Najpierw mieliśmy skalkowane starne łorsy, a teraz kolejna produkcja próbująca zagrać na santymencie 30-40 latków.
Siła pierwszego 'Dnia' leżała w mistrzowskiej grze Willa, oryginalności i humorze. Drugi 'Dzień' nie ma już... nic. Widzieliśmy to dziesiątki razy. Patos, huk i dzielni amerykanie. To bawiło w latach 90-tych. Teraz już raczej nudzi. W domu, w niedzielne popołudnie, w tle do rodzinnego obiadu - może. Do kina - absolutnie nie.
Sequel a kalka wcześniejszych częsci to dwie różne rzeczy. Chyba nie masz pojęcia czym jest star wars, jak wielkie uniwersum. Aż się prosi o sequele, tyle że zupelnie inne, a oni zrobili kalkę.
Z Dniem niepodległości tu masz racje, gra na sentymencie ale jakiś tam potencjał jest.