Daje 6 pkt za zdjęcie Willa Smitha pojawiające się na drzwiczkach szafki.
A tak zupełnie poważnie:
Część 1 też podlatywała Amerykańską papką to fakt. Ale można było na to przymknąć na moment oko. Był przynajmniej pomysł na film, świetne kreacje aktorskie, duża dawka humoru i co najważniejsze spójna fabuła.
W części 2 narodowościowa papka leje się wiadrami. Flagi, przemówienia, sojusz, miłość, równość, braterstwo, ble ble. Fabuła poszatkowana, kompletnie brak jej spójności, bezsensowne wątki poboczne i całkowity brak emocji. Jedynie fachowcy od efektów się napracowali, ale to już nie te czasy aby takie rzeczy oglądać z rozdziawiona gębą. Film, się ogląda się prawie jak kolejną reklamę mydła, pewnie bardzo drogiego, ale jednak mydła. Wielka szkoda. Jedynie Jestem fanem SF i rozczarowanie moje jest wielkie. Jeśli chodzi o papkę, to nie wiem czy amerykanie nie kumają że w ten sposób można zabić film, może ktoś w końcu głośno im o tym powie.