Droga do zatracenia

Road to Perdition
2002
7,5 55 tys. ocen
7,5 10 1 55476
7,5 24 krytyków
Droga do zatracenia
powrót do forum filmu Droga do zatracenia

"Droga do zatracenia" może się podobać, to bardzo dobre kino. Niezłe role Hanksa i Newmana. Genialną rolę zagrał Jude Law. To on jest motorem filmu. Od jego pojawienia się na ekranie widz czuje napięcie. W różnych artykułach prasowych, film ten jest wymieniany jako główny faworyt do Oscarów. Moim zdaniem film ten nie wnosi do kina połowy tego co wnosił American Beauty. Nie jest to dzieło na miarę Ojca chrzestnego, choć do niego nawiązuję, i stara się czerpać z klasyki. Kapitalne zdjęcia Conrada L Halla to za mało! Nietrafiona jest moim zdaniem muzyka Thomasa Newmana brak mi w niej wątków jazzowych czy choćby irlandzkich ( pomijam muzykę z pogrzebu) Film ten jest jedak dowodem iż mogą jeszcze powstąć w Hollywood , ciekawe filmy w dodatku z wolną narracją i montażem. To ostatnio się nie zdarzało !

ocenił(a) film na 8
Adi_3

parę słów na temat muzyki
Irlandzka muzyka pojawia się w filmie przez cały czas. To prawda, że na stypie tańczą do takich chyba typowych rytmów, ale w całej ścieżce dźwiękowej pojawiają się motywy irlandzkie.

gw1azdeczka

Nie zgodzę się ani co do muzyki ani co do oceny filmu !
Muzyka Thomas Newmana choć dobra to jest jednak sztampowa. Nie uważam, żeby muzyka irlandzka przewijała się przez cały film, to raczej muzyka Newmana. Od pierwszych dźwięków nasuwają się skojarzenia do "Zapachu Kobiety" czy "American Beauty" a nie do irlandzkich klimatów. Być może to moja nadwrażliwość bo soundtrack z "Zapachu kobiety" Martina Bresta jest mi dobrze znany. Słuchałem go swego czasu na okrągło stąd bezbłędnie rozpoznałem dobrze znane mi dźwięki. Podobny zarzut można rozciągnąć na wielu autorów muzyki filmowej, którzy z byt intensywnie nawiązują do samych siebie jak choćby Ennio Moricone, którego nie sposób pomylić z innym autorem, napisał on jednak kapitalną muzykę do "Nietykalnych" Briana De Palmy. To jest muzyka ciekawa i odkrywcza i co najważniejsze trafiona ! W "Drodze do zatracenia" aż prosiło by się sięgnąć po trochę jazzu, saksofon... Newman jednak tego nie zrobił, stąd mój zarzut o wtórność i brak polotu.
Ogólnie nie zakładam, że Cię przekonam skoro również co do samej treści filmu mam odmienne zdanie. Piszesz w komentarzach : "Inny klimat, środowisko (świetnie akcentuje to muzyka - tu już się odniosłem ), inny pogląd na ideologię gangsterską - właściwie to nawet nie było ideologii Michaela Corleone. Mafia Rooney''a po prostu załatwiała interesy. Nie było gloryfikowanej "familii".
Nie mogę się z tym zgodzić i wydaje mi się, że byliśmy na dwóch różnych filmach. Wątek rodziny jest w widoczny w każdej niemal scenie. Choćby kiedy Rooney ( Newman) i Sullivan ( Hanks) grają razem na fortepianie. Wyraźnie widać, że Rooney przelał na niego również ojcowskie uczucia, których nie mógł przelać na syna, który jest zakałą rodziny a mimo to ojcowskie uczucie nie gaśnie do końca. Pada tam takie zdanie:" Synowie istnieją po to aby komplikować życie ojca". - wypowiedziane przez Rooneya. Jeszcze bardziej dobitna jest scena kiedy Rooney mówi -" Ludzie honoru zawsze spłacają swoje długi" - oddając Michaelowi Jr. dolara przegranego w kości.
Piszesz, że mafia Rooneya po prostu załatwiała interesy - nie zgodzę się z tym nigdy! Rodzina dla bohaterów "Drogi do zatracenia" jest ważna. A zwłaszcza stosunek miedzy ojcem i synem jest motywem przewodnim filmu.
Nie mamy tu do czynienia problemem czy pozostać wierny rodzinie czy własnym zasadom jaki to dylemat miał Micheal Corleone w "Ojcu chrzestnym". Nie znaczy to jednak iż film ten opowiada o interesach mafii irlandzkiej, która pozbawiona jest uczuć a interesują ją tylko pieniądze - ani Irlandczycy nie są tacy zimni i pozbawieni emocji, ani na szczęście ten film!

ocenił(a) film na 8
Adi_3

jeszcze raz o muzyce
Piszesz: "muzyka Thomasa Newmana", "nasuwają się skojarzenia do "Zapachu kobiety" ". Mnie zawsze się wydawało, że każdy twórca, każdy kompozytor - ma swój styl, swój gust, swoje ulubione instrumenty (jak charakterystyczne klawisze u Ricka Wakemana). Być może rozpoznajesz właśnie to, ale nie gań kompozytora za to, że pisze swoją muzykę, a nie cudzą. To tak jak z muzyką Deep Purple czy Led Zeppelin - w niektórych utworach pojawiają się te same riffy, rozpoznawane przez fanów raczej z.. przyjemnością, niż - jak w twoim przypadku - złością i oskarżaniem o wtórność. Nie wiem, jakiej muzyki zwykle słuchasz, ale mnie indywidualny styl kompozytora czy innego muzyka nigdy nie raził. Moim zdaniem muzyka do "Drogi do zatracenia" b y ł a trafiona. Mnie pasowała. Być może nie jestem specjalistką od muzyki z Irlandii, ale wydawało mi się, że słyszę tam charakterystyczne instrumenty, rytmy i tempo. Widocznie się myliłam.

Ciekawe, że masz inną koncepcję co do wyboru stylu muzyki niż twórcy filmu (może napisz do nich). Gdy usłyszałam muzykę na stypie, pomyślałam, że akcja dzieje się w środowisku irlandzkiej mniejszości narodowej - jakoś jazz by mi do tego mniej pasował (i nie dał do zrozumienia, że to ta mniejszość narodowa) niż to, co zdecydował się zaprezentować Newman.

Co do wątku rodziny: Michael Corleone dlatego był Ojcem Chrzestnym, ponieważ chciał chronić swoją rodzinę. Don Vito założył "interes", aby jego rodzinie lepiej się powodziło. W swoim życiu mafiozi Maria Puzo zawsze kierowali się dobrem rodziny. W "Drodze do zatracenia" jest zemsta za rodzinę, ale jednak owa sycylijska "familia" była inna - była to rodzina mafijna. Tutaj zaś był Rooney i jego syn, i cała reszta "żołnierzy" - to nie była rodzina. Wątek ojca i syna może być motywem przewodnim, ale to nie to samo.

Nie chciałam dać do zrozumienia, że Rooney i spółka byli zimnymi wielorybami. Chodziło mi raczej o to, że dla nich ich "ciemne interesy" były "ciemnymi interesami", a nie "ochroną własnej famiglii" i zapewnienie własnym dzieciom przyszłości i dostatniego życia.

gw1azdeczka

A jednak można inaczej
Może i bym się z tobą zgodził gdyby nie wpadła mi w rękę płyta z muzyką Elliota Goldenthala z filmu "Frida". Autor w przeciwieństwie do Newmana napisał tak kapitalną latynoską muzykę iż łatwo można by pomyśleć że urodził się w Meksyku. Znakomite śpiewy gitara jednym słowem bomba. A przecież do tej pory Goldenthal znanny był głównie z posępnej muzyki jak" Wywiad z wampirem" czy techno "Heat". A tu taka niespodziaka ! Zawsze w życiu wyżej ceńmy ludzi odkrywczych niż tych, którzy idą przetartą ścieżką
( a raczej jadą autostradą ) .

Co do filmu to robisz postępy. Jednak scena z wesela, aż nadto nawiązuje do Ojca chrzestnego myślę iż autorzy świadomię nawiązują do tego dzieła. Nawet znakomity operator Conrad L Hall odwołuje się do pracy swego kolegi Gordona Willisa, który z takim powodzeniem zastosował niedoświetlenie w arcydziele Francisa Forda Copolli.

ocenił(a) film na 8
Adi_3

co do muzyki...
..to chyba nie dojdziemy do porozumienia. Mnie się podobała i świetnie mi pasowała do filmu. Mnie. Mi. Ja.

Co do analogii z "Ojcem Chrzestnym", których tak usilnie się dopatrujesz.. nie wiem, o jakim weselu mówisz.

A zdjęcia.. napisałabym, że mi się nie wydaje, żeby światło było podobne ("Droga do zatracenia" jest w brązach przecież - i dość często padało - "Godfather" nie).. ale nie napiszę tego, bo wyszłoby na to, że w żadnej kwestii nie potrafimy się zgodzić.. :)

gw1azdeczka

Faktycznie pomyłka
Oczywiście chodzi o pogrzeb w "Drodze do zatracenia," który nawiązuje do pierwszych scen uroczystości rodzinych we wszystkich trzech częściach "Ojca chrzestnego" w dwóch pierwszych jest to wesele w trzeciej ceremonia wręczenia orderu. Co do zdjęc to sam Conrad Hall w wywiadach mówił iż Ojciec Chrzestny wywarł na wiele filmów ogromny wpływ i film chcąc nie chcąc nawiążał do dzieła Copolli w warstwie wizualnej. . Co do brązów to pamiętaj iż Conrad L Hall to nie Vittorio Storaro.
Nie będę Cię dalej przekonywał bo zaczyna to przypominać scenę z filmu "Dwoje czy troje" ,w której Quentin Tarantino przekonuje gości na przyjęciu, że "Top Gun" to film o gejach.

użytkownik usunięty
Adi_3

wiem ;)
Wiedziałam, że chodziło ci o pogrzeb w "Drodze do zatracenia" - chciałam cię przyłapać na nieścisłości, bo w nazwiskach orientujesz się lepiej niż ja :))) Ja wiem tylko tyle, że film mi się podobał i ale analogie do "Ojca Chrzestnego" są zbyt odległe. Conrad Hall mógł sobie mówić co chciał :)

EOT.