Dawno się tak nie zdenerwowałem na filmie. Słyszałem, że jest dobry i bardzo się zawiodłem. W sensie świat jest ok. Ojciec i Matka też sa spoko. Chociaż Matka to niewdzięczna sucz i tchórz.
Po pierwsze jakie jest w ogóle prawdopodobieństwo, że tyle rzeczy spotka ich jedna po drugiej. Włącznie nawet z walącymi się na nich drzewami zagłady które ewidentnie celują w nich by ich zmiażdżyc..
Ich zachowania sa w ogóle nieprzemyślane i niebezpieczne. Po pierwsze po co śpią przy drodze? Kolejna scena, tam gdzie gadają pierwszy raz o niesieniu ognia. Siedzą z rozpalonym ogniskiem przy rzece, która całkowicie zagłusza im wszystko, więc każdy może ich podejść. Wiecznie rozpalają ogień wielki jak na imprezie Ku klux klanu. Pozostale ich "kryjówki" sa równie inteligentne.
Pora na Ojca...Koleś wie, że umrze. Sam mówi nam, że chce do tego czasu przygotować syna do życia po jego odejsciu, a nawet nie nauczył go czytać mapy!!! Wiecznie wszystko za niego robi, karmi go jakimiś morałami o honorze itd. Zamiast nauczyc go jak byc twardym gościem z ewentualnie zasadami typu NIE JEDZ LUDZI.
No i to co najgorsze w calym filmie....skur.... SYN. Tak wkurzajacej postaci dawno nie widziałem. Dzieciak ma może ze 3 pkty IQ. Wszystko czego się dotknie to spier... niczy. Ryj tępy jakby miał tylko jeden chromosom. Wiecznie gada gdy ma byc cicho. Wiecznie przeżywa widok zwłok czy podobnych rzeczy. Ja rozumiem, że normalne dziecko byłoby zszokowane, ale on zna to od urodzenia. Scena na plaży... ja pier.... no comment. "Miej oczy szeroko otwarte synu" po czym w sekunde zasnął i dał sie okraść...
W ogóle nie zwraca prawie uwagi na dobro ojca. Za to troszczy sie o jakiegos dziada i jakiegos czarnego zlodzieja. W ogóle nie myśli. Kolejna scena... smierc ojca. Znowu najważniejsze przespał. Nie wiem moze jestem dziwny ale jakby moj ojciec umierał to bym z nim byl do ostatniej sekundy. Przed smiercia powiedzial mu Papa, znajdz dobrych ludzi ale nie ryzykuj. Po czym pierwsze co zrobil to zaryzykował dajac sie przekonac jakiemus pierwszemu lepszemu typowi.
Konkluzja.... Buuuuulshit.
Książka świetna film do luftu.
Dziękuję,
Pozdrawiam.
Ja najpierw przeczytałem książkę i w tym przypadku także mnie zaciekawiło jak ten syn może być aż tak beznadziejny i głupi. Nie wiem więc dlaczego uważasz pod tym względem książkę lepszą od filmu.
Dokładnie, w książce synuś był tak samo irytujący. Ponadto już na całe życie obrzydził mi słowo "papa". jak ktoś go przy mnie użyje, to chyba dam w mordę ;-)
Co do sypiania przy drodze - z tego, co pamiętam w książce nigdy nie postępowali tak nieostrożnie. Zawsze ukrywali wózek, a następnie wchodzili głęboko w las lub na pobliskie wzgórza. Nie nocowali nawet w opuszczonych domach, co mnie dziwiło.
Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego ta rodzinka, do której młody przyłącza się na końcu, nie ujawniła się wcześniej. Dlaczego nie odważyli się podejść do chłopca i jego ojca, dlaczego leźli za nimi.