miłości Larsa" (o, patrzcie - tam też nie ma pościgów!)
to był sarkazm w 100 % a poza tym na forum avatara chyba pół roku nic nie pisałem o.O
Miałem od fw w takim razie jakiś błąd o.O
Teraz już widzę normalnie a powiadomienie mi przyszło ze mi napisales hah
Spox:}
Odnosnie avatara to dalem mu jeden z rozpedu kiedys ale momentalnie zastosowalem rewizjonizm i zmienilem ocene :}
U mnie dostał takie 6.5 - 7/10 i byłoby więcej gdyby nie dialogi i śednie aktorstwo. Po prostu denerwuje mnie to, jak wyskoczą tacy jak Jezus_drugi i będą wmawiać wszystkim, że Avatar to największe arcydzieło w historii kina, dzieło sztuki i tak dalej i każdego kto uważa inaczej zrównaja z ziemią, a potem wchodzą na forum naprawdę dobrego filmu i wypisują takie brednie.
Ja nie lubię zakładać już tematów w ogóle bo co by kto nie napisał to zawsze jest źle i jest od strzała wyzywany
Wypada więc to olać:}
"Jeśli chcielibyście wiedzieć jak wyglądałby "Transporter" nakręcony przez von Triera, obejrzyjcie nowy film jego ucznia." Z recenzji Onetu. I może gdyby to tak reklamowali, jako taką chorą hybrydę, to nie byłoby tylu zawiedzionych osób. Choć i tak sądzę nadal,że to nieudolna hybryda. Zaintrygowało mnie tylko w jednej z pozytywnych opinii zaznaczenie w plusach filmu kiczu. Jeśli to zamierzony efekt, może nie jest z tym filmem tak źle. Ale jeśli to jest zamierzony efekt (łączenie "mózgu na ścianie" z malarskim ujęciem sceny z nożami na parkingu), to czegoś w tym kiczu zabrakło. Tego mrugnięcia okiem do widza, które sprawia, że zamysł reżysera i jego realizacja są grą widoczną dla widza.
" to czegoś w tym kiczu zabrakło. Tego mrugnięcia okiem do widza, które sprawia, że zamysł reżysera i jego realizacja są grą widoczną dla widza."
Tak, żeby za rękę nasz jeszcze prowadził. Jeszcze najlepiej dodać narratora który opisuje zdarzenia w filmie bo przecież ktoś może być aż tak niedomyślny. Zresztą co do oczywistości tego kiczu już napisałem w osobnym temacie.
Powtarzam z tamtego wątku, co by spójnie bylo ;)
No dobra, samo niepołączenie klimatu z zamierzonym kiczem było z mojej strony błędem. Ale nadal brakuje w tym filmie tego czegoś, co sprawia, że go "kupuję". I - znów skacząc po wątkach - czemu upierasz się, żeby kogoś, kto krytykuje film (w moim przypadku prawie całe żale są spowodowane reżyserią akurat), koniecznie przedstawić jako tępego ignoranta? mechanizm nie spodobał Ci się film, który wielbię-nie zrozumiałeś; brakuje mu czegoś-jesteś głupim produktem XXI wieku, który nie umie się sam tego doszukać; i tak dalej... bez sensu.
A co do narratora - nie wyszedł Ci ten sarkazm, bo są takie filmy ;) moim zdaniem to kretyński pomysł, z którego skorzystał m.in. Woody Allen. Porażka. można czegoś nie dopowiedzieć i pozostawić niesamowite wrażenie albo przynajmniej stworzyć klimat, dać widzowi do myślenia, ale to musi być zrobione umiejętnie. Choć nie przepadam za von Trierem w Melancholii to wyszło (film, po którym wychodzisz i analizujesz, dyskutujesz), w "drive" już nie (wychodzisz i klniesz, przynajmniej ja tak zareagowałam. i wyliczasz: gdyby była taka muzyka, a taka tamta scena, to byłby świetny dramat; jakby bylo to takie a siamto inne, to wyszedł by świetny taki...). moim skromnym zdaniem.
Wybaczcie, ale to kolejny film robiony na "jedno kopyto". Scenariusz nie zachwyca poza tym, że niewiele jest dialogu. No właśnie, pewnie jeden z głownych powodów, dla którego ludzie mogą wyjść z kina zadowoleni. Ciężko mi powiedzieć czy ubogie dialogi miały przyciągnąć szerszą rzeszę widzów, czy też nadały specjalny klimat filmowi. Sami oceńcie. Muzyka - jeden kawałek był w miarę dobry, poza tym ogólnie nie zachwyca, a miejscami nie bardzo pasuje do akcji. Ktoś coś wspominał o obrazie... Zdjęcia... no cóż, nie wiem jak mam to opisać, bo naprawdę nic nadzwyczajnego nie zauważyłem. W tym roku pojawił się film "Drzewo życia", który dla zdjęć naprawdę warto obejrzeć, ale nie "drive" - na boga! ludzie! Z zażenowaniem patrzę na Wasz zachwyt nad tym filmem. Nawet pościgi samochodowe były krótkie i raczej nie porywały. W skrócie - superbohater, który wyrzyna wszystkich "złych" dookoła... Zgodzę się, że nie miał być to film akcji, jednak cały ten miłosny wątek nawet nie wiadomo skąd wyskoczył. A ojciec, który wraca z więzienia został nikim więcej jak zwykłym pionkiem. Ten film do mnie nie przemówił, tym bardziej nie wzruszył, okazał się zwyczajnie zbyt płytki, ale doceniam jakieś tam starania.
Zgadzam się w 100%. Najgorsze jest to, że rzeczywiście pierwsze 20 min wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku - klimatyczna muza, niedopowiedziane dialogi itd. To wszystko po jakimś czasie zaczyna po prostu męczyć. No i w zasadzie na końcu jednak klasyka w dosłownym słowa tego znaczeniu - zabili go i uciekł :)
Mega gniot... i znów tak samo jak to w przypadku Miami Vice... trailer pokazał "fajny" film, a tak naprawdę cały film poza trailerem to istna masakra. Film jest strasznie nudny, nic się w nim nie dzieję... a akcje pościgowe, proszę Was auto z 2x mocniejszym silnikiem (Mustang GT500) nie może uciec Chryslerowi ehhh brak słów. Słabe, słabe, słabe... na pocieszenie powiem że soundtrack był spoko (heh) ale też nie pasował do filmu :/