Jest to kolejna, n-ta, taka sama jak 1000 poprzednich komedia "hamerykańska", która nie wyróżnia się kompletnie NICZYM. Cliche do bólu. I wszystko byłoby nawet OK, bo takie filmy też są potrzebne, gdyby nie drobny acz wielce irytujący fakt: w ciągu półtorej godziny roześmiałem się raz, może dwa razy... i nie był to śmiech rubaszny, zdrowo podnoszący ciśnienie w tętnicach, lecz raczej pomruk zmęczonego i znudzonego człeka.