Temu filmowi bliżej niż do oryginału, jest do takiej kuriozalnej włoskiej produkcji sci-fi "4, 3, 2, 1, morte" z 1967 roku. I to wcale nie jest komplement ;) Zresztą Emmerich musiał chyba oglądać to włoskie cudactwo. Inaczej nie wpadłby na pomysł postaci tego afrykańskiego watażki.