Ten film powstał chyba tylko po to, by jasnowidzka w końcu zaprowadziła pastora i jego setkę do właściwego "światła". A tak... Bubel odcinający kupony od poprzednich części. Po małej widać już chorobę, zresztą źle zdiagnozowaną, co po części przyczyniło się do jej śmierci na stole operacyjnym. Pozostałe sceny zapełniają beznadziejną fabułę. A scena ze śmiercią "psychiatry", potem zdzieranie twarzy Donny przez Scotta to zupełna pomyłka. No i gdzieś w trakcie zgubiono żonę "psychiatry" i ochroniarzy, którzy mieli szukać małej.