Byłoby cudnie napisać, że to kicz, patos, nędzny scenariusz, drewniane aktorstwo i powiewająca flaga Ameryki. Mało tego - ten film jest dokładnie tym wszystkim co napisałem w poprzednim zdaniu. Jest jednak jedna rzecz, która nie daje spokoju. Przez cały seans w kinie widać, że reżyser pokazał dokładnie to co chciał i w taki sposób jaki sobie zamierzył.
Nie ma się co znęcać nad tym dziełkiem bo ono jest zgotowane starannie według przepisu. Czy ktoś z was idąc na film Emmericha spodziewał się, że zobaczy coś innego? Miało byc wybuchowo, dynamicznie i z ogromną ilością efektów specjalnych. Miało być dla dwunastolatków. Miało być do Coli i popcornu bo w ryku głośników i tak nikt nie usłyszy siorbania. Miało byc o tym co my byśmy zrobili gdyby nie Ameryka. No i o tym, że jeden nastolatem może uratować świat. A najważniejsze w tym wszystkim jest to, że masz wybór - nie musisz iść do kina na ten film - jest tyle innych do obejrzenia...
W odróżnieniu od poprzednika dostajemy lepsze efekty specjalne, dźwięk Dolby Atmos i ciężar przesunięty trochę z apokaliptycznego na monster movie.
Tak - jest kicz, patos i nie trzeba myśleć. Ale też dokładnie tak miało być.
Przykro mi - wywalajcie mnie ze znajomych, krytykujcie, bądźcie w szoku. Mniej niż 7 nie mogę dać...