Nie będę się zagłębiał w to czy film jest dobry, zły, nudny, etc.
Chodzi mi o odczucia i interpretacje scen.
Np:
Scena z karaluchem - świat się odradza? = nadzieja się odradza?
Końcówka - Ratunek śledził ich cały czas (ewidentnie zjazd na psa) ale przez to, że człowiek jest przestraszony w tak ohydnym świecie, nie dostrzega tylko i ucieka uciekając przed ratunkiem co prowadzi go do zguby (przestraszyli się w schronie i uciekli a to byli przyjaciele).
Brak palca weterana - podobno w książce jest jakaś organizacja komunistyczna z której wyrzucają ludzi bez palców.
Może macie jakieś przemyślenie na ten temat?
Karaluchy uchodzą za takie co przetrwają każdą katastrofę więc nadziei w tym nie odczuwam. Co do psa to raczej chęć pokazania, że rodzinka nie zje chłopca po napisach końcowych bo jak trzymają zwierzaka to muszą być dobrzy ;)
Co do końcówki to w książce nie było komunistów. Były komuny a to coś innego. Bardziej skupisko ludzi żyjących we wspólnocie co by oznaczało, że niektórzy próbują się organizować a ci z uciętymi palcami byli wyrzutkami z takich miejsc.
a no to tak jak pisałem wychodzi moja nieznajomość książki.
Moim zdaniem jeżeli kobieta mówi dosadnie, że śledzili ich cały czas (ojciec kilka krotnie wspomina i histeryzuje, że ktoś ich śledzi, do tego mamy tak ewidentny zjazd na psa zaraz po tych słowach to jest to celowe. Samo to, że ich śledzili i nie pomagali (bo przecież cały czas się martwiła) jest w jakimś stopniu abstrakcyjne. To jest film i tak się steruje widzem (nie wnikam czy jest to dobrze zrobione). Takie jest moje zdanie ale studiuję reżyserię i cięgle mi wałują o celowości scen więc może jestem też przeczulony.
To było bardziej podążali niż śledzili film tego dokładnie nie obrazuje. W książce dzieciak siedział przy zmarłym ojcu kilka dni zanim dotarł do niego weteran w książce jest jeszcze coś takiego, że spierali się czy mają za nimi ruszyć. Tu trochę wychodzi, że jednak wypada znać książkę albo przeczytać ją po seansie żeby wszystko wyłapać. A z psem to zgadzam się, że to celowe ale raczej obstaję przy swoim żeby uświadomić widzowi, który nie zna książki, że Ci ludzie to nie kanibale. Z tego co pamiętam to były tu takie dyskusje czy aby rodzinka nie skonsumowała chłopca.