Film ze straconymi szansami przez notoryczne błazenady...
1. Nie ma możliwości, aby wyginęły wszelkie rośliny i organizmy żywe poza ludźmi - to największy idiotyzm filmu.
2. Facet pozwala żonie odejść na pewną śmierć... Totalna ciota.
3. Facet po latach tułaczki nadal pozostaje ciotą pod każdym względem.
4. Dziecko, po ojcu, jest jeszcze większą ciotą, nic nie rozumie, nic nie wie, zachowuje się jak ograniczone umysłowo.
5. Natychmiastowa ucieczka z zatowaronego bunkra, bo kogoś na górze usłyszeli to idiotyzm.
6. Idąc z wózkiem pełnym jedzenia, nadal bezmyślnie próbują zaglądać do domostw, gdzie nic dobrego ich spotkać nie może...
7. Z jednej strony stronią od obcych, a potem nagle idą za jednym z nich.
8. Ojciec co chwilę zostawia syna samego w tak niebezpiecznym otoczeniu...
9. A w międzyczasie nie wierzy mu, że widział inne dziecko...
10. Ojciec, mając syna, o którego powinien dbać, nagle traci wszelką nadzieję, poddaje się i umiera od drobnej rany - jest totalną ciotą od samego początku do końca filmu.
Cały film to stek podobnych nielogicznych bzdur, a szkoda.