która w tym filmie wygląda mniej więcej tak. Główna bohaterka: szyje, próbuje się dodzwonić do swojej córki, która ma ją głęboko daleko w miejscu gdzie z reguły słońce nie dociera, chyba, że są takie upały jak dzisiaj, opiekuje się swoją matką w szpitalu, również pomaga pacjentowi, który leży na tym samym oddziale i w tym samym pokoju co jej mama, bierze lekcje tańca i tak w koło Macieju cały film. Raz jedno, raz drugie itd... Widz zostaje zamęczony monotonnością wydarzeń, które po chwili zna już na pamięć. Niewiele się mówi, niewiele się zmienia, życie, szare, raz długie raz krótki i do pupy.
Najgorsze jest to ze ty tylko widzisz to co widac golym okiem:)Do takich filmow trzeba dorosnac, bez obrazy.