Leona i Maksa różni prawie wszystko. Pierwszy (Andrzej Grabowski) to sympatyczny, trochę fajtłapowaty pechowiec, nauczyciel łaciny, były hipis. Drugi (Robert Gonera) to macho, wysportowany policjant, zafascynowany elekronicznymi gadżetami. Przypadkiem jednak trafiają na siebie i zostają wplątani w pewną sensacyjną intrygę. Oczywiście muszą (wspólnie) poradzić sobie w nowej sytuacji.
Jakie to słabe było ja nie mogę. Jedynki nie dostał ode mnie głównie z dwóch powodów. Po pierwsze aktorstwo nie było, aż takie złe, a po drugie fabuła nie była tragiczna, szkoda tylko, że reżyseria już taka właśnie była :D
Obsada mnie skusiła... Ale po seansie nie wiem czy producenci takie krocie płacili dobrym aktorom, czy ci dobrzy aktorzy zagrali w tym gniocie z litości...