PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=419050}

Droga

The Road
2009
7,1 78 tys. ocen
7,1 10 1 77555
6,4 44 krytyków
Droga
powrót do forum filmu Droga

Piotr Rubik wśród filmów

użytkownik usunięty

Swego czasu cała Polska zasłuchana była w przebojach Piotra Rubika. Ich popularność wynikała głównie z faktu, że ludziom wydawało się, iż udział chóru i orkiestry smyczkowej oznacza ich obcowanie z kulturą "wysoką". Że jest inaczej, wie każdy, kto oprócz muzyki pop-klasycznej słucha również Mozarta i Beethovena, choćby i raz na rok. Podobnie jest z Drogą - widzowi daje się wrażenie, że oto obcuje on z kinem wielkim, podczas gdy jest to wydmuszka, pusta historyjka, której niehollywoodzka fasada skrywa czysto hollywoodzkie nic.

Po pierwsze, historia. Pełna dziur, które mają budować tajemnicę, a w rzeczywistości irytują. Przyczyna śmierci ojca? Powód końca świata? Nie waż się zadawać takich pytań, śmiertelniku! Droga to podobno film science-fiction, ale dopóki nie znajdę naukowej (albo chociaż jakiejkolwiek logicznej!) hipotezy wyjaśniającej Apokalipsę, mogę mówić jedynie o fiction. I to na dodatek słabym, bo nie ma żadnego wytłumaczenia dla katastrofy, jaką widzimy na ekranie. Oczywiście, ktoś zaraz powie, że chodzi tu o alegorię, że Droga opowiada o upadku człowieczeństwa etc. Ja mogę jedynie zapytać: czy nie da się tego zrobić inaczej, mądrzej? Od razu odpowiem: da się, co udowodnił W. Golding we Władcy much i reżyserzy obu filmów na podstawie tej książki (z lat 60 i 90). Robienie na siłę tajemnicy zdradza raczej niemoc twórczą scenarzysty, a nie "wielkość" filmu.
Po drugie, strona wizualna. Gdyby nie filtry, zdjęcia mogłyby konkurować ze zwykłymi produkcjami spod znaku Piły. Nie ma tu żadnych ujęć, które w jakikolwiek sposób zdradzałyby choćby najmniejszy kunszt. Szarości i brązy to za mało, by zrobić Wielkie kino. Do tego dochodzi masa blue boksu. Większość tego, co widać na ekranie, to wygenerowany komputerowo obraz, który - oczywiście - trudno wykreować inaczej, ale, na miły Bóg, można się ograniczyć w jego stosowaniu.
Wreszcie, klimat, a właściwie jego brak. Film jest tak patetyczny, że przeciętnemu widzowi może zrobić się słabo. Nadęcie Drogi osiąga niebotyczne wprost rozmiary. Najgorsze jednak, że za wyświechtanymi frazesami, za pustosłowiem bohaterów, za wzniosłością nie kryje się NIC. I o to mam do tego filmu największy żal - dał mi nadzieję, że oto coś przeżyję, że moje życie o cokolwiek się w wzbogaci. I co? I NIC. Płaskie, nijakie kino, denerwująca podniosłość i ciągłe zerkanie ile pozostało do końca tej szmiry.

Tak, Droga jest szmirą. Drogą (nomen omen), hollywoodzką, pseudoambitną produkcją. Niewiadome mnożą się tu jak w Powrocie Zwiagnicewa, efekty specjalne niczym z filmów Emmericha, podniosłość jak we francuskich dramatach dla kobiet, ale pod tym wszystkim absolutna pustka, wyzucie z czegoś głębszego i liczenie pieniędzy, zarobionych na kinomanach chcących obejrzeć (nachalnie wstawione) efekty specjalnie. Dlatego wystawiam filmowi 3 - reżyser i ekipa odrobili pracę domową, ale absolutnie nic więcej.

Na koniec smutna refleksja - ocena 7.2? Po obejrzeniu ledwie kilku europejskich produkcji okazuje się, że Wielkie Prawdy, które Droga próbuje nam objawić można wyłożyć w subtelnym, pięknym i prostym (słowo-klucz!) kinie. Bez moralizowania i wsadzania frazesów w usta bohaterów. Ale żeby to wiedzieć, trzeba czasem sięgnąć po coś innego, niż amerykańskie "filmy", i - do licha! - myśleć za siebie.

użytkownik usunięty

Mozart i Beethoven chyba nie są adekwatni do kina. Cenię sobie Vittoria De Sice, Kieślowskiego, Hasa, Ozu, Tarra, Angelopoulosa i innych starych nudziarzy, a Droga to jeden z moich ulubionych filmów kopiących w zęby, że tak się wyrażę. Jak żyć?

użytkownik usunięty

Umiesz uzasadnić? Zakładam, że tak. Mój komentarz to nie prawda objawiona, więc jeżeli masz własne zdanie - świetnie. Właśnie o to apeluję - o własną opinię, a nie o bezkrytyczne powtarzanie sloganów. Donnie Darko, Incepcja, Droga to przykłady filmów które po prostu "się" ceni i wystawia wysokie noty "bo wszyscy tak robią"; 3/4 ludzi wystawi wysoką notę za nominację do Złotego Lwa. A Mozart i Beethoven to kontekst dla Rubika, a nie dla Drogi.

Swoją drogą, mnie ten film też zdzielił, ale absurdalnie nadętymi kwestiami, wypowiadanymi przez protagonistów.

ocenił(a) film na 8

Mógłbyś mi podać kilka tytułów, które według ciebie są dobrze ocenione i tej oceny warte? Mimo wszystko lubię Donniego i chciałbym porównać ten film z twoimi propozycjami.

SchabMan

W książce też da się odnieść podobne wrażenie. Z tą różnicą, że Cormac MacCarthy pisał o dwóch osobach włóczących się po świecie tak pięknym językiem, że w sumie równie świetnie mógłby pisać o niczym. To była ta główna cecha, dzięki której książka mi się podobała. Autor pozostawił luki, ale nie wyglądało to na brak jego kreatywności.

Film to raczej marna próba przeniesienia książki na ekran. Może jest dość dobry dla wychowanych na hollywoodzie amerykanów. Może gdyby budżet był niższy, twórcy włożyliby więcej pracy zamiast zdać się na grafików komputerowych.

ocenił(a) film na 6
midnight_rider

Ano właśnie. Styl Mccarthyego w pewnym sensie napędzał całą opowieść, nadawał jej swoistego piękna. Jeśli zaś chodzi o film, podobny efekt uzyskać można było odpowiednimi, nastrojowymi zdjęciami, bądź narracją - jednak i tego i tego tu zabrakło. Cóż.

A co do wspomnianych dziur fabularnych - Film stara się dość wiernie trzymać historii książkowej. Niedopowiedzenia są ze strony Mccarthyego zabiegami celowymi, nie chodzi tu o proste "wyjaśnianie świata", a bardziej o "wyjaśnianie bohaterów".

ocenił(a) film na 9

Pier..licie Hipolicie.

ocenił(a) film na 3

Podpisuję się pod wypowiedzią Jacka, który pięknie ujął to, co sama chciałam napisać. Gdyby ten film pozbawić dodatków "fiction" nie zostałoby nic, Takiej szmiry dawno nie widziałam i mam nadzieję, że szybko nie obejrzę.

użytkownik usunięty

Przeczytałem gdzieś połowę twojej wypowiedzi i wiem do czego zmierzasz, ale moim zdaniem to przesadzasz i wymagasz zbyt wiele, ten film jest jak Straight Story Lyncha, ot prosta historia skupiająca się na ludziach niż na jakiś konkretnych wydarzeniach. Stąd brak wyjaśnienia w filmie przyczyn apokalipsy co nie powiem też mnie irytowało do połowy filmu ale jak się człowiek pogodzi z tym że się nie dowie/niema to znaczenia to przyjemniej się to ogląda.

ocenił(a) film na 9

Jacku Jarocki napisałeś: "Po pierwsze, historia. Pełna dziur, które mają budować tajemnicę, a w rzeczywistości irytują. Przyczyna śmierci ojca? Powód końca świata? Nie waż się zadawać takich pytań, śmiertelniku! Droga to podobno film science-fiction, ale dopóki nie znajdę naukowej (albo chociaż jakiejkolwiek logicznej!) hipotezy wyjaśniającej Apokalipsę, mogę mówić jedynie o fiction."

Potrzebujesz instrukcji do oglądania filmów? Co autor miał na myśli?
To nie jest film o przyczynach końca świata, ani o chorobie ojca chłopca. Brak wyjaśnienia tych zagadnień nie jest oznaką płycizn scenariusza tylko celowym zabiegiem. W innych obrazach o podobnej tematyce znajdziesz przyczyny . W "Pojutrze" masz o efekcie cieplarnianym, w "Ostatnim rejsie" o zagładzie atomowej. Boczysz się na amerykańskie płytkie kino, ale kiedy autorzy nie dopowiedzieli w historii wszystkiego od A do Z, Ty najwyraźniej się gubisz. Oczekiwałeś diagnozy ostatniego lekarza na Ziemi o stanie zdrowia bohaterów i 3 minut napisów wprowadzających o przyczynach końca świata? Piejesz nad "Władcą much", ok - dobra historia, ale już z ostatnią jej ekranizacją, to żeś pojechał po bandzie.
"Droga" jest w moim odczuciu dobrze zrobionym filmem o końcu świata, bez fajerwerków, efektów specjalnych (blue box przy perspektywach opuszczonych, zrujnowanych miast, to raczej standard), bez silenia się na wydumane teorie o przyczynach katastrofy. Najwyraźniej tego nie dostrzegłeś, zbyt intensywnie główkując, jak to się stało i na co umarł ojciec.
Myślę, że możesz przyjąć gruźlicę za przyczynę zejścia. Lepiej? Teraz obejrzyj film jeszcze raz.
Premiera "Drogi" zbiegła się w czasie z "Księgą ocalenia". Tam to dopiero jest papka szajsu w stylu Hollywood. No ale się działo, bo się strzelali na tle kraterów po bombach atomowych. Jasne i klarowne.

użytkownik usunięty
marpiso

dasz linka do filmu o tej zagładzie atomowej ?

ocenił(a) film na 8

Od filmu znacznie lepsza jest książka. W zasadzie tylko ze względu na nią wystawiłem "dziewiątkę". Powieść Cormac'a MacCarthy "ryje beret". Mimo, że jest krótka, nie pozwala o sobie zapomnieć. Zasadniczo "Droga" jest jedną z moich ulubionych książek. Film zasługuje raczej na 7/10.
Najprawdopodobniej za apokalipsę odpowiada potężny meteoryt.

ocenił(a) film na 8
Roborak

Ale, dlaczego wszystkich tak interesuje dlaczego i jak? Nie o to w tym chodzi... Najlepiej jakby było podane co się stało, stan zdrowia bohaterów był bez przerwy sprawdzany przez lekarzy i jeszcze mapa na której przedstawione byłyby miejsca w których zebrały się grupy ludzi. Film jest adaptacją książki, Cormac mówił jakimś ze swoich nielicznych wywiadów że chciał zepchnąć na daleki plan takie "pierdoły" jak przyczyna kataklizmu, bo jakie to ma znaczenie w takiej sytuacji co się stało ?

ocenił(a) film na 9

Pod tym filmem robisz wielkie wywody i go krytykujesz a kac wawie dałeś 5? Szanuję twoje zdanie, ale trzeba być konsekwentnym.

ocenił(a) film na 10

odniosłem wrażenie, że nie zrozumiałeś tego filmu. Twoje "dziury" w scenariuszu są celowym zabiegiem, a nie przypadkiem. cała historia przedstawiona w filmie to studium nad upadkiem człowieczeństwa albo jak kto woli nad tym co stanowi jego istotę. to właśnie ten element czyni ten film wyjątkowym, a nie cała postapokaliptyczna historia jakich wiele... "dziury" w scenariuszy to celowy zamysł - bo tak naprawdę geneza apokalipsy, imiona bohaterów i inne szczególy nie mają znaczenia. na przykładzie prostej historii - podróży ojca z synem, ich wypowiedzi i zachowania wgłębiamy się w naturę człowieczeństwa. historia prosta, ale zrealizowana w sposób genialny. takich filmów jest niewiele...a szkoda.

Gdybyś uważnie obejrzał to wiedziałbyś przyczyny apokalipsy ale pozwól że Ci zacytuję: " Zegary stanęły o 1.17. Nastąpił długi błysk a potem seria wstrząsów", jeśli jeszcze się nie domyślasz co to było to dam Ci dokładny cytat zawarty w książce " Zegary stanęły o 1.17. Długie nożyce światła, a potem seria wstrząsów. Podniósł się i podszedł do okna. Co to?, spytała. Nie odpowiedział. Ruszył do łazienki i nacisnął włącznik światła, ale prądu już nie było. Matowy różowy poblask za szybami"

ocenił(a) film na 9

Czytając twoje brednie włos się jeży na głowie.

użytkownik usunięty
zatracony

Och! Dziękuję za tę wiele wnoszącą uwagę. Niech zgadnę.... Intelektualista?

ocenił(a) film na 9

"Po pierwsze, historia. Pełna dziur, które mają budować tajemnicę, a w rzeczywistości irytują. Przyczyna śmierci ojca? Powód końca świata?"
Powód końca świata nie ma kompletnie żadnego znaczenie w tej historii. Ale niech tam, jeśli ci tak bardzo zależy na logicznej odpowiedzi, zapraszam do lektury.
http://www.filmweb.pl/film/Droga-2009-419050/discussion/POWODY+APOKALIPSY,184025 9
Zanim następnym razem zaczniesz bredzić, pomyśl.

użytkownik usunięty
zatracony

Po pierwsze, wspomniałeś jedynie o "po pierwsze", co samo w sobie świadczy, że zwróciłeś uwagę na jeden szczegół, który najpewniej będziesz teraz drążył. Po drugie, panie Zatracony, powód dwóch zdecydowanie najważniejszych wydarzeń w filmie, warunkujących całą akcję, MÓGŁBY zostać wyjaśniony. Podpowiem, wyjaśniony WPROST, co by domorosłym intelektualistom nie tworzyć pola do filmwebowych popisów interpretacyjnych. Bo, Szanowny Pan zauważy, mądrości w Drodze tyle, co w większości powieści Paolo Coehlo. Innymi słowy, chcę jedynie stwierdzić, że tego miałkiego, zrobionego z patosem godnym zdjęcia na Iwo Jimie, filmu nie ma co ujaśniać ani interpretować. Interpretuje się dzieła mądre i cokolwiek wnoszące do życia. Jeżeli cokolwiek Droga wniosła do czyjegoś życia, to istnieje prawdopodobieństwo, że osoba ta miała wcześniej szczątkowe życie intelektualne i emocjonalne. Dziwi mnie również, z jaką - godną naśladowania - odwagą, stawia się Pan na pozycji znawcy, by orzekać kto pomyślał, a kto bredzi. Naśladując zatem tę odwagę, stwierdzam: sam bredzisz.

użytkownik usunięty

a ty dalej nie rozumiesz, że cokolwiek się stało przed pierwszą sceną nie ma znaczenia, choćby ufo spaliło ziemie, nic to nie zmienia, nie o tym jest film.

użytkownik usunięty

Fabuła dobrej książki zaczyna się w momencie niespodziewanym - tak, aby widz został wrzucony w sam środek akcji. Dobra fabuła to taka, która szkicuje świat przedstawiony w trakcie swojego rozwoju. Jeżeli Ty tego nie rozumiesz, to nie mamy o czym rozmawiać. Męczy mnie pisanie postów o tym durnowatym filmie-wydmuszce, który niektórym daje poczucie obcowania z czymś największym na świecie. Im więcej zawziętych fanów wypowiada się w tym temacie, tym odnoszę większe wrażenie, że nie myliłem się odnośnie do swojej opinii. Oglądałem wiele filmów, których fabuła nie została dopowiedziana. Żaden z nich nie był tak zły, jak Droga. Oglądałem wiele filmów, które coś wnosiły do życia. Droga do nich nie należy. Dyskutowałem z wieloma ludźmi o odmiennych poglądach - dochodziłem z nimi do consensusu. Fani Drogi rozumieją tylko swoją nieomylność. Powodzenia życzę!

ocenił(a) film na 9

Tak, jak poprzednik napisał, przyczyna katastrofy jest kompletnie nieistotna i pominięta przez Mc Carthy`ego, aby nie odciągać czytelnika od istoty tej historii. Istoty, której nie rozumiesz lub n ie jesteś w stanie dostrzec.
To samo się tyczy przyczyny śmierci ojca - jakie to ma znaczenie? Ważne, że umiera - może na zapalenie płuc, może na gruźlicę, a może na zwykłą grypę - to znowu jest kompletnie bez znaczenia.

Co do strony wizualnej - "Większość tego, co widać na ekranie, to wygenerowany komputerowo obraz, który - oczywiście - trudno wykreować inaczej, ale, na miły Bóg, można się ograniczyć w jego stosowaniu." Znowu waćpan bredzisz.

Co do tego, że Droga jest szmirą - jest to najlepiej i w sposób najbardziej prawdopodobny pokazana apokalipsa, jaką kino do tej pory stworzyło. Szmirą to jest, drogi panie, The Book of Eli czy seria Mad Max.

użytkownik usunięty
zatracony

Czytelnika, drogi Panie, CZYTELNIKA! Droga to nie książka, to film. I obowiązują ją pewne prawa, dotyczące filmu. To, co książce uchodzi na zasadzie licentia poetica, nie uchodzi filmowi, bo to inna poetica! Kiedy oczom Szanownego ukazuje się filmowy obraz apokalipsy, nic nie odciąga Pana uwagi od... Czego? To samo tyczy się śmierci ojca - ojciec umiera, bo... Tak. Bo musi umrzeć, i to w "tej" chwili, w "tym" momencie, żeby było bardziej patetycznie, wzniośle, żeby podkreślić "niezwykły wydźwięk tego filmu". Przepraszam, może to kwestia doświadczenia, ale ja swoje przy filmach i literaturze już przeżyłem. Droga na tym tle to prosta - nomen omen - droga do kompletnej irytacji. Brak wytłumaczenia podstawowych zdarzeń w filmie ma swoje wytłumaczenie - nie zadawaj pytań! Bierz za pewnik! Tak będzie bardziej wzniośle i tajemniczo! Ot, taka wielka tajemnica wiary w wydaniu X Muzy.

Bluebox? Właśnie obejrzałem "making of" Drogi na YouTube. Widać, że blueboksa używano nawet w scenach, gdzie było to zbyteczne. Wie Szanowny Pan, kiedy chcę obejrzeć sobie wygenerowaną komputerowo apokalipsę, włączam sobie grę, na przykład I Am Alive. Nikt mi nie wmawia, że oglądam film, a ja nie narzekam.

Uzasadnię raz jeszcze: Droga JEST szmirą. Jest takim samym rodzajem, jak - teraz ja wykorzystam porównanie z literaturą - książki Nicholasa Sparksa. Pozornie są one pełne emocji, opisują niezwykłe przeżycia, dostarczają obrazu bogatego życia psychicznego bohaterów. Prawda jest jednak taka, że ich celem jest poruszyć na najniższym poziomie, zagrać patosem, emocjonalną uczciwość przekuć na fałszywą ckliwość. Oto, co najgorsze dla mnie w tym filmie - jego nieszczerość. Na tym tle nie rażą nawet apokaliptyczne obrazki Emmericha, gdzie zawsze, w ostatniej chwili, rozbrzmi hymn Ameryki i zatrzepocze gwiaździsta flaga. Droga irytuje mnie swoim podejściem do tematu - obiecuje przeżycie, dostarczając rozrywki pozorującej przeżycie. Dlatego nazwałem ją Piotrem Rubikiem wśród filmów. Jeżeli moje ulubione kino skandynawskie jest jak V Symfonia Beethovena albo Jowiszowa Mozarta, to Droga jest jak "Niech mówią, że to nie jest miłość".

ocenił(a) film na 9

"Droga to nie książka, to film. I obowiązują ją pewne prawa, dotyczące filmu." - znowu bredzisz. Tak, jak w książce nie jest istotne, co spowodowało apokalipsę i "na co" umarł ojciec, tak w filmie również to nie jest istotne - no, chyba, że szanowny pan wymaga od kina łopatologii zastosowanej np. w Blade Runnerze - dodano narrację zza kadru, aby amerykański idiota skumał o co chodzi.

"Przepraszam, może to kwestia doświadczenia, ale ja swoje przy filmach i literaturze już przeżyłem." - no tak, widzę w profilu - horrory i kreskówki to jest to, co tygrys jacek jarocki lubi najbardziej - niech więc do nich wróci i nie ośmiesza się więcej.

Co do CGI - niestety z powodów budżetowych jest go w Drodze zbyt mało - brakuje wszechobecnego popiołu opisanego w książce.

Bez odbioru.

użytkownik usunięty
zatracony

Och, czekałem na argumenty ad personam. To dla mnie niechybny znak, by kończyć dyskusję. Głową betonu się nie przebije, a i ja nawet nie próbuję. Szanowny Pan zbyt bardzo zafiksował się zresztą na powtarzaniu "znowu bredzisz", zanim odnieść się do całościowego komentarza. Tak się zresztą dzieje, kiedy chce się coś powiedzieć, tyle, że nie ma nic do powiedzenia.

ocenił(a) film na 9

P.S. A propos Rubika i waszej mości gustu muzycznego -
co do Mozarta - od Jowiszowej na pewno jest lepsza Symphonia No. 25 in G mol, K. 183
a co do Beethoven`a - od V - sztampowej lepsza jest Symphony No 7, w szczególności Allegretto, mvt 2
Pozdro

ocenił(a) film na 9

P.S.2.
Do konkursu w Cannes stanął właśnie The Rover Michod'a. Nie oglądaj go. Tam też nie dowiesz się, co było powodem kataklizmu zwanej "zapaścią" :D

ocenił(a) film na 9
zatracony

Dokładnie. Nie wiem czemu tak niektórych mocno interesują nieistotne rzeczy. Nie są w stanie skupić się na istocie problemu, na temacie przewodnim, tylko wyszukują dziury w całym. Ten film to przejmujący dramat, wszechobecna beznadzieja i strach dwójki bohaterów wręcz boli. Heroiczna i pełna nadziei walka o przezycie, wśród tych zgliszczy i czającej się wokół smierci. To rowniez film o miłości. Tytułowa Droga ma tu również drugie znaczenie. Jest wyborem. Ktoś zapyta, a jaki tu wybór w tym piekle? Jest jakikolwiek? Ano jest. Ojciec podjął trud i próbę ocalenia własnego dziecka, narażając go na cierpienie i niebezpieczeństwo. Wybór matki był zgoła inny. I przyznam, że doskonale ja rozumiem. Z tym zastrzeżeniem, że ja zabrałabym dziecko ze sobą, w tę ostatnią drogę... Zrobiłabym to z miłości. Nie mogłabym spokojnie umrzeć ze świadomością, że zostawiam je w takim piekle.
Ogromnie dużo emocji ten film wyzwala.
Reasumując, film swietny. Oglądając go, wręcz czułam na piersi ten przygniatający strach jaki towarzyszył dwójce bohaterów. Ten klaustrofobiczny klimat.
Rewelacyjne zdjęcia. Chyba nie można stworzyć bardziej adekwatnej do okoliczności scenerii.