Oby !! Książka - rewelacja. Dlatego zanim obejrzę film (mam nadzieje, że pojawi się jeszcze w tym roku) poczytam sobie uważnie recenzje, aby nie popsuć sobie "wizji" wyniesionej z książki.
gdzie moge zakupic ta ksiazke ??? - film zapowiada sie niezla ale skoro ksiazka jest lepsza zamierzam ja przeczytac nim zobacze film :)))
Możesz ją kupić chociażby tutaj:
http://allegro.pl/search.php?sg=0&string=droga+mccarthy
http://www.empik.com/droga,prod600084,p?gclid=COGSuNruhJsCFQU9ZgodSmpMpg
http://merlin.pl/Droga_Cormac-McCarthy/browse/product/1,579436.html;jsessionid=F DB75C341DF1EA62D16698611C1C976C.LB2?gclid=CPPio9ruhJsCFQEEZgodgCSlpA
Hej pytanko do jakiej ksiazki mozna porownac tą powiesc i czy jest az tak dobra?? bo zastanawiam sie nad kupnem :)
Książka jest naprawdę świetna. Szybko się czyta i jest ciągle człowiekowi zimno, bo bardzo łatwo wczuć się w tamte klimaty :< Ciekaw jestem, jak twórcy filmu przedstawią ten szary, spopielony świat. Viggo Mortensen pasuje w moim przekonaniu do roli ojca. Mam szczerą nadzieje, że produkcja będzie udana.
Tylko jeszcze jedno dodam. Młodociany aktor, który ma odegrać syna nie jest przypadkiem hm... za stary? Rocznik '96. Postać z książki według mnie miała góra 6 lat.
Sądzę, że dlatego iż w książce nie jest jednoznacznie określone ile lat ma chłopiec, więc twórcy filmu nie przejmowali się tą kwestią :) Jeżeli chodzi o sam film, moje oczekiwania są nastepujące: chciałabym aby w filmie pokazali dobitnie "spalony świat" czyli krajobrazy, zachowania ludzi itd. a także relację ojca i syna. Mam nadzieję, że film nie będzie luźną adaptacją książki, a będzie dokładnym jej odwzorowaniem. Obsada wydaje się na wysokim poziomie. Liczę, że film będzie rewelacyjny.
Mam nadzieje,ze bedzie identyczny i ze nic nie zmienia no i racja musi byc swiat przedstawiony tak jak w ksiazce :) szkoda tylko ,ze charlize nie bedzie mogla za bardzo sie popisac :) wielka szkoda...
W ksiazce jak najbardziej pojawiaja sie sugestie na temat wieku chlopca. Przede wszystkim sposob mowienia dzieciaka. Proste slowa, powtazania nauk ojca. Ba, nawet gdy mowi jakies "trudniejsze" slowo, to ojciec pyta sie go: gdzie ty to uslyszales? Nastolatek mowilby bardziej rozbudowanymi zdaniami.
Nalezy zauwazyc, ze chlopiec mial swoja ulubiona zabawke-ciezarowke (i nie byl to jakis malutki "resorak"). Czy nastolatkowie bawia sie czyms takim? To juz nie ten wiek. W piaskownicy i pierwszych klasach podstawowki jak najbardziej.
I ostatnia kwestia. Chlopiec w ogole NIE PAMIETA czasow sprzed kataklizmu. A to bylo doslownie pare lat temu (jest o tym wzmianka w ksiazce). Gdyby mial 12 lat, pamietalby jeszcze tamten swiat.
6 lat to wedlug mnie maksymalny wiek chlopca. Nie przejmowanie sie ta kwestia jest duzym bledem ze strony tworcow filmu, gdyz postac chlopca w filmie moze znaczaco stracic na wiarygodnosci. A jest jednym z glownych bohaterow przeciez.
Książka mnie nie powaliła. Prawdy, o ktorych traktuje wyniosłem już daawno temu z innych - lepszych książek. Gdyby powstała moze 25-30 lat temu miałaby lepszą silę rażenia. Do tego irytujący styl i konwencja w jakiej została napisana. To trochę jak z "To nie jest kraj...". Wiele hałasu o nic. Proste przemyślenia, prostych ludzi podlane sztucznie przez krytykow filozoficznym sosem ich nadinterpretacji. Same truizmy, które dla ludzi myslących, wrażliwych i mających wyobraźnię są pustymi, wyświechtanymi i zużytymi hasłami. Ja od filmu oczekuję jedynie ciekawej oprawy wizualnej i wiernego oddania brutalnych scen ukazujących upodlenie rasy ludzkiej. Tak to widzę.
Książka nie musiała cię jak piszesz powalać, nie wszystko musi się wszystkim podobać. Jest ona jednak rzeczywiście świetna, czy jest arcydziełem, od strony czysto literackiej pewnie nie (inna sprawa co w dzisiejszych czasach popkultury nim jest), ale robi niesamowite wrażenie i wstrząsa czytelnikiem, bardzo też po ludzku wzrusza i budzi różne refleksje. Co do zarzutu wtórności, to nie mogę się z toba zgodzić, te prawdy, a raczej wartości o których traktuje nie są przecież czymś nowym, skoro piszesz o 25-30 latach to bardzo dziwne byłoby gdybyś się z nimi wcześniej nie spotkał (nawiasem mówiąc ciekawe jakie książki masz na myśli). Bo jeśli chodzi właśnie o siłę rażenia to jest raczej wyjątkowa. A niektóre zdania z twojej opinii, trącą takim cynizmem, że nie za bardzo mam ochotę z nimi polemizować; może to po prostu nie dla ciebie książka, zbyt prosta, pusta i wyświechtana.
Czy ten post miał może nagłówek "TYLKO DLA FANÓW KSIĄŻKI DROGA" bo nie zauważyłem. Takie jest moje zdanie i go nie zmienię. Przeczytałem naprawdę dużo książek, które poruszały te same tematy w nieco innej scenerii i stwierdzam ( do czego mam prawo ), ze nie mieści się ona nawet na liście 50 najlepszych jakie czytałem. Cynizm nie ma z tym nic wspólnego. Nie lubię ksiązkowych wydmuszek - rzeczy, które nie powinny byc wpisywane na listę kultowych arcydzieł jesli w moim mniemaniu na to nie zasługują. Siła rażenia - wyjątkowa?. Może dla Ciebie owszem. Dla mnie - nie. Nie oceniaj mnie tylko dlatego, ze mam inne zdanie bo w ogóle mnie nie znasz, a stawianie mnie w rządku "tych co się nie znają i nie czują" trąci brakiem obiektywizmu z Twojej strony i jest nieco infantylne. Aby uprzedzić ewentualnie domysły i oskarżenia...nie jestem fanem komiksów, literatury spod znaku CONANA, STAR WARS, GRAHAMA MASTERTONA czy S. KINGA. To, ze mi się nie podoba nie ma nic wspólnego z cynizmem, brakiem uczuć czy wyobraźni. Dla mnie jest po prostu zbyt słaba i płytka żeby wywołać takie emocje. Mnie zadowala silniejsza dawka portretu bohaterów, prawdziwe emocje, a nie komentowane w chaotyczny sposób sprawozdanie z końca świata, utraty nadzieji, zachowania godności zwieńczonej banalnym i rozczarowującym zakończeniem. To MOJE ZDANIE. Przekonaj mnie, że się mylę :)
Tak z ciekawości: jakie są Twoje ulubione książki ? I proponuję nie obrażać fanów wymienionych przez Ciebie autorów. Zresztą stawianie Mastertona i Kinga w jednym rzędzie ze Star Wars to chyba nie jest zbyt trafione :) A co do samego filmu, to może lepiej poczekać aż się pojawi aby ocenić czy odzwierciedla książkę. Być może tak się stanie, że film będzie lepszy od książki i powali nas wszystkich na kolana.
Znam takie powiedzenie, że filmy na podstawie świetnych książek są dużo gorsze, za to bywają arcydziełami, gdy są na podstawie średnich.
"Wiele hałasu o nic. Proste przemyślenia, prostych ludzi podlane sztucznie przez krytykow filozoficznym sosem ich nadinterpretacji. Same truizmy, które dla ludzi myslących, wrażliwych i mających wyobraźnię są pustymi, wyświechtanymi i zużytymi hasłami."
Taki mały Off top, karezoid świetnie ująłeś to co zawierają w sobie wszystkie książki innego autora, którymi się wszyscy zachwycają - chodzi o pana Coelho. Zgadzam się w zupełności, ale tylko co do Coelho, McCarthy to zupełnie inna bajka.
Pozdrawiam :)
Jeśli chodzi o wiek chłopca, to ja odniosłem wrażenie, że ma co najmniej 10 lat. Z książki wynika chyba, że urodził się po "apokalipsie". Od samego początku jego życie było inne niż życie przeciętnych dzieci. Dlatego to, że bawił się ciężarówką, nie świadczy o jego wieku. Nie miał rówieśników do zabawy, więc sam musiał sobie organizować "czas wolny". Skąd miał wiedzieć, w jakim wieku czym można się bawić? Poza tym chłopiec umie czytać. Niektórzy sześciolatkowie jeszcze tego nie umieją. A ojciec raz mówi, że przestali go z matką uczyć już dawno temu. Nie wspomnę już o tym, jakie trudy drogi musiał on wytrzymać. Nie jestem w stanie uwierzyć, żeby sześciolatek dał radę przejść takie odległości, w takich warunkach.
Ja od filmu oczekuję wierności książce, oddania jej klimatu, pokazania szarego, kończącego się świata. Ciekawi mnie tylko, jak ułożą fabułę w filmie. W książce sceny są czasem bardzo krótkie. Dialogi też bywają "szczątkowe", często się też powtarzają te same tematy czy wypowiedzi (jak choćby ciągłe pytanie chłopca, co się stało z ludźmi z miejsca, gdzie akurat są, czy w kółko powtarzane "dobrze"). To wszystko w "Drodze" jest bardzo charakterystyczne i ciężko będzie oddać to na ekranie. Ale jeśli producenci z tego zrezygnują na rzecz pokazania "przygód ojca i syna wędrujących przez zniszczony świat", to film stanie się dla mnie bezwartościowy.
Zastanawiałem się też, jaka muzyka pasowałaby do filmu. Według mnie najbardziej pasowałyby tu jakieś oszczędne dźwięki i proste motywy. Świat jest tam nie tylko szary, ale i bezdźwięczny (mało ludzi, brak ptaków). Jedyne dźwięki to szum wiatru i fale. Dlatego muzyka grana przez jakąś orkiestrę byłaby dla mnie dużym "zgrzytem". Muzyka najczęściej ma upiększać film, uwznioślać go itp. Ale tu jest odwrotnie - powinna pokazywać, że o żadnej wzniosłości nie ma mowy. No, może jedynie w tych momentach, kiedy ojciec postrzega syna jako "słowo Boże", widzi bijące od niego światło - tu przydałby się jakiś piękniejszy motyw muzyczny.
W tym temacie podjęto już próby ustalenia wieku chłopca. Nadal będę się upierać, że nie można jednoznacznie określić go. Z całą pewnością nie mówimy tu o wieku nastoletnim. Więc nie zgodzę się z Twoim stwierdzeniem, że ma co najmniej 10 lat. Raczej ma co najwyżej 10 lat. A co do muzyki, w filmie w zasadzie można zrezygnować z niej. Taka cisza, przerywana od czasu do czasu odgłosem walenia się drzew czy podmuchami wiatru, będzie bardziej trzymała w napięciu niż jakieś symfonie. Aczkolwiek w niektórych momentach można użyć niektórych utworów pochodzących z serii gier Silent Hill. Nie tych samych, ale coś do nich podobnego.
choc wiem ze to nierealne to chcialbym zeby muzyka byla taka sama jak w 1 i 2 czesci gry "Fallout" :)
Hmm muszę przeczytać tą książkę, bo nie wiadomo co się wydarzy w przyszłości. A nuż będzie można zastosować doświadczenia głównych bohaterów do tego aby przeżyć. Pod warunkiem , że się przeżyje nuklearną apokalipse...
@Karezoid
Masz rację że książka arcydziełem nie jest. Nie mniej jednak osobiście dawno nie czułem tak namacalnego klimatu który z niej bił gdy ją czytałem. Niemal czułem strach, zimno i zmęczenie bohaterów. No i te naturalistyczne opisy upodlonej ludzkości - nie pokolorowany Mad Max (któremu mimo to nic nie brakuje). Tylko prawda o tym do czego zdolny jest człowiek gdy zostanie mu tylko instynkt przetrwania. I chyba w tym tkwi siła z tej książki
Jeżeli chodzi o jakieś prawdy to absolutnie z niej nic nie wyniosłem. Bo wg mnie nie niesie ona jakiegoś głębszego przesłania.
Co więcej, bardzo irytował mnie charakter chłopaka. Nie wierzę że w obliczu takiej zagłady, tak trudnych warunków, ciągłych zmagań się z rzeczywistością wyrosłyby z niego takie "ciepłe kluchy". "tatusiu to, tatusiu tamto" dla mnie nie było to wogóle naturalne i drażniło mnie przez całą książkę. Wydaję mi się że chłopak powinien być bradziej hardy, wytrzymały i jego charakter stonowany. Same historie które opowiadał mu ojciec napewno by nie ukształtowały go.
Aha, a co do muzy to owszem jeżeli miałaby być symfonia to lepiej żeby jej wogóle nie było. Falloutowa owszem, jest świetna i wielu fanów gdyby jakiś utór usłyszało na seansie to miałoby pewnie łzy szczęścia w oczach. Jednak tak jak w innym poscie napisałem, ja chciałbym żeby była taka jak w dramacie wojennym Beast of War. Jeżeli ktoś z was nie oglądał niech sięgnie po niego nie tylko ze względu na to żeby zobaczyć jak świetnie muzyka może potęgować klimat odludzia. Ale też ze względu na sam film który jest genialny.
Przeczytałem książkę w 6 godzin i nawet nie czułem zmęczenia. Mam nadzieje że film będzie super.
Łyknąłem książkę w jedną noc, a miałem tylko kilka stron przeczytać. Zapada w pamięci i z czasem mnożą się w głowie nowe pytania i przemyślenia związane z tym co zostało przedstawione i z tym co pojawia się tylko w domyśle. Książka posiada drugie dno.
A ja szczerze mam nadzieję ze będzie inny niż książka bo po co mają pi pokazać coś o czym moge przeczytać?
Warzne by wywiązali się ze swojego zadania i nakręcili film w którym się dzieje coś ciekawego.
Hmmm... książka arcydziełem nie jest. Nie mniej nie zmęczyłam się ani nie miałam ochoty odłożyć jej na bok, byłam ciekawa jak skończy sie odyseja ojca i syna.
Czytając ją wiedziałam, kto będzie odtwarzał główne role i widziałam fotosy z filmu, czytając już podświadomie widziałam twarz Viggo Mortensena i jego młodocianego partnera filmowego. Ten duet powinien sobie poradzić z nastrojem. Zwiastuny filmowe są zachęcające, próbki muzyki (na oficjalnej stronie ) są dla mnie w porządku.
Ktoś tu podał iż nadawałby się muzyka z gry "Fallout" - nie umiem powiedzieć czy spełnia moje kryteria, ale jeśli ktoś grał w "Wiedźmina" to niech posłucha utworu Twiligth, Withered roses,czy Dead city, wg mnie też nie byłoby najgorzej, ale jak wiadomo film jest udźwiękowiony.
Myślę iż warto przeczytać książkę by zrozumieć relację ojciec-syn, ale niech mi ktoś podpowie jak zaczął się ów koniec świata, ile czasu trwał exodus resztki ludzi, którzy przeżyli co?
- wybuch nuklearny - nie ma przesłanek o opadzie radioaktywnym ( ale są spopielone szkielety)
- ziemia przeżyła zderzenie z asteroidą a pył i kurz przysłonił słońce)
Co umknęło mojej uwadze podczas czytania?
Tak się składa że za Drogę zabrałem się po rozpasanej lekturze Czerwonego Marsa Kima Robinsona „na odsapnięcie” przed rozpasanym Zielonym Marsem; powieść McCarthiego połknąłem w dwa weekendowe wieczory i na prawdę nie mam jej nic do zarzucenia. Proporcje wyważone idealnie, brak nachalnej akcji nie nużył, wręcz przeciwnie był dużym plusem, a proste, zwarte, chłodne opisy i lapidarne dialogi dodawały wszystkiemu jeszcze posępniejszego wydźwięku.
Nie wiem czego od drogi oczekiwali ludzie, którzy się nią rozczarowali - spektakularnych strzelanin, pościgów, szpetnych szwarccharakterów, boga z maszyny a może rad skorpionów? - ale wg mnie siła tej książki leży w metodyczność z jaką autor szprycuje czytelnika monotonnymi, minimalistycznymi opisami postapokaliptycznej rzeczywistości; bijącymi z każdej pojedynczej stronnicy opisami świata pogrążonego w pyle, kurzu, mrozie, bólu, beznadziei i marazmie. McCarthy był w tym tak konsekwentny że nie wiem jak Wy, ale ja mu na to kilka godzin uwierzyłem i w duchu cieszyłem się że mam pełną lodówkę i ciepły kąt.
Można gdybać jak długo trwało zezwierzęcenie niedobitków ludzkości i co spowodowało apokalipsę (mnie to osobiście mało co obchodziło); mogłoby się wydawać że dekada to zbyt mało aby homo sapiens wyzbył się resztek człowieczeństwa i przestawił z warzywem na steki z ludzi. Z drugiej strony jednak więźniowie obozów zagłady w czasie 2WŚ zdobywali się na takie praktyki w o wiele krótszym czasie – więźniarki Treblinki potrafiły rozrywając przy pomocy gołych rąk zaczynać konsumować jeszcze ciepłe koleżanki, które dopiero co padły martwe z wycieńczenia podczas katorżniczej pracy.
Znajdę czas to coś dopisze. Pozdrawiam.
Kiedy lubowałem się w postapokaliptycznych filmach i książkach przeczytałem chyba ze 2 knigi o bardzo podobnej fabule.
Widać, scenariusz nie jest zbyt oryginalny...
Szkoda, że tytułów nie pamiętam. Jedną z tych książek kupiłem za 20 groszy na jakieś wyprzedaży.
Nie spodziewam się wiele po tym filmie.
Czytam szeroko pojęte s-f od 83 roku.
Od co najmniej 10-ciu lat nic nie poruszyło mnie tak bardzo i głęboko, całym sercem i do samych trzewi...
Ale to forum filmowe, a filmu nie widziałem jeszcze...
... poszukującym podobnej literatury, polecam "Aleję Potępienia" Rogera Żelaznego, równie wciągająca ...
A w nawiasie do użytkownika "Karezoid": skoro od filmu oczekujesz: " Ja od filmu oczekuję jedynie ciekawej oprawy wizualnej i wiernego oddania brutalnych scen ukazujących upodlenie rasy ludzkiej. Tak to widzę. ", to polecam ci opowiadanie J.S. Russell`a "City of Angels" umieszczone w polskim miesięczniku "Fenix" w numerze 6 z 1992 roku. Niby o tym samym, a mam wrażenie, że zrealizowałbyś w nim swoje krwawe oczekiwania. Chyba leżysz w tzw grupie docelowej autorów splutterpunk`a.
A jak nie masz w domu Fenixów sprzed 15-tu lat, możesz sobie ściągnąć:
http://chomikuj.pl/SANDEMO/BIBLIOTEKA/BIBLIOTEKA++-+WG.AUTOR*c3*93W/R/Russell+J. +S.+-+Miasto+Anio*c5*82*c3*b3w