kompletny brak fabuły, to wszystko wygląda jakby ktoś z kilkunasto odcinkowego serialu ulepił jakiś film. poza tym mam wrażenie jakby połowę scen już gdzieś wcześniej widział.
Tak oglądałeś, z uwagą, że ci się coś wydaje teraz :) trzeba być kompletnym ignorantem żeby pisać coś o braku fabuły kiedy tempo jest tak dobre i dzieje się coś bez przerwy przez prawie 3h. Kawał dobrego kina zwłaszcza jak na nasze realia, które stoi świetnym aktorstwem zwłaszcza trójki Damięcki, Boberek i Simlat.
Jedynka była do obejrzenia, a dwójka to zlepek scen bez ładu i składu. To, że cały czas coś się dzieje nie oznacza, że to wybitna kinematografia... Kostiumy, scenografia są dobre, dźwiękowo ogólnie też spoko ale fabularnie to jedno wielkie nieporozumienie...
Trzeba zrozumieć, że czipsy to nie jest pełnowartościowy posiłek, ale sięgasz po nie czasami dla rozrywki czy przy rozrywce… i smakują nawet. I wracasz do nich chociaż brzuch boli po nich niekiedy. Nie gadaj, że nie masz guilty pleasure… to jest tego typu kino, a filmwebowi krytycy/znaffcy będą udawać, że oni to tylko kino z wyższej półki oglądają i takie polskie zmazy to nie dla nich. Dla mnie bardziej fabuły nie miała pierwsza część, nie było tam chemii i drugi plan zjadał głównych bohaterów. I tak wiem, że większość hejtuje za to o czym i o kim jest film niż za to jak został zrealizowany, a wiemy, że od strony technicznej po aktorską to kawał dobrej roboty. Scenariusz jest dziurawy, a reżyser gubi się w chaosie, lecz przez to oceny po 2-3/10 są naprawdę średnio wiarygodne… zwłaszcza, że byle jakiego kina o takich notach mamy na pęczki.
Ale Ty sam sobie zaprzeczasz w tym co piszesz.
"....I tak wiem, że większość hejtuje za to o czym i o kim jest film niż za to jak został zrealizowany..."
Właśnie Golden i Mrówa to jedyne elementy tego filmu które podniosły ocenę. Kostiumy - golden wygląda bardzo fajnie, wyróżnia się, reszta to typowe sebixy jak w każdym innym filmie - zero oryginalności.
Zdjęcia są ładne, ale oglądanie ich psuję montaż. Jest on wykonany jak w teledyskach, na szybkich cięciach, bez ciągłości. Muzyka? Urywki rapów powciskane w losowych momentach. Rapy nie były by problemem ale niech chociaż pasują do filmu. Co jeszcze? No o fabule nie będę pisał bo to dramat moim zdaniem...
Jedynka to było takie guilty pleasure. Bo nie chodzi o to, żeby film był, że tak to nazwę oskarowy, tylko chodzi o to żeby się go dało obejrzeć. A tego się ciężko oglądało...
Mam podobne odczucia. Obejrzałem z sentymentu do jedynki, ale nie klei mi sie z pierwsza częścią. Netflix lubi takie rozwleczone filmy o gangsterach.