Film ogólnie ogląda się przyjemnie ale mam parę zastrzeżeń:
1:Bardzo przewidywalna fabuła.
2:Słaba rola Hanksa może nie tyle co słaba bo Tom jest bardzo dobrym aktorem ale za mało dawał emocji takie jest moje odczucie może to był cel reżysera stworzyć taką postać ale dla mnie mógł wziąć trochę przykładu z filmu "Scarface" gdzie Al Pacino aż pluł w kamerę.
3:Trochę naiwna fabuła: "Facet mści się za zabicie mu rodziny" gdzieś już widziałem ten motyw i to nie raz. Urozmaicenia dodaje jednak "klimat" lat 30 i gatunek gangsterski.
4:I taka drobna wpadka na początku filmu gdy młody Michael jedzie rowerem i przewraca się po uderzeniu śnieżką to wywala się jeszcze przed kontaktem ze śnieżka.
Ale dość tych narzekań film jak wspomniałem ogląda się przyjemnie nie jest nudny i gdyby nie parę niedociągnięć postawił bym 08/10.
SPOILER: Duży plus za to ze Tom nie przeżył nie to że coś mam do niego ale po 3 strzałach w tułów z niedużej odległości było by to niemożliwością a takie rzeczy zdarzają się w kinie hollywoodzkim gdzie koleś dostaje kilo ołowiu i żyje.
1. Tu się zgodzę.
2. Fanem Hanksa nigdy nie byłem, a rola w tym filmie jest przeciętna, ale nie wyobrażam sobie aby Hanks szedł naćpany z granatnikiem żeby zabić Newmana, krzycząc "You killed my wife so say hello to my little friend". To są 2 zupełnie inne role.
3. Co w tym naiwnego? Faktycznie dało się z tym spotkać wcześniej w kinie, ale naiwny to złe słowo.
Faktycznie, dobrze że nie było happy endu żyli długo i szczęśliwie. To by było dziwne..