Architekt od razu odrzucił schematyczne myślenie ale czy dobrze? Myślę, że pomimo zawodu i wzbudzającej zaufanie twarzy na celu miał zadanie:"Czy uda mi się ich przekabacić na swoją stronę" ;-) Przecież nie był "gniewny". Od samego początku opanowany.
Tak naprawdę przez cały film trzymamy kciuki nie za oskarżonego tylko za architekta, żeby mu się udało.
Pierwsze sceny w sądzie, kiedy wychodzą ławnicy i smutny wzrok oskarżonego nastolatka, żeby wzbudzić w nas uczucia, że jest niewinny.
Niestety jak to bywa w życiu każdy ma swój interes w tym co robi.