nie oglądałam filmu. nie czytałam książki. zastanawiam się co jest lepsze. czy warto by było przeczytać najpierw książkę przed obejrzeniem filmu?
1.Przeczytać książke.
2.Obejrzeć miniserial BBC z 1995r.
3.Dla porównania w ostateczności i z nudów obejrzeć to oto "dzieło" '-__-
Od tego filmu każda książka jest lepsza, nawet książka telefoniczna. Natomiast b.dobrą ekranizacją powieści jest serial BBC z 1995 r.
oczywiście warto najpierw przeczytać książkę potem obejrzeć film. Przy serialu trzeba mieć duuuuuuuużo cierpliwości, bo nie dość, że to razem 5h trwa, to jeszcze za każdym razem, kiedy pani Bennet się śmieje czy też "szlocha" człowiek doświadcza gwałtownej żądzy mordu na aktorce, która tą postać zagrała.
I bardzo dobrze, bo czytając książkę też się ma takie uczucia :) Natomiast oglądając ekranizację z 2005 r. odczuwam gwałtowną żądzę mordu na parze głównych bohaterów, a to już chyba nie jest w porządku. Większą chęć mam tylko na zamordowanie reżysera tego kiczu. A co do długości serialu z 1995, to mnie wydaje się zawsze za krótki :)
no cóż... można sie spierać co do tego, która para głównych aktorów jest lepsza, czy Colin z Jennifer czy Matthew z Keirą. Chodzi głównie o to, że mieli inną wizję swoich bohaterów, a może raczej zadecydowała tu różnica w tym, jak reżyserzy odebrali Lizzie i Darcy'ego (wybitny polski aktor Gustaw Holoubek mawiał nawet,że aktor jest czymś w rodzaju rekwizytu w rękach reżysera, jego wizja jest tu więc decydująca). Wright twierdzi np, że na Darcy'ego widz patrzy oczami Lizzie, a skoro dziewczyna najpierw nie pała do niego sympatią, to widz powinien czuć to samo. Jednak jeśli chodzi o postacie drugoplanowe, to o wiele lepiej zagrano Jane, państwa Bennet, Lady Katherine czy pana Collinsa w wersji 2005 (ten ostatni w serialu wydawał mi sie skrzyżowaniem szczura i transwestyty, a tak raczej nie powinno być).
Zapewne dużo zależy również od tego, czy sie widziało najpierw serial czy film.
Oglądałam film, miniserial z 1995, jakiś serial jeszcze starszy, czytałam książkę a nawet obejrzałam wersję bollywoodzką filmu i stwierdzam:
1 przeczytać książkę
2 obejrzeć miniserial z 1995 (bosssssssski Colin Firth mmmmmmmm)
a resztę można sobie od-puś-cić.
Książka jest bezkonkurencyjnie lepsza. Tak jak większość poprzedników proponuję najpierw zabrać się za nią. A później polecam serial BBC. Jest o niebo lepszy od "Dumy i uprzedzenia" z 2005 roku. Tę ekranizację oglądałam z ciekawości i mocno się zawiodłam.
książka jest przepięna przeczytałam ją 3 razy i wciąż gdy mam zły humor to po nią sięgam na poprawe( fajnie jest pomyśleć że kiedyś panny martwiły się tylko o to żeby znależć sobie dobrą partie na mężą :D);) filmem też jestem oczarowana i tą wersją i wersją z 1995 chyba bardziej tą starszą polecam wszystko ale radze tak jak poprzednicy zacząć od książki i od serialu z 1995
nie powinniśmy poróznywać książkido filmu - całkiem różne, ale to nie znaczy że film nie jest fajny, choć różny od książki. może dlatego fajny :)
Uważam że:
1. Przeczytać koniecznie najpierwp ksiązkę.
2. A później, to nie moge powiedzieć, bo każdemu podoba się co innego. Mi podobała się wersja z 2005r.
3. Jeśli wybrałaś najnowszą to oglądnik później miniserial.
;)
mnie tez bardziej podobala sie ta nowsza wersja ale mojej siostrze podobala sie zas ta z ´95 :)Fakt ze ten nowszy film jest scisniety w 2 godz. a ta starsza wersja trwa 5 godz. to jednak ksiazka jest oparta bardzie na tym mini serialu.Bo duzo zdan ktore sa w ksiazce sa tez w tej starszej wersji filmu.dlatego radze najpierw przeczytac ksiazke bo jak zobaczysz film to ksiazki juz nie masz poco czytac :)
W związku z powyższym wpisem pragnę wyrazić zadowolenie, że Jane Austen jeszcze żyje i że opiera swoje powieści na filmach nakręconych na przełomie XX i XXI wieku;)))
A teraz bez ironii
Osobiście polecam przede wszystkim powieść, a następnie serial BBC z 1995 roku. Widziałam też film z 2005 i ten z 2004 z Bollywoodu, ale w mojej ocenie nie stanowią one jedynie blede namiastki. Każdy ma swój gust i typy...
A i dodam jeszcze, że nie uważam za niestosowne czytanie książki, nawet jeśli już się widziało jej ekranizację. Wręcz przeciwnie. Zalecam do czytania przed i po kinie, a zwłaszcza po telewizji... Książka bywa dobrą odtrutką na miernotę telewizji i niektórych filmów.
Pozdrawiam
jestem inna, ale mnie książka trochę przytruła... niestety :( bo po filmie (tej najnowszej wersji DiU) byłam nim oczarowana... a książką już nie, nie ten klimat.
Ja podobnie ja Momo, ale ma wrażenie iż jeszce nie dokońca dorosłam żeby w pełni zrozumieć jak wy to mówcie ,,Fenomen książki". Poza tym ta nowsza wersja jest bardziej unowocześniona i chyba bardziej dociera do odbiorcy (chodź ja sama nie jestem fanka komedii romantycznych,)może nie do wszystkich lecz do większość. Trzeba trochę bardziej dogłebie znać historię tych czasów. Takie niektóre sytuacje jakie były pokazane na filmie nie były dopiszczalne( Ci co oglądali to wiedzą). Lecz z drugiej strony to też kwestia gustu...a jak wiadomo o gustach sie nie dyskutuje
Dziewczynki po co się mieszacie do takich rzeczy. Ja muszę bo mi kobita bez przerwy o tym ględzi, a sama ma juz ponad trzydzieści. Poczekajcie z dziesięć lat, może wam się to spodoba, albo minie. Mnie ta wariatka zmusiła do przeczytania wszystkich dostępnych w bibliotece powieści Austen. "Duma" mi jeszcze przeszła gładko, niezłe to jest. Ale inne, jakieś tam "Opactwo .. "(tytułu nie pamiętam dokładnie) to mnie już na wymioty brało. I Ona tu bez przerwy siedzi i walczy z takimi samymi wariatkami jak sama jest o to czy pan Darcy pierdnął w IV czy w VI odcinku.